piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 18

    Nie zorientowałam się nawet a na zegarku wybiła 18:14 i po kilku minutach usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach wejściowych, co sygnalizowało, że Robert przyjechał właśnie ze swoją mamą z lotniska. Zdążyłam szybko ściągnąć z siebie zielony fartuch i powiesić go na wieszaku w kuchni, po czym nie pewnym krokiem podążyłam do przedpokoju. Wyjrzałam zza progu i stanęłam w przejściu do salonu. Robert właśnie wieszał kurtki a jego rodzicielka siedziała na fotelu, ściągając w miarę szybkim tempie swoje buty. Nawet nie zauważyli mojej obecności z tego całego zawirowania. Dopiero kiedy piłkarz podniósł głowę spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nie byłam mu dłużna i odwzajemniłam ten gest. Mój ukochany podszedł do swojej matki i objął ją ramieniem.
-Mamo, poznaj Lenę-wskazał ręką na moją osobę i znów obdarzył mnie swoim ciepłym uśmiechem. Uwielbiałam jak się uśmiechał. To dodawało mi takiego powera do życia, że chyba nikt sobie nie potrafi zdać sprawy jak bardzo mnie to motywuje. Iwona obleciała mnie wzrokiem i tak jak od początku, kiedy tylko weszła do mieszkania swojego syna uniosła górne kąciki ust-...Lena, to moja mama Iwona-oświadczył.
-Miło mi Panią poznać-podeszłam do niewysokiej, starszej kobiety i wyciągnęłam w jej kierunku swoją dłoń. Ta uścisnęła ją i przedstawiła się. Wydawała się być mega sympatyczną osobą. Oglądałam ją chyba nawet kiedyś, jak jeszcze mieszkałam w Polsce i nie znałam Roberta, w telewizji i wydałam jej pozytywną opinię, bo od początku emanuje niesamowicie pozytywną energią. No i jak na razie moja opinia nie została naruszona. Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Zapraszamy mamo do jadalni!-Robert przerwał ciszę i zaprowadził nas do pomieszczenia, w którym miała odbyć się dzisiejsza kolacja wigilijna. Najpierw odsunął krzesło swojej mamie, potem mi i sam w końcu usiadł obok mnie, a naprzeciwko Pani Iwony.
-Synku, w tym domu chyba nigdy nie było tak czysto!-oświadczyła i rozejrzała się wokoło.
-To tylko i wyłącznie zasługa Leny!-położył swoją rękę na moim kolanie i pocałował mnie w policzek, po czym lekko się zarumieniłam. Miałam nadzieje, że nikt tego nie zauważył. W między czasie złożyliśmy sobie życzenia, po czym ponownie zasiedliśmy na swoje miejsca przy wielkim, ciemnym stole w jadalni Lewandowskiego. Nałożyliśmy sobie coś do jedzenia i zaczęliśmy powoli opróżniać nasze talerze, konsumując wszystkie 12 dań, które przyrządziliśmy wspólnie z Lewym.
-No to, Lena-wzięła łyk wody-Mogę Ci tak mówić, prawda?
-Oczywiście, że tak-uśmiechnęłam się i sama również upiłam trochę wody mineralnej.
-No więc... Uczysz się, tak? Studiujesz, pracujesz?
-Studiuję-skwitowałam
-A jaki to kierunek wybrałaś?
-Miałam wiele wątpliwości i sporo się nad kierunkiem zastanawiałam, ale w ostateczności zdecydowałam się na dziennikarstwo sportowe.
-O! No proszę bardzo! Będziesz mogła przeprowadzać mnóstwo wywiadów z Robertem. Z resztą kiedy tylko będziesz chciała, to możesz pytać się mnie o jego przeszłość-dotknęła mojego ramienia po czym się zaśmiała-pamiętam jak kiedyś... Miał chyba wtedy z 11 lat-zaczęła-Krzysztof, tata Roberta, zabrał naszego Bobcia na ryby i popłynęli łódką na środek pobliskiego jeziora. Bobek, był wtedy taki chudziutki, że sobie biedak nie poradził z jakąś sporą rybą i to zamiast on wyciągnąć ją z wody, to ta rybka wciągnęła Roberta pod wodę wraz z jego wędką-zaśmiała się.
-Haha!-moje poczucie humoru już uruchomione-Nigdy mi nie opowiadał-spojrzałam na niego.
-Nie opowiadałem, bo uważam, że nie ma nic ciekawego w opowiadaniu jak byłem taką malutką 'sierotką Marysią'-posłał w stronę swojej mamy lekko zdenerwowane spojrzenie.
-Oj daj spokój, Bobek! I tak by się pewnego dnia Lena dowiedziała! Jeszcze tyle przed wami, że się dowie nawet jak w wakacje, na kilka dni przyjechała do nas ciotka Werka i zmieszałeś jej szampon z farbą do włosów, po czym jasny kolor włosów ciotki przybrał fioletowej barwy.
-Ty łobuzem byłeś!-zaśmiałam się i skupiłam swój wzrok na moim ukochanym, który drapał się właśnie po głowie i cichutko chichotał.
-Nadal jestem, skarbie.-odparł.







     Cały dalszy wieczór minął w bardzo przyjemnej atmosferze. Przed przyjazdem p. Iwony strasznie się stresowałam, ale na szczęście kobieta chyba mnie polubiła i nie mam się już czym zbytnio przejmować. Jest niesamowitą kobietą o bezgranicznie pozytywnym spojrzeniem na świat. Po kolacji Lewandowski zaprowadził swoją mamę do sypialni gościnnej na piętrze i wrócił po kilku minutach do kuchni po, której akurat krzątała się panna Gilbert i jak to ona, wszystko nieogarnięcie sprzątała. Schowałam resztki dzisiejszego posiłku do lodówki, wstawiłam do zmywarki talerze i wypiłam szklankę wody. Nagle poczułam jak nie kto inny, jak Robert obejmuje mnie od tyłu i łapie za biodra, kładąc przy tym swoją głowę na moim ramieniu.
-Nic mi się nie chce, wiesz?-odparł
-Leniu, zdejmuj tą swoją szanowną główkę z mojego ramienia, bo jednak troszkę więcej niż ja ważysz, a ja również jestem zmęczona i nie mam siły na nic-uśmiechnęłam się i po chwili odwróciłam. Zarzuciłam ręce za szyję Roberta po czym ten przysunął się bliżej, złożył na moich ustach subtelny pocałunek i złączyliśmy swoje czoła. Staliśmy tak kilka minut.
-Idziemy spać?-spytałam. No tak, umówiliśmy się, że dziś będę spała właśnie u niego.
-Mam lepszy pomysł-ponownie wpił się w moje usta i tym razem wcale nie miał zamiaru się ode mnie odsunąć. Coraz zachłanniej mnie całował.
-Ej, ej, ej! Jeszcze kilka minut temu nic Ci się nie chciało, zapomniałeś?-szepnęłam między pocałunkami.
-Ja najpierw mówię, potem myślę skarbie-złapał mnie za uda i posadził na blacie-A Ty zapomniałaś co mi obiecałaś dziś w porach południowych?
-Nie, nic mi nie świta-droczyłam się z nim i nadal całowałam.
-To Ci przypomnę-wziął mnie na ręce i zaniósł prosto na górę do jego pokoju.





    Robert

    
     Obudziłem się pierwszy. Moja ukochana brunetka leżała głową na moim klatce piersiowej i leciutko uśmiechała się przez sen. Odwróciłem wzrok na szafkę nocną, na której stał zegarek elektroniczny. Spojrzałem na niego. Było krótko przed 10:30. Postanowiłem jeszcze nie budzić Leny, bo dobrze wiem jak bardzo uwielbia ona spać, dlatego cichutko wygramoliłem się spod kołdry, a zanim to zrobiłem cmoknąłem brunetkę w czoło. Wyszedłem z sypialni i zszedłem schodami na dół. Nogi chyba już  z przyzwyczajenia poniosły mnie do kuchni, bo codziennie rano udawałem się do właśnie tego pomieszczenia, w celu wypicia mocnej, porannej kawy. Wchodząc zobaczyłem znajomą mi posturę ciała. Tak, moja mama już od dawna na nogach, bo wykąpana, uczesana, umalowana i ubrana, w pełni gotowa na kolejny dzień. Podszedłem do niej i odebrałem filiżankę kawy, którą właśnie dla mnie przyrządziła. Upiłem łyka, może więcej i oparłem się o blat kuchenny. 
-O, której jutro wylatujesz?-zacząłem rozmowę. 
-O 14:30 mam wylot. 
-Nie mogłaś przylecieć na trochę dłużej? Lubię jak ktoś mi rano przyrządza śniadanka, albo chociaż tak jak Ty właśnie, zaparza kawę-posłałem jej uśmiech. 
-Zamieszkajcie razem z Leną, to będziesz miał osobę, która będzie spełniała Twoje zachcianki-również się uśmiechnęła. 
-Sugerujesz coś, mamo?-spytałem lekko zdziwiony-Zawsze tysiąc razy powtarzałaś, że mam się zastanowić zamiast zaproponuję coś dziewczynie, a o przeprowadzce to wgl, nie chciałaś rozmawiać, a teraz tak po prostu mówisz, żebym spytał się jej czy ze mną zamieszka?-uniosłem prawą brew do góry, bo szczerze nie mogłem lekko uwierzyć w to co mówi moja mama.
-Polubiłam ją-skwitowała. 
-Znacie się raptem jeden dzień. 
-To mam jej nie lubić, tego chcesz?-zaśmiała się. 
-Nie, nie, co Ty, mamo! Cieszę się z tego powodu. 
-Wydaje się być porządną, ułożoną dziewczyną.
-Jest taką-podsumowałem. 
-No i w końcu wybrałeś jakąś dziewczynę na poziomie, a nie same puste "koleżanki"-zaakcentowała ostatnie słowo-które leciały tylko i wyłącznie na sławę i Twoje pieniądze. 
-Ciesz się z przyszłej 'porządnej i poukładanej' synowej-uśmiechnąłem się łobuzersko. 
-Sugerujesz coś Bobciu?-zapytała chyba lekko zdziwiona. 
-Nie, mamuś, ależ nic!-ponownie na mojej twarzy zagościł uśmiech, po czym w kuchni zapanowała chwila ciszy. Gdy mama skończyła pić kawę udała się na górę do swojej tymczasowej sypialni. Ja miałem właśnie wychodzić z kuchni, kiedy usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i ujrzałem uśmiechnięty ryjek Kuby. Odebrałem.
-Wesołych Świąt, życzą Błaszczykowscy-zaśmiał się głos po drugiej stronie słuchawki. 
-Wesołych, wesołych Kubusiu!-uśmiechnąłem się sam do siebie-Dzwonisz tylko po to, żeby złożyć spóźnione życzenia świąteczne? 
-Oj daj spokój, Robert sztywniaku! Dzwonię by oznajmić Ci, że właśnie masz już plany na sylwestra-poczułem jak Błaszczykowski szczerzy się do telefonu. 
-Słucham Cię dalej, Kubusiu. 
-No więc, załatwiłem fajne miejscówki w klubie w Dortmundzie. Będę ja, Agata, Łukasz z Ewką, Marco i Mario, Mats, Roman, Ty z Leną, nawet Klopp'a się namówi! I resztę chłopaków z drużyny, z resztą też! A no i mają być jakieś Polki, więc impreza gwarantowana! I oznajmiam Ci, że musisz wpaść z Leną. 
-No dobrze. Przekażę jej, żeby się za żadne skarby nie umawiała z nikim. Dzięki Kuba!-podziękowałem i rozłączyłem się. 






6 dni później


    Dziś idę na tę imprezę z Robertem, na którą zaprosił nas Kuba. Od rana siedział u mnie Lewandowski, który został wczoraj na noc, po oglądaniu maratonu filmowego. Po zjedzonym śniadanku (które, tak naprawdę jedliśmy o 14, bo wstaliśmy 30 minut przed drugą) udaliśmy się wspólnie pod prysznic. Od razu po wyjściu z kabiny zawinęłam się w ręcznik i zaczęłam wypełniać swoją codzienną rutynę. Umyłam twarz i się umalowałam oraz ubrałam się w coś, byle by pochodzić w czymś do 18, bo wtedy będę musiała przebrać się na 'bal' sylwestrowy. Wyszliśmy z Robertem z łazienki i udaliśmy się do salonu. Walnęliśmy się na łózko i przez kilka, może kilkanaście minut leżeliśmy tak bezczynnie, nie odzywając się do siebie. 
-Obejrzymy coś?-spytał Lewandowski 
-Mecz?-odpowiedziałam pytaniem i uniosłam wzrok do góry, by spojrzeć mojemu ukochanemu w oczy. 
-Kocham Cię za tą Twoją miłość do football'u-cmoknął mnie w nos po czym podniósł się z kanapy i włączył  powtórkę meczu FC Barcelona-Real Madryt. Nie obyło się bez krótkiej, kontrowersyjnej wymiany zdań między nami, kiedy padały bramki, bo ja kibicowałam kochanym Katalończykom, a Bobek Realowi. Gdy arbiter zagwizdał po raz ostatni zorientowaliśmy się, że dochodzi 18 i trzeba zacząć się przygotowywać. Pierwsza wparowałam do łazienki. Ubrałam się w sukienkę, którą wspólnie wybrałam z Lewym wczoraj wieczorem, zrobiłam kreski i zakręciłam lekko włosy. Gdy wyszłam Robert był już ubrany w beżowe spodnie i białą koszulę. Założył jeszcze eleganckie buty i kurtkę. Pomógł mi ubrać moją skórkę i wyszliśmy z domu. Dojechaliśmy na miejsce bo ok. 25 minutach. Gdy weszliśmy do klubu byli chyba już wszyscy zaproszeni.W rogu klubu znaleźliśmy stolik przy którym siedziała ekipa Borussi. Przysiedliśmy się do nich i od razu Błaszczykowski poczęstował nas alkoholem. 
-Ty Kuba, to byś tylko chlał!-zaśmiał się Łukasz
-No ale nie mów, że nie podobam Ci się taki, Piszczu!-ten również się zaśmiał i podał każdemu po kieliszku.
-Zdrowie Panowie!-odparł Mario. 
      Po kilku drinkach Robert sam wyrwał mnie na parkiet. Zaczęliśmy dość 'ostro', jak to ujął Mats, tańczyć przy piosence, którą oboje lubiliśmy. Lewandowski był już nieźle wstawiony, ale nadal tańczył. W pewnym momencie Agata z Ewką 'odbiły' mnie i porwały do tańca. Tańczyłyśmy we trzy kolejne kilkanaście piosenek a Lewy zniknął mi gdzieś w tłumie. 
-Idę do łazienki!-krzyknęłam wręcz do Agaty i Ewy, które dalej tańczyły w rytm muzyki. Wyrwałam się i podążałam w stronę ubikacji. Otworzyłam drzwi i gdybym tylko wiedziała co tam zobaczę, to nigdy bym tu nie poszła. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Robert oparty był o ścianę a przy nim stała jakaś laska i go całowała. Lewy był zaskoczony. Patrzył na mnie, a mi po policzku spłynęła łza. Spojrzałam raz jeszcze na tę laskę, której z początku nie poznawałam, ale gdy się jej przyjrzałam... Nie nie mogłam w to uwierzyć... 
-Wiktoria?-spytałam i zaczęłam płakać. 



___________________________________

No i się porobiło... Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie za taki zwrot akcji, ale coś się dziać musi, no nie? Przepraszam, że nie dodałam w środę, ale akurat byłam na biwaku i dopiero dziś wróciłam i znalazłam czas na opublikowanie rozdziału. Na pocieszenie jest on troszkę dłuższy, niż zwykle :) 
Jak już czytacie to zostawcie po sobie jakiś znak, bo to bardzo, bardzo motywuje i daje niesamowitego kopa do dalszego pisania. Buziaki kochane ;* 

24 komentarze:

  1. ale zwrot akcji pod koniec,tego się nie spodziewałam,ciekawe co bedzie dalej,czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt się nie spodziewał :) A przynajmniej miałam taką nadzieje.

      Usuń
  2. Świetny <333 Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O w mordę jeża i dupke węża!!!! Jaki afront !! Ten Lewandowski to już do reszty zdurnial! Biedna Lena :-( Jak ona mogła się poczuć:'( Faceci to idioci . Najpierw robią, a później myślą!! A mama Lewego już zdążyła polubić Lene i wszystko miało się tak wspaniale. Nie spodziewałam się takiej końcówki. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :-) Mam nadzieję że da się to wszystko jakoś logicznie i z sensem wytłumaczyć. :-) Czekam na kolejny kochana. :-* Pozdrawiam <3 Buziaki :-*:-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na pytanie kim jest Wiktoria i dlaczego Lena ją zna znajdziecie w kolejną środę, a póki co potrzymam w niepewności i zobaczymy jak się potoczą dalsze losy Roberta i Leny :) Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, kochana ;* !

      Usuń
  4. No ale jak to Lewy zdradzi Lenę ? :( No ale czekam czekam na wyjaśnienie tej sprawy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A kto to Wiktoria ????
    Kocham jak piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ♥
      Odpowiedź na pytanie kim jest Wiktoria i dlaczego Lena ją zna znajdziecie w kolejną środę.

      Usuń
  6. No jak to? Nie spodziewałabym się tego! Lewy to teraz mnie wkurzył -.-
    Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń!
    Powyższy rozdział jest zajebisty! <3
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooohh! Jaki Lewy! O mamo! No, nie wierzę!! Dlaczego to zrobiłaś?! Przecież on i Lena byli taką cudowną parą.. Ohh! A teraz pytanie ,,Co to za Wiktoria? :o" Nie mogę już się doczekać tego następnego rozdziału! Coś czuję,. że będzie wyjątkowy.. O mamo! Jejku, ja chcę już środę! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko, no a przynajmniej prawie wszystko wyjaśni się w nadchodzącą środę (; Buziaki ;*

      Usuń
  8. Jaka podła świnia z Roberta i tej całej Wiktorii.. może to wina alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Robert zawiódł chyba nas wszystkie, no ale cóż (: Dziękuję za wszystko i na pewno przy najbliższej kolejnej chwili zajrzę do Ciebie :) Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Suuper ! Pomijając fakt że Lewandowski znowu coś spieprzył ; / pozdrawiam ; ))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam , czekam, czekam ! <3
    Świetny blog. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Matko a z początku wydawał się taki słodziaśny rozdział a tu BUM niespodziabka i taka końcówka!!! Czekam z wieką niecierpliwością na następny i zapraszam do mnie http://trudny-wybor.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt się nie spodziewał (;
      Niedługo nadrobię u Ciebie, bo zalegam z jednym rozdziałem z przyczyn totalnego braku czasu niestety ;c

      Usuń
  13. Lewy na miłość boską !! co ty wyrabiasz ?? tak się słodko zaczęło a końcówka totalne zaskoczenie !! ja jednak po cichu liczę że miedzy nimi sie ułoży i nadal będą razem , bo są dla siebie stworzeni. nie przynudzam już, tylko czekam na więcej . kocham to opowiadanie <33
    pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń