Lena
Nasze dalsze 'wakacje' w Poznaniu minęły bardzo przyjemnie. Oboje spędziliśmy trochę czasu wspólnie, śmiejąc się, żartując i rozmawiając. Po części cieszyłam się, że już wracamy do Dortmundu, bo jakby nie było brakowało mi trochę rozmów i plotek z Klaudią.
Usłyszeliśmy głos dochodzący z głośników lotniska i udaliśmy się na odprawę, która na szczęście przebiegła bardzo szybko. Po 20 minutach siedzieliśmy już na swoich miejscach w samolocie. Oczywiście, jak to Robert, kupił chyba najdroższe możliwe bilety, bo lecieliśmy naprawdę luksusowo. Lot trwał półtorej godziny. Kiedy wysiedliśmy na lotnisku w Dortmundzie i odebraliśmy bagaże, od razu wręcz popędziliśmy na parking, gdzie przed kilkoma dniami zostawiliśmy tam auto Lewandowskiego. Wsiadając do samochodu poczułam intensywny zapach nowej tapicerki i skórzanych siedzeń. Trzeba przyznać-brakowało mi tego zapachu, przez ostatni tydzień. Usiadłam wygodnie w fotelu i zapięłam pasy. Napastnik jeszcze kręcił się w tą i z powrotem. Kiedy w końcu wszystko wróciło do normy, a walizki umieszczone zostały w bagażniku, ruszyliśmy z piskiem opon. Robert to wielki pasjonat samochodów i naprawdę nie mam zielonego pojęcia jak ktoś-mając na myśli ekipy z BVB, rodziny i znajomych, wytrzymują spokojnie jazdę z piłkarzem. Jeździ tak szybko, że w pół godziny dojechaliśmy do jego domu. Jak zwykle czystość i niesamowicie ogromny porządek przywitały nas w progu. Robert przytachał w końcu swoją walizkę i zaprosił mnie do kuchni.
-To co gotujemy?-spytał patrząc na zegarek.
-Zacznijmy od tego, że nie ma nic w lodówce-podeszłam do niego i pocałowałam, a on złapał i objął mnie w pasie.
-To może zanim zabierzemy się na zakupy to...-pocałował mnie w policzek bardzo delikatnie i powoli zaczął muskać moją szyję.
-Nie, nie skarbie-uśmiechnęłam się i odsunęłam głowę, zarzucając przy tym swoje ręce na jego szyi.-Po pierwsze jedziemy zrobić zakupy, bo mi się zagłodzisz. Po drugie: Czy Ty nie potrafisz utrzymać dystansu na kilka dni?-zaśmiałam się, po czym dostałam soczystego buziaka.
-Źle na mnie działasz, bo jak na Ciebie patrzę to myślę tylko i wyłącznie o jednym...
-O tym, co ugotuję Ci dziś na obiad, hm?-uniosłam brwi
-Niech Ci będzie, ale wiedz, że miałem na myśli co innego-puścił mnie z objęć i podszedł do szafki, wyciągając przezroczystą szklankę, wypełniając ją do połowy wodą mineralną.-Dobrze, więc chodź do tego sklepu, bo rzeczywiście jestem głodny-zarzuciłam na siebie wełniany sweter i wyszłam z domu. Znów wsiadłam do auta, w którym, dosłownie za kilka chwil pojawił się Lewy.
Weszliśmy do domu, pełni toreb z zakupami. Od razu powędrowałam do kuchni rozpakować wszystko, a napastnik Borussi pobiegł odebrać dzwoniący telefon. Nie wiele usłyszałam z jego rozmowy z jakąś osobą, więc nie byłam w stanie nic z niej wywnioskować. Włożyłam ostatnie produkty do lodówki, kiedy zorientowałam się, że Lewandowski stoi oparty o framugę drzwi i mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam wyciągać wszystko co potrzebne będzie na nasz dzisiejszy obiad. Cały czas nie przestawał się przyglądać.
-Brakowało mi tego-oznajmił-Tak jest o niebo lepiej. Nie muszę sam przesiadywać cały czas w domu i samotnie spożywać każdy posiłek-uniósł lekko prawy kącik swoich jasnych ust.
-Cieszę się-uśmiechnęłam się pod nosem, nie przerywając dotychczasowej czynności. Po chwili ciszy kontynuowałam-Kto dzwonił?
-Łukasz. Urządza dziś z Ewą grilla. Kupili nowego, to wiesz... Trzeba uczcić-zaśmiał się-No i zaprosili mnie oraz poprosili, żebym przekazał Tobie, że również jesteś zaproszona.
-I co powiedziałeś?
-Że oboje wpadniemy :)
-Oni wiedzą?
-O czym?
-O nas...-podniosłam wzrok. Po raz pierwszy w życiu powiedziałam o mnie i o Robercie w taki sposób.
-Nie mówiłem im. Z resztą nikt nie wie, chyba, że mówiłaś Klaudii-na jego twarzy znów zagościł serdeczny uśmiech.
-Nic nikomu nie mówiłam.
-Więc, dziś będzie wspaniała okazja by oznajmić wszystkim, że jesteśmy razem.-prze szczęśliwy, zabrał się za krojenie warzyw.
Dobijała właśnie godzina 18, więc już czas zbierać się na przyjęcie u Piszczków. Nawet nie zdążyłabym wrócić do swojego mieszkania, więc wszystkie potrzebne rzeczy, takie jak toaleta i zmiana ubioru na coś elegantszego załatwiłam w domu Lewandowskiego. Punkt 18:07 przekręcaliśmy zamkiem w drzwiach domu Roberta i wsiadaliśmy do samochodu. Jak to on-jechał szybko, ale nadal ostrożnie. Szybko znaleźliśmy się pod domem Łukasza i Ewy. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam za sobą drzwi a kiedy się odwróciłam byłam totalnie zaskoczona, że napastnik jest już za mną i czule całuje mnie w usta.
-Gotowa?-spytał z wielkim podekscytowaniem.
-Na co? -spytałam oszołomiona.
-Na to by im oznajmić o nas.
-Oczywiście, że jestem-uśmiechnęłam się i udałam się w stronę drzwi, które po chwili się otworzyły a w nich stała śliczna brunetka i jej wysoki blond włosy mąż.
-Witajcie w naszych skromnych progach!-Łukasz rozłożył ręce w geście zaproszenia do środka.
-Skarbie, czy Ty zawsze musisz robić z siebie takiego bałwana? Nie mogłeś ich po prostu i po ludzku zaprosić do środka-zaśmiała się-Wchodźcie, wchodźcie! Już wszyscy czekają na was w ogrodzie.
-Mówiłem żebyś się szybciej zbierała skar...-urwał i opamiętał się, za co i tak oberwał ode mnie lekko w głowę, po czym oboje się zaśmialiśmy. Przeszliśmy przez piękny, przestronny salon i mijając próg ujrzeliśmy tyle znajomych twarzy. Klaudia, Marco, Kuba z Agatą, Mats, Roman z żoną, Mario i wiele, wiele innych znanych nam osób.
-Siadajcie!-usłyszeliśmy głos Łukasza.
-Właściwie to chcieliśmy wam coś powiedzieć-Robert spojrzał na mnie i objął mnie swoją ręką, której dłoń spoczywała teraz na moim biodrze-Ja i Lena jesteśmy razem-wymamrotał, jakby w ogóle się nie stresował. Może i tak było... W każdym razie wszyscy wyglądali bardzo zabawnie z taką miną zdziwienia, ale i równocześnie szczęścia. Po chwili z ogrodowej ławki podniosła się Klaudia.
-Jezu, jak mogłaś mi wcześniej nie powiedzieć?!-pytała lekko oburzona, ale to było raczej 'oburzenie po przyjacielsku'. Podeszła, objęła mnie i pocałowała w policzek-No, gratulacje!
-Mówiłem wam, że ta dwójka będzie razem po tym wyjeździe do Poznania-skwitował Kuba-Mats wisisz mi piwo-zwrócił się do niego i zaśmiał.
Resztę wieczoru spędziliśmy jak zwykle miło. Męska część grillowała na świeżym, ciepłym powietrzu a reszta czyli wszystkie kobiety, siedziałyśmy w kuchni przyrządzając jakąś sałatkę i opowiadałam im o całym naszym (moim i Roberta) wyjeździe. Koło 24, Robert podwiózł mnie i Klaudię do naszego mieszkania. Wróciłam padnięta całym dzisiejszym dniem, więc pierwsze co zrobiłam po powrocie to wzięłam prysznic i położyłam się spać. Nie musiałam dużo marzyć, jak to zawsze przed snem, gdyż odleciałam nadzwyczajnie szybko.
__________________________
Ok, jest 14. Miał być wczoraj, ale miałam pełno obowiązków do szkoły. Jak już pewnie większość z was wie, rozdziały będę dodawała teraz w każdą środę, gdyż totalnie brakuje mi czasu, żeby dodawać dwa razy w tygodniu.
Planuję nowy nagłówek i wygląd bloga, więc teraz na tym się skupię i postaram się coś wymyślić ciekawego.
Jeśli chodzi o wasze blogi, to ostatnio nie miałam kiedy komentować i za bardzo nawet czytać, więc jeśli na jakimkolwiek blogu, które z reguły komentuję, nie pojawił się mój monolog, to tylko i wyłącznie z racji tego, że nie miałam czasu. Wszystko zaraz nadrobię i skomentuję. :)
Widzimy się w kolejną środę. Buziaki ;*
-To co gotujemy?-spytał patrząc na zegarek.
-Zacznijmy od tego, że nie ma nic w lodówce-podeszłam do niego i pocałowałam, a on złapał i objął mnie w pasie.
-To może zanim zabierzemy się na zakupy to...-pocałował mnie w policzek bardzo delikatnie i powoli zaczął muskać moją szyję.
-Nie, nie skarbie-uśmiechnęłam się i odsunęłam głowę, zarzucając przy tym swoje ręce na jego szyi.-Po pierwsze jedziemy zrobić zakupy, bo mi się zagłodzisz. Po drugie: Czy Ty nie potrafisz utrzymać dystansu na kilka dni?-zaśmiałam się, po czym dostałam soczystego buziaka.
-Źle na mnie działasz, bo jak na Ciebie patrzę to myślę tylko i wyłącznie o jednym...
-O tym, co ugotuję Ci dziś na obiad, hm?-uniosłam brwi
-Niech Ci będzie, ale wiedz, że miałem na myśli co innego-puścił mnie z objęć i podszedł do szafki, wyciągając przezroczystą szklankę, wypełniając ją do połowy wodą mineralną.-Dobrze, więc chodź do tego sklepu, bo rzeczywiście jestem głodny-zarzuciłam na siebie wełniany sweter i wyszłam z domu. Znów wsiadłam do auta, w którym, dosłownie za kilka chwil pojawił się Lewy.
Weszliśmy do domu, pełni toreb z zakupami. Od razu powędrowałam do kuchni rozpakować wszystko, a napastnik Borussi pobiegł odebrać dzwoniący telefon. Nie wiele usłyszałam z jego rozmowy z jakąś osobą, więc nie byłam w stanie nic z niej wywnioskować. Włożyłam ostatnie produkty do lodówki, kiedy zorientowałam się, że Lewandowski stoi oparty o framugę drzwi i mi się przygląda. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam wyciągać wszystko co potrzebne będzie na nasz dzisiejszy obiad. Cały czas nie przestawał się przyglądać.
-Brakowało mi tego-oznajmił-Tak jest o niebo lepiej. Nie muszę sam przesiadywać cały czas w domu i samotnie spożywać każdy posiłek-uniósł lekko prawy kącik swoich jasnych ust.
-Cieszę się-uśmiechnęłam się pod nosem, nie przerywając dotychczasowej czynności. Po chwili ciszy kontynuowałam-Kto dzwonił?
-Łukasz. Urządza dziś z Ewą grilla. Kupili nowego, to wiesz... Trzeba uczcić-zaśmiał się-No i zaprosili mnie oraz poprosili, żebym przekazał Tobie, że również jesteś zaproszona.
-I co powiedziałeś?
-Że oboje wpadniemy :)
-Oni wiedzą?
-O czym?
-O nas...-podniosłam wzrok. Po raz pierwszy w życiu powiedziałam o mnie i o Robercie w taki sposób.
-Nie mówiłem im. Z resztą nikt nie wie, chyba, że mówiłaś Klaudii-na jego twarzy znów zagościł serdeczny uśmiech.
-Nic nikomu nie mówiłam.
-Więc, dziś będzie wspaniała okazja by oznajmić wszystkim, że jesteśmy razem.-prze szczęśliwy, zabrał się za krojenie warzyw.
Dobijała właśnie godzina 18, więc już czas zbierać się na przyjęcie u Piszczków. Nawet nie zdążyłabym wrócić do swojego mieszkania, więc wszystkie potrzebne rzeczy, takie jak toaleta i zmiana ubioru na coś elegantszego załatwiłam w domu Lewandowskiego. Punkt 18:07 przekręcaliśmy zamkiem w drzwiach domu Roberta i wsiadaliśmy do samochodu. Jak to on-jechał szybko, ale nadal ostrożnie. Szybko znaleźliśmy się pod domem Łukasza i Ewy. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam za sobą drzwi a kiedy się odwróciłam byłam totalnie zaskoczona, że napastnik jest już za mną i czule całuje mnie w usta.
-Gotowa?-spytał z wielkim podekscytowaniem.
-Na co? -spytałam oszołomiona.
-Na to by im oznajmić o nas.
-Oczywiście, że jestem-uśmiechnęłam się i udałam się w stronę drzwi, które po chwili się otworzyły a w nich stała śliczna brunetka i jej wysoki blond włosy mąż.
-Witajcie w naszych skromnych progach!-Łukasz rozłożył ręce w geście zaproszenia do środka.
-Skarbie, czy Ty zawsze musisz robić z siebie takiego bałwana? Nie mogłeś ich po prostu i po ludzku zaprosić do środka-zaśmiała się-Wchodźcie, wchodźcie! Już wszyscy czekają na was w ogrodzie.
-Mówiłem żebyś się szybciej zbierała skar...-urwał i opamiętał się, za co i tak oberwał ode mnie lekko w głowę, po czym oboje się zaśmialiśmy. Przeszliśmy przez piękny, przestronny salon i mijając próg ujrzeliśmy tyle znajomych twarzy. Klaudia, Marco, Kuba z Agatą, Mats, Roman z żoną, Mario i wiele, wiele innych znanych nam osób.
-Siadajcie!-usłyszeliśmy głos Łukasza.
-Właściwie to chcieliśmy wam coś powiedzieć-Robert spojrzał na mnie i objął mnie swoją ręką, której dłoń spoczywała teraz na moim biodrze-Ja i Lena jesteśmy razem-wymamrotał, jakby w ogóle się nie stresował. Może i tak było... W każdym razie wszyscy wyglądali bardzo zabawnie z taką miną zdziwienia, ale i równocześnie szczęścia. Po chwili z ogrodowej ławki podniosła się Klaudia.
-Jezu, jak mogłaś mi wcześniej nie powiedzieć?!-pytała lekko oburzona, ale to było raczej 'oburzenie po przyjacielsku'. Podeszła, objęła mnie i pocałowała w policzek-No, gratulacje!
-Mówiłem wam, że ta dwójka będzie razem po tym wyjeździe do Poznania-skwitował Kuba-Mats wisisz mi piwo-zwrócił się do niego i zaśmiał.
Resztę wieczoru spędziliśmy jak zwykle miło. Męska część grillowała na świeżym, ciepłym powietrzu a reszta czyli wszystkie kobiety, siedziałyśmy w kuchni przyrządzając jakąś sałatkę i opowiadałam im o całym naszym (moim i Roberta) wyjeździe. Koło 24, Robert podwiózł mnie i Klaudię do naszego mieszkania. Wróciłam padnięta całym dzisiejszym dniem, więc pierwsze co zrobiłam po powrocie to wzięłam prysznic i położyłam się spać. Nie musiałam dużo marzyć, jak to zawsze przed snem, gdyż odleciałam nadzwyczajnie szybko.
__________________________
Ok, jest 14. Miał być wczoraj, ale miałam pełno obowiązków do szkoły. Jak już pewnie większość z was wie, rozdziały będę dodawała teraz w każdą środę, gdyż totalnie brakuje mi czasu, żeby dodawać dwa razy w tygodniu.
Planuję nowy nagłówek i wygląd bloga, więc teraz na tym się skupię i postaram się coś wymyślić ciekawego.
Jeśli chodzi o wasze blogi, to ostatnio nie miałam kiedy komentować i za bardzo nawet czytać, więc jeśli na jakimkolwiek blogu, które z reguły komentuję, nie pojawił się mój monolog, to tylko i wyłącznie z racji tego, że nie miałam czasu. Wszystko zaraz nadrobię i skomentuję. :)
Widzimy się w kolejną środę. Buziaki ;*
jaki wspaniały rozdział ! tak się cieszę że Lena i Robert są razem *_* kocham to opowiadanie, wspaniale piszesz ale to za pewne już wiesz ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział !
pozdrawiam;)
ps zapraszam
http://lewy-go-away.blogspot.com/
http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ♥
UsuńNa pewno zajrzę i skomentuję :)
Zajebisty rozdział! Super, że są razem :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowiadanie :3
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Zapraszam do mnie
http://bvbstory.blogspot.com
http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html
Mile widziane komentarze ;) Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo ♥
UsuńZajrzę i skomentuję :)
Jest fantastycznie ;-) Jak zwykle :-P Robert tylko o jednym... Niegrzeczny chłopczyk :-D Fajnie że są razem. Oni naprawdę bardzo do siebie pasują :-*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńTaa, Robert taki "niegrzeczny chłopczyk" - spodobało mi się to stwierdzenie (;
Bardzo fajny :D
OdpowiedzUsuńRobert i Lena egyerhdfhdghe *-*
Haha, dziękuję ♥
UsuńSwietny rozdzial
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńJest cudowny jak zawsze. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńGenialnie ,,, zresztą jak zwykle. Pozdrawiam i życIe weny
OdpowiedzUsuńPo prostu cud, miód i orzeszki ;* hehe rozdział booski ;)
OdpowiedzUsuńJuż sie nie moge doczekać newsa♥
Zapraszam do siebie;
http://pilkarz-bvb-na-zawsze-w-moim-sercu.blogspot.com/
BuZiAkI ;***
Dziękuję bardzo ♥
UsuńZ pewnością zajrzę (:
Omomomomo <3 Świetny rozdział tak jak całe opowiadanie ;***
OdpowiedzUsuńZnalazłam je dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały ;)
Jeśli chcesz możesz zajrzeć do mnie: http://milosc-zakazana-najbardziej-kusi.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ♥
UsuńOczywiście, że zajrzę (: !
Boże. Nie mam słów. Ten blog jest genialny. Nic dodać, nic ująć. Bardzo cieszę się że Lena i Robert są razem. Z ogromną niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na lekko spóźniony rozdział 3 na You make me wanna die.
OdpowiedzUsuńjust-tonight-i-would-fight.blogspot.com
Dziękuję (;
UsuńCudowny. Powoli nadrabiam rozdziały, ponieważ tematyka bardzo mnie zaintrygowała. Piszesz świetnie :) Z pewnością będę tu częściej zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Dziękuję bardzo ♥
UsuńZapraszam na dodatkową zakładkę obok CZYTANE I POLECANE
OdpowiedzUsuńhttp://just-tonight-i-would-fight.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńDziękuję za zaproszenie.
OdpowiedzUsuń