Lena
Przeżyłam lekki szok patrząc na jego tapetę. Jezu, skąd on ma moje zdjęcie!?-cały czas przez głowę przebijała mi się ta myśl. Wzięłam jego telefon do ręki i wpatrywałam się w ekran smartphona. W pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Oczywiście, był to Robert.
-Widzę, że spodobała Ci się już moja nowa tapeta-zaśmiał się ukazując przy tym te swoje białe zęby. Otworzyłam usta i próbowałam coś z siebie wydusić ale nie potrafiłam skleić słów.
-Skąd... Skąd Ty masz to zdjęcie?-spojrzałam raz jeszcze na śpiącą dziewczynę na zdjęciu i odwróciłam wzrok na Lewandowskiego. On oczywiście śmiał się cicho.
-No... Zrobiłem je. Tak ciężko się domyślić? To zdjęcie z wczoraj... Jak zasnęłaś. Spałaś tak pięknie, że musiałem uwiecznić Cię na zdjęciu! Wyglądasz tak słodko gdy śpisz-odparł i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra! Gotowy jesteś na to śniadanie, bo ile można na Ciebie czekać? Klaudia i Wojtek pewnie już zdążyli zjeść cały posiłek dwa razy!
-Wiesz, nie tylko oni...
-Jak to? Kto jeszcze?-spytałam zdziwiona
-Kuba z Agatą i Piszczu wraz z Ewą. Przecież Ci mówiłem, że przyjeżdżają. Nie pamiętasz? Z resztą, dziś jest ta imprezą na którą ze mną idziesz. O tym mam nadzieje, nie zapomniałaś?-puścił mi oczko
-Jezu, to już dziś!? Kompletnie wyleciało mi z głowy. Wybacz ;)
Po chwili byliśmy już na dole i wchodziliśmy na stołówkę. Robert szukał wzrokiem Wojtka i dwójki przyjaciół z Dortmundu. Kiedy w końcu odnalazł ich w tłumie i ruszyliśmy w ich stronę, ktoś objął mnie i Roberta ramieniem, wciskając się pomiędzy nas.
-No witajcie, witajcie! Widzę, że już nasz Lewy znalazł nową miłość-mężczyzna objechał mnie wzrokiem i znów spojrzał na Roberta-No, ale przyznać muszę. Gust to masz Robercik niezły-zaśmiał się. Wtedy dopiero zrozumiałam kim on jest. Przecież znam go bardzo dobrze. Obrońca Anderlechtu...
-Wasyl, skarbie! Co ty tu do cholery robisz?
-Dowiedziałem się, że imprezka się szykuję to pomyślałem, czemu nie? Przecież trzeba was będzie trochę rozruszać. Sztywni do momentu dopóki nie sięgniecie po alkohol, a ja? A ja nauczę was jak się bawią seniorzy, dzieciaczki-zaśmiał się. Cały czas obejmował nas tak do momentu gdy nie doszliśmy do stolika przy którym kolejno siedzieli Klaudia, Wojtek, Łukasz z Ewą, Kuba z Agatą, potem dosiadł się Wasyl, ja i Robert. Lewy zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi. Długo rozmawialiśmy. Przy okazji zdążyłam złożyć życzenia Ewie. Miła dziewczyna! Długo nie rozmawiałyśmy, tyle co przy śniadaniu, ale wydaje się bardzo sympatyczna.
-Lena, mam rozumieć, że dziś towarzysz Robertowi na przyjęciu?-odezwała się czarnowłosa dziewczyna, opierająca się właśnie o ramie Piszczka.
-Chyba tak, o ile zaproszenie Roberta nadal jest aktualne-uśmiechnęłam się
-Oczywiście, że aktualne!-odezwał się napastnik.
Po śniadaniu wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi. Klaudia już zaczęła przeżywać w co ma się ubrać. Ciągle latała do łazienki przymierzając kolejne sukienki. Tak minęła sporo czasu. Około godziny 13 poczułam się zmęczona. Skoro urodziny Ewy są dopiero na godzinę 19, to mam chwilę czasu, żeby się zdrzemnąć. Położyłam się na swoim łóżku i po prostu odleciałam. Poczułam potem tylko jak przyjaciółka okrywa mnie kocem i wychodzi z pokoju. Obudziłam się kilka godzin później i szybko uszykowałam. Impreza urodzinowa minęła nam wspaniale! Z początku wszyscy byli trzeźwi ale kiedy Wasyl wkroczył na parkiet z alkoholem zaczął się prawdziwy "Potop". Każdy pił tyle ile dał radę. Chyba tylko ja i Agata nie upiłyśmy się do nieprzytomności. Nawet Klaudia była tak nieświadoma tego co robi, że skończyło się na namiętnych pocałunkach z Wojtkiem. Robert przetańczył ze mną prawie całą noc. W sumie to niezły z niego tancerz, nie powiem!
Każdy kolejny dzień w ośrodku wyglądał podobnie. Wspólne śniadania z Lewandowskim, nasze wspólne rozmowy, basen, żarty... Tak było, aż do połowy lipca, kiedy kończył nam się już wypoczynek i trzeba było wracać na rodzinne Mazury. Z jednej strony chciałam już zobaczyć rodzinę, ale kiedy spotykałam się z myślą, że ja i Lewy będziemy musieli się pożegnać... Straszne... Za każdym razem przeszywał mnie dreszcz, którego uczucia nigdy nie chciałam poznać. Nie chciałam się z nim żegnać, ale taka jest kolej rzeczy. To co piękne, szybko mija... Robert musi wrócić do swojego piłkarskiego życia w Dortmundzie, a ja... A ja muszę w końcu wybrać studia. Z resztą, w dniu wyjazdu okazało się, że Klaudia jedzie na kilka dni do Wojtka, do Londynu, więc podróż powrotną miałam zapewnioną samotnie. Nie byłam na nią zła, a wręcz cieszyłam się, że jedzie do bramkarza Arsenalu. Ładnie razem wyglądają, tak na marginesie. Do końca nie wiedziałam jak wrócę do domu, bo miałyśmy obie, jechać z mamą Klaudii, ale gdy ona ostatniej nocy w ośrodku pojechała z Wojtkiem na samolot, plany troszkę się pokrzyżowały.
-Masz wszystko?-usłyszałam głos za plecami. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam Roberta opierającego się o framugę drzwi.
-Raczej tak... Jeszcze tylko szczoteczka do zębów i mogę jechać. Tata zaraz powinien być. -podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Ach, ten jego wzrok... Dobra, ogar! Nie mogę się tak zatracać.
-Zadzwonię jeszcze do niego-wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam wpisywać numer telefonu mojego taty. Lewy wtedy podszedł i zabrał mi telefon. Patrzył się na mnie, patrzył i patrzył! Jeju, jak ja kocham te jego oczy, ten wzrok...
-A ty już jesteś gotowy?-spytałam
-Oczywiście, że tak. Chodź...-złapał mnie za rękę i pociągnął na taras-Widzisz tamto miejsce?-wskazał palcem na niewielki budynek gdzie znajdował się tutejszy basen-To tam właśnie po raz pierwszy się spotkaliśmy. Kiedy cię złapałem i spojrzałem w oczy, poczułem się jak siedemnastolatek, który zakochał się pierwszy raz w swoim życiu. Tyle w tym ośrodku się działo. Poznałem Cię, rozmawialiśmy, żartowaliśmy-było pięknie, ale dziś... Nie potrafię znieść myśli, że mamy się pożegnać. Nie wyobrażam sobie tego. Coś co zawsze przychodziło mi z łatwością-pożegnania, dziś wydaje się najtrudniejszą rzeczą na świecie-znów na mnie spojrzał. To wszystko co mówił, było tak pełne ciepła. Promienie zachodzącego słońca padały na nasze twarze-Czy na prawdę musimy się żegnać?-spytał, podchodząc do mnie i obejmując mnie w pasie.
-Ja też nie chcę się żegnać Robert...-czułam jak do oczu napływają mi łzy, które za wszelką cenę próbowałam powstrzymać.
-Więc czemu musimy to robić? Żegnać się... Czy nie możesz pojechać ze mną? Do Dortmundu... Tam znaleźć studia i tam mieszkać... Być ze mną...-te ostatnie słowa lekko mnie zszokowały-Kocham Cię, Lena...-zawahał się, ale po chwili przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. W pewnym momencie zorientowałam się, że nie powinnam utrudnia nam tego rozstania, dlatego lekko odsunęłam się od Roberta.
-To nie takie proste i dobrze o tym wiesz...
-Co w tym trudnego?
-Trudne jest życie z myślą, że zakochałeś się w osobie, w której nigdy nie powinieneś się zakochać. W osobie, która, kategorycznie nie jest dla Ciebie. Wiesz jak to jest, żywić uczucia do kogoś kto jest, aż Robertem Lewandowskim, najlepszym napastnikiem Bundesligi, obiektem westchnień wielu nastolatek, gwiazdą piłki nożnej, a ja? Ja jestem tylko Leną, z małego miasta, bez gromady przyjaciół, cicha, szara myszka, która nigdy w siebie nie wierzy... Kocham Cię, ale za każdym razem gdy o tym myślę boli mnie to, że nie mogę być z tobą bo jestem TYLKO Leną, a ty AŻ Robertem...-tym razem popłakałam się. Łzy płynęły mi po polikach a ja odwróciłam wzrok ku miejscu w którym pierwszy raz się spotkaliśmy. Piłkarz wziął moją twarz w swoje dłonie i odwrócił do siebie.
-To śmieszne, bo to ja zawsze myślałem, że nie zasługuję na Ciebie. Na dziewczynę, pełną skromności i współczucia. Twoja dobro jest darem, Lena...-uśmiechnął się do mnie-Nie karz mi Cię prosić. Weź ten telefon-wskazał na moją komórkę, po czym dalej kontynuował-wykręć numer do rodziców i powiedz, że jedziesz ze mną. Do Dortmundu. Możesz powiedzieć, że będziesz szukała tam studiów, możesz powiedzieć cokolwiek chcesz, ale proszę... Nie karz nam się żegnać...-I znów mnie pocałował... Nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Z jednej strony, od początku naszej znajomości marzyłam o tym, żeby z nim być, żeby nigdy go nie zostawiać, żeby móc codziennie rano budzić się koło niego, być z nim na każdym jego meczu i zawsze słyszeć jego głos, ale dziś stało to się bardziej skomplikowane niż myślałam...Czułam się jakbym w głowie miała jakąś autostradę, przez którą jeżdżą setki myśli. Myślałam, myślałam i myślałam. Co mu powiedzieć? W końcu emocje wzięły górę, i postanowiłam....
________________________
Och, no to jest 5 rozdział. Jestem troszkę na siebie zła za to, że tak szybko wyznali sobie miłość, ale ile można opisywać ich przyjaźń w sanatorium, które powoli zaczynało mi się nudzić, więc dlatego też ten lekki skok w przyszłość (;. Mam nadzieje, że mi wybaczycie i rozdział wam się spodoba. Dziękuję za wszystko komentarze i do następnego :*
I bardzo dobrze ze wyznal jej milosc
OdpowiedzUsuńzapraszam u mnie dzis nowy
http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com
Dzięki ;)
UsuńCzekam już z niecierpliwością na Twoje rozdziały ♥
Aż się łezka w oku zakręciła <3
OdpowiedzUsuńJejku przerwać w takim momencie?
Rozdział jest super jak zawsze :)
Dziękuję bardzo ;*
UsuńPożegnanie :'(
OdpowiedzUsuńhahahah Wasyl najlepiej się bawi :D
Liczę że będą razem to będzie takie słodkie :P
Jeszcze nie wiadomo czy się rozstaną, ale nie chcę spekulować (:
UsuńDziękuję :)
Mam nadzieję, że będą razem!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, uwielbiam <3
Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-58.html mile widziany komentarz ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję (:
UsuńNadrobiłam Twoje rozdziały i trzeba przyznać, że są świetne! Powiedz, że wkrótce dodasz następny bo już nie mogę się doczekać! Zapraszam do mnie, na zupełną nowość. Dopiero wczoraj założyłam. Dziś ukaże się pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://lewy-elena.blogspot.com/
Dziękuję bardzo! Na pewno zajrzę ;) !
Usuńcudownyy blog :) kiedy dodasz nastepny rozdział???
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJuż dziś.