środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 17

    Lena


    Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Uniosłam lekko głowę z poduszki o kwiecistej poszewce i zwróciłam swój wzrok na budzik, który swoje miejsce zajmował tak jak zawsze na białej szafce nocnej przy moim jakże wygodnym łóżku. Wskazywał dokładnie godzinę 12:03. Tak, uwielbiałam spać. Po za tańcem i piłką nożną, spanie było moim ukochanym hobby, które jako jedno z niewielu rzeczy bardzo dobrze mi wychodziło. Usiadłam i sprawnie się przeciągnęłam, jak to codziennie z rana (no, oczywiście godzina 12 to dla mnie rano, choć dla moich rodziców to totalna przesada, ale cóż. Lena już taka jest). Głośno wypuściłam powietrze z płuc i tym razem odwróciłam głowę w moją lewą stronę gdzie było duże okno, a tuż obok niego wiszący na ścianie kalendarz, który ustawiony był na dzień 24 grudnia. Dziś jest już wigilia i teoretycznie, jak co roku powinnam od jakiś 3-4 godzin być na nogach i pomagać mamie w przygotowywaniu dwunastu potraw wigilijnych, albo ubierać choinkę razem z tatą. A dziś? Dziś oboje są u cioci Lidki w Ameryce a ja spędzam ten dzień po raz pierwszy bez rodziców, ewentualnie dziadków. Dziś będę u boku Roberta i... jego mamy. No właśnie. Dobrze zrobiłam, godząc się na ten wieczór? Wiadomo, że jeśli chcę być dłużej z Lewandowskim, a chcę, to muszę pewnego dnia spotkać i poznać jego matkę, która jest dla niego z pewnością bardzo ważna. Z rozmyśleń wyrwały mnie przebijające się przez żaluzje w oknie, promienie słońca. 'Otrzeźwiałam' i wyszłam spod cieplutkiej kołdry. Zeszłam, a raczej zbiegłam po lekko zakręconych schodach i tak jak zazwyczaj robiłam chwyciłam za pilota i rzuciłam się na kanapę odpalając telewizję. Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziłam tej całej niemieckiej telewizji i z utęsknieniem wspominałam sympatyczny głos pana z TVN24 i moich porannych wiadomości przed szkołą. No cóż. Najwidoczniej jeszcze się nie przyzwyczaiłam, choć siedzę tu, w Dortmundzie już jakiś piąty miesiąc. 
      Znudzona monotonią, która panowała dzisiejszego dnia udałam się do łazienki na parterze. Wchodząc do pomieszczenia odkręciłam ciepłą wodę w wannie i po 15 minutach cała zapełniona była już wrzątkiem. Dolałam jakiś olejków odprężających, które jeszcze przed wyjazdem zakupiła Klaudia, zrzuciłam z siebie ubrania i zanurzyłam się w wodzie, która uwydatniła mój dzisiejszy poranek. Minęło może z 30 minut, kiedy opatuliłam się w beżowy ręcznik i podeszłam do lustra. Przetarłam je ręką i spojrzałam w swoje odbicie. Uśmiechnęłam się i uświadomiłam sobie jak dużo rzeczy się zmieniło i to na dodatek w pozytywną stronę. W końcu jestem szczęśliwa! Ubrałam się od razu na kolację u Roberta i wyszłam z łazienki. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i gdy spojrzałam na wyświetlacz od razu uśmiechnęłam się do komórki. 
-Dzień dobry skarbie!-zaczęłam
-Witaj, witaj. Nie obudziłem Cię? 
-Nie no coś Ty! Nie śpię od jakiejś godziny-uśmiechnęłam się i udałam się w stronę kuchni. Uruchomiłam ekspres do kawy i przysiadłam na blacie kuchennym, upijając jeden łyk ciemnego napoju. 
-Wiesz tak sobie pomyślałem, że może wpadłabyś do mnie 'przed czasem'?-zaakcentował ostatnie dwa słowa. 
-Nie radzisz sobie z czymś dziś. Dobrze myślę?-uniosłam brwi-Hm? 
-Po części zgadłaś-zaśmiał się-Nic się przed Tobą nie ukryje-skwitował.
-To chyba dobrze, prawda? 
-Prawda, prawda. No a z tym przyjazdem. Przyjechać po Ciebie? I za ile?-spytał tym swoim ciepłym głosem. 
-Będę za góra trzydzieści minut-odpowiedziałam i słysząc pożegnanie od Roberta rozłączyłam się. 






       Zaparkowałam naszego (tj. mojego i Klaudii) ciemnego mercedesa na podjeździe i wyszłam z auta. Podeszłam pod mahoniowe drzwi i nawet nie zdążyłam zapukać kiedy przed moimi oczami ukazał się ten wysoki brunet, w którym się zakochałam. Złożył na moich ustach namiętny pocałunek,a potem zaprosił mnie do środka. 
-To w czym mam Ci pomóc, skarbie?-odwróciłam się do Lewego, co było moim błędem bo poczułam tylko jego ręce na moich biodrach i to jak z nutą zachłanności przyciska mnie wręcz do ściany w salonie, po czym zaczął całować moją szyję i bawić się ciemnymi włosami na mojej głowie. 
-Pomóc? Możesz mi jedynie pomóc się rozebrać-uniósł brwi i łobuzersko się uśmiechnął.
-Robert!-uniosłam głos i zachichotałam-...zboczeńcu!
-Oj daj spokój, kotku-na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-O nie, nie. Nie teraz, ok? Musimy przygotować kolację i troszkę uprzątnąć w salonie, z pewnością nie pomyślałeś też, żeby ubrać łóżko dla Twojej mamy, więc tym też będę musiała się zająć. 
-Ok, ok-odparł zrezygnowany i odsunął się delikatnie ode mnie.-Aczkolwiek, to nie zmienia faktu, że jeszcze to wszystko dokończymy-pomachał brwiami. 
-Tak, z pewnością skarbie. Za jakieś kilkanaście dni, może tygodni... Kto wie?-puściłam mu oczko i zabrałam się do ogarniania przestronnego salonu. 






      Dochodziła 17:30. O tej godzinie miała wylądować Iwona Lewandowska, po którą mój ukochany miał pojechać i przywieźć na kolację wigilijną, która już prawie była gotowa. Ostatnie dania siedziały już w piekarniku a ja zaczęłam lekko się stresować całą tą wizytą mamy Roberta. Przeszłam z kuchni do przedpokoju i zastałam ubierającego buty Lewandowskiego. Oparłam się o framugę drzwi i zaczęłam rozmowę. 
-No to już jedziesz tak?-zapytałam poddenerwowana.
-Nie skarbie. Ubrałem się w kurtkę i buty tak bez celu, żeby zaraz z powrotem je zdjąć.-zachichotał.
-O Jezu, nie śmiej się!-założyłam ręce na klatce piersiowej i udałam tak zwanego 'focha'. 
-Ojej, no nie denerwuj się! Wiem, że się stresujesz, bo widać-puścił mi oczko-ale moja mama Cię nie pogryzie. Najwyżej połknie w całości-zaśmiał się i podszedł do mnie, objął w pasie i pocałował-a tak podsumowując to mama nic Ci nie zrobi. Jestem pewien, że Cię polubi!-uśmiechnął się-Dobra, uciekam, bo znając 'mamcię'-zaakcentował to słowo-to troszkę na mnie pokrzyczy, że jestem niepoukładany. 
-Leć już, leć!-pocałowałam go na pożegnanie. Gdy napastnik Borussi opuścił mieszkanie ja udałam się do kuchni po czym zaczęłam ustawiać wszystko w dużej jadalni. 


______________________________

No to mamy już 17 :) ! Taki troszkę nudny i monotonny, ale niedługo coś się wydarzy. Same zobaczycie z resztą! Ok, chciałabym się odnieść troszkę do wszystkich 'pisarek', które zostawiają u mnie linki do bloga. Wybaczcie, że nie komentuję ale na razie wszystko nadrabiam a na dodatek totalnie brakuje mi czasu, gdyż jak to na koniec roku. Moi kochani rodzice chcą żebym wyciągnęła wszystkie oceny na 5-6, więc dobra Lena stara się poprawić nieszczęsne tróje ;). No i na dodatek, jakby tego było mało to mam problemy z internetem i laptopem i ostatnimi czasy czytałam wszystko na telefonie i ciężko było mi cokolwiek napisać. Mam nadzieje, że wybaczycie. Zostawcie wszystkie linki pod rozdziałem albo w zakładce "Spam" i niebawem [mam nadzieje ;)] wszystko powróci do normy.
Jeśli chodzi o Liebster Award to niebawem pojawi się nowa zakładka. Z góry dziękuję za nominację! <3 Buziaki ;* 

10 komentarzy:

  1. Rozdzial jest CUDNY !! Ja bym tak mogla pomagac Robertowi dzien w dzien ;-) hehehhe.. Fantastyczny fragment;-) Ja i Lena mamy cos wspolnego :-P Ja rowniez uwielbiam dlugie spanko ;-)
    Jezeli chodzi o brak czasu to w zupelnosci cie rozumiem ;-) Poprawianie ocen jest teraz priorytetem ;-) Mi na szczescie juz sie wszystko udalo :-* Zycze ci tego samego <3
    Pozdrawiam cie serdecznie kochana <3 Zrobilas wspaniala zapowiedz kolejnego rozdzialu :-* Nie moge sie go doczekac :-* <3
    Buziaczki :-*:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku cudny rozdział,ale się tak zastanawiam czy mama Roberta ją zaakceptuję,coś czuję że ty jeszcze namieszasz nam w tym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Uwielbiam to <3
    Co do szkoły i poprawiania ocen, wiem coś o tym -.-
    Ale już niedługo wakacje ;)
    Co do rozdziału, wyczuwam akcję ;)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny. Jestem strasznie ciekawe spotkania z Iwoną. Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty ! Mam nadzieję że coś namieszasz ; ))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Przeczytałam wszystkie rozdziały na raz i jestem z tego powodu dumna! Opowiadanie jest strasznie wciągające i nawet nie zorientowałam się, że doszłam już do ostatnio dodanego! Stwierdzam, że to opowiadanie jest cudowne i mam nadzieję, że będziesz je pisała i nie przerywała, oraz nie robił dość długich przerw, bo nie wytrzymałabym z tym czekaniem! Nie wiem, jak Ty, ale ja uważam, że piszesz cudownie i powiadamiam Cię, że już należysz do grona moich ulubionych blogerek, które piszą opowiadania! Czekam na szybkie dodanie następnego rozdziału, bo nie mogę się już doczekać! ♥♥
    P.S. Jakbyś miała czas i ochotę to zapraszam do siebie. http://smierc-to-poczatek-czegos-niezwyklego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa! ♥

      Usuń