Lena
Pierwszego dnia,
po przyjeździe Robert zabrał mnie na starówkę i udało nam się zwiedzić
wspaniały Poznań. Zakochałam się w tym mieście. Pierwszy raz tu byłam i moje
wrażenia jak najbardziej pozytywne. Ludzie podchodzili do nas i prosili o
autografy oraz zdjęcia. Trafiło się nawet kilku dziennikarzy, którzy zaczepili
mnie, podczas wieczornego spaceru i twierdzili, że jestem dziewczyną
najlepszego napastnika Bundesligi. Z początku to mnie wpieniało, i to dobitnie, ale po dwóch
dniach, przyzwyczaiłam się do tego i najzwyczajniej w świecie, zaczęłam sobie
to lekceważyć, twierdząc, że i tak nic o nas nie napiszą, bo w końcu nie mają
podstaw, żeby zrobić z nas parę.
Gotowałam obiad, kiedy Robert otwierał
drzwi wejściowe do ‘naszego’ tymczasowego domu. Usłyszałam jak wiesz kurtkę i
zdejmuje buty w przedpokoju. Wiedział,
że nie lubię jak ktoś łazi mi w butach po domu.
-Gdzie
jesteś?-usłyszałam jego głos
-W kuchni-w
tym momencie poczułam jego dłonie na moich oczach, które uniemożliwiły mi kontynuowanie
mojej obecnej pracy.-Zwariowałeś! Nie widzisz, że coś robię-droczyłam się.
-Mam dla
Ciebie niespodziankę-szepnął mi do ucha, a ja poczułam jego oddech na mojej
szyi. Zadrżałam.
-Nie
wygłupiaj się-zachichotałam, po czym zostałam szybko odwrócona w stronę Lewego,
który delikatnie zabierał swoje dłonie z moich powiek. Zobaczyłam go,
trzymającego wielki bukiet kwiatów, a w drugiej ręce miał przy sobie dwa
bilety.
-Ta da!
-Jezu,
Robert! Z jakiej to okazji?-zdziwiłam się kiedy wręczył mi chyba setki
kolorowych tulipanów.
-Przez to
wszystko co się ostatnio działo, nie zdążyłem Ci nawet podziękować za to
wszystko. Za to, że jesteś tu ze mną i ciągle mnie wspierasz.-uśmiechnął się-A
no i za to, że codziennie rano budzę się, schodzę na dół, a tu przepiękna
kobieta, gotuje mi śniadanie. Albo, gdy wracam z miasta i widzę na stole
przepyszny obiad. Po prostu dziękuję!
-Oj, Robert!
To ja dziękuję! Nie musiałeś-wyszczerzyłam się i powąchałam bukiet, który
pachniał ogromną świeżością i delikatnością.-Ale wiesz… Z tą „przepiękną
kobietą” to przesadziłeś!
-Z niczym nie
przesadziłem!-zaśmiał się-No, a teraz to liczę na ogromnego całusa, za te starania-rozłożył
ręce, jakby prosił się, żeby ktoś do niego podszedł. Nie chciałam być wredna,
więc przytuliłam go i na jego policzku złożyłam ciepłego całusa.
-Liczyłem na
coś więcej, ale niech Ci już będzie-znów usłyszałam jego ciepły śmiech-No, a
teraz jeszcze jeden prezent!-podniósł rękę, w której, tak jak przypuszczałam
trzymał bilety-Zabieram Cię dziś na mecz Twojej ulubionej polskiej drużyny,
Lecha Poznań.
-Co Ty
dzisiaj taki dobroczynny się zrobiłeś?
-A nie
podobam Ci się taki?
-Nie no! Nie
narzekam! Co ty!-przytuliłam go w geście podziękowania.-To o której grają?
-O 16:45.
-Jej, w końcu
zobaczę na żywo Teodorczyka!-uśmiechnęłam się ze szczęścia, a Robert był wyraźnie
zdziwiony.
-Co Ty się
tak nim zachwycasz?-spytał, chyba lekko poirytowany.
-No co?
Świetnie gra, jest młody i… przystojny, jakby nie było!-zaakcentowałam ostatnie
słowa i zwróciłam wzrok na Lewandowskiego, opierającego się właśnie o jasny
blat kuchenny.
-Świetnie
gra, młody, przystojny!? Czyż ja taki nie jestem?-zachichotał .
-Twoja
skromność mnie przeraża!
-Jakież to
zabawne, skarbie!-uśmiechnął się.
-Nie zapędzaj
się tak, kochaniutki!-zganiłam go palcem, lekko się śmiejąc. Dokończyłam
przygotowywanie obiadu i oboje zasiedliśmy do stołu. Spożyliśmy posiłek i
spojrzeliśmy na zegarek. Dochodziła właśnie 15:20, więc szybko ulotniłam się na
górę do mojej, a tak właściwie to rodziców Roberta sypialni i zaczęłam
zastanawiać się w co się ubrać. Nie miałam bluzki Lecha Poznań, bo jedyną jaką
miałam zostawiłam na Mazurach, w rodzinnym domu. Zarzuciłam na siebie pierwszą
lepszą bluzkę, którą miałam pod ręką. Wyszłam z sypialni i szłam w stronę
pokoju Lewego. Zapukałam lekko i weszłam. W sumie nie czekałam na zaproszenie i
może to był mój błąd, ale wchodząc do pomieszczenia, w którym spał, zobaczyłam
go, w samych spodniach. Jezu, Robercie, czy ty zawsze musisz tak na mnie
działać!? Z początku nie mogłam oderwać od niego wzroku, ale postanowiłam
oprzytomnieć i po chwili zeszłam z powrotem na Ziemię.
-Przepraszam!
-Ależ nic się
nie stało!-uśmiechnął się i obleciał mnie wzrokiem. Dopiero kiedy zatrzymał
wzrok na mojej bluzce, zorientowałam się, że założyłam prześwitującą, jasną
koszulkę i Lewandowski bez skrupułów, może oglądać moją ciemną bieliznę.
Zrobiło się nie zręcznie, ale postanowiłam tego nie pokazywać. Kontynuowałam
zamiar, dla którego tu przyszłam.
-Wiesz, bo
jedyną koszulkę Lecha Poznań jaką mam, zostawiłam w Mrągowie-moim rodzinnym
mieście i chciałam zapytać, czy Ty może nie masz jakiejś?
-Pomyślałem o
tym i zabrałem z Dortmundu kilka t-shirtów-podszedł do komody, stojącej tuż pod
oknem i z najniższej szuflady wyjął dwie koszulki z logo tutejszego klubu.
Rzucił mi jedną z nich i sam założył drugą.
-Dzięki-uśmiechnęłam
się i szybko ulotniłam się z jego pokoju, wiedząc jaką bluzkę i czyj wzrok mam
na sobie. Wchodząc do pokoju, od razu zabrałam kosmetyki, przygotowane
wcześniej, niebieskie rurki i udałam się do łazienki. Tam trochę mi jednak
zeszło. Ubrałam się w jeansy i t-shirt, który jak się później dowiedziałam, na
plecach miał napisane „Lewandowski”, więc jest to koszulka jeszcze za czasów
Roberta w Lechu. Związałam włosy w niesfornego koka, umalowałam się i wróciłam
do sypialni. Spakowałam swoją miętową torebkę i zeszłam na dół, gdzie czekał
już na mnie Lewy.
-Można już
wychodzić?!-spytał poirytowany.-Tyle siedziałaś w tej łazience…
-Tak, możemy…
Nie czekaj! Zapomniałam swetra!-zrzuciłam z ramienia torbę i kiedy zaczęłam
biec w stronę schodów, Robert zatrzymał mnie delikatnie.
-Tego
swetra?-pokazał mi bawełniany, ciemny sweterek, zapinany na guziki, którego
zniósł już wcześniej, bo chyba domyślił się, albo przewidział, że i tak go
zapomnę.
-Tak tego.
Dzięki! Jesteś kochany!-pocałowałam go w policzek w geście podziękowania.
-Chyba,
zacznę być taki dobroczynny częściej.-zaśmiał się
-Dobrze,
dobrze! Chodź po się spóźnimy!
Na stadion dojechaliśmy w dwadzieścia, może
dwadzieścia pięć minut. Zdążyliśmy na szczęście przed czasem. Zajęliśmy swoje
miejsca na trybunach i wtedy Lewandowski wyjął z kieszeni swój telefon i zrobił
nam wspólne zdjęcie, na którym się wygłupialiśmy. Do rozpoczęcia zostało
jeszcze 10 minut, więc mądry Robert zadecydował, że udostępni tą fotkę na
swojej oficjalnej stronie. I tak też zrobił! Po kilku minutach, weszłam na
facebooka, na swoim telefonie i zobaczyłam jakieś 1000 like, przy tym zdjęciu,
a pod nim miliony pytań typu: „To Twoja nowa dziewczyna? ;o”. Troszkę pogniewałam
się na swojego towarzysza, ale kiedy tylko chłopaki z Poznania, wbiegli na
boisko, to zaczęliśmy im kibicować i już zapomniałam o tym co przed chwilą
zrobił. Lech w końcowym rezultacie wygrał skromnie, bo tylko 1-0 z Jagiellonią Białystok,
po golu, właśnie Teodorczyka. Wychodząc ze stadionu, natknęliśmy się na kilku
reporterów, którzy zaczęli nas obsypywać milionami pytań, dotyczących naszego ‘związku’,
którego tak naprawdę nie było. Gdy wróciliśmy do domu, ja od razu udałam się do
pokoju i zadzwoniłam do Klaudii, potem do rodziców i weszłam jeszcze na
facebooka, by zobaczyć co tam ludzie sobie znów wymyślili.
Robert
Kiedy wróciliśmy po meczu do mieszkania,
Lena od razu udała się na górę do sypialni. Ja miałem ochotę zadzwonić do
Wojtka, więc uruchamiając laptopa i logując się na Skype, miałem wielką
nadzieję, że znów trafię na dostępnego przyjaciela. Znów mi się udało, ale nie
mieliśmy wiele czasu bo Szczęsny właśnie gdzieś wychodził.
-Co się znowu
dzieje Lewusku?-spytał śmiejąc się.
-Wojtusiu,
wiesz, że nie lubię jak tak do mnie mówicie! Ale mniejsza z tym. Znów chodzi o
Lenę. Kurde, tak cholernie pragnę powiedzieć jej, że ją kocham, ale po prostu
nie wiem jak i kiedy. Dzisiaj cały dzień tak mnie korci do tego, żeby ją
pocałować, że nie daję rady już na nią patrzeć, bo boję się, że zrobię coś
głupiego.
-Lewy, ty
jesteś po prostu zakochany! ZAKOCHANY!-podkreślił ostatnie słowo i powtórzył je,
żeby dodać nutę dramaturgii.-Cały czas zastanawiam się co Ty tu jeszcze robisz?
Gadasz ze mną, zamiast powiedzieć jej co czujesz! Cholera, stary! Jesteście
sami, w jednym domu, w Poznaniu! Nie możesz wykorzystać tego i jej wszystko w
końcu powiedzieć?! Pamiętaj, że Lena jest ładną dziewczyną i jak Ty jej tego
nie powiesz, to ktoś zrobi to za Ciebie i wtedy, już totalnie i na zawsze ją
stracisz!-patrzyłem z jak wielkim zaangażowaniem Wojtek wypowiada każde
słowo-No rusz tyłek i spierdzielaj stąd, bo jak Cię zobaczę na żywo to Cię
chyba pizdnę, normalnie!-zaśmiał się i nawet nie czekał na pożegnanie. Po
prostu się rozłączył. Ten cały jego monolog, tak bardzo mnie zmotywował, że
szybko pośpieszyłem na górę i pewny siebie wkroczyłem do sypialni Leny.
-Mogę?-spytałem
-Jasne!-usłyszałem
jej piękny głos i znów mnie zatkało. Chciałem się wycofać, ale coś mnie
blokowało. Zanim przeszedłem do sedna sprawy, rozmawialiśmy dobrą godzinę.
-Lena…-zacząłem
niepewnie-Chciałbym Ci coś powiedzieć…
-Mów-odparła
uśmiechając się tak delikatnie, ale za razem tak pięknie.
-Bo wiesz…
Chodzi o to, że ja…-zacząłem się jąkać. Nie potrafiłem nic z siebie wydusić-…Albo
nie. To nie ma sensu…
-Kiedy
indziej…-uśmiechnęła się i nie naciskała. Chyba widziała, że nie jestem gotowy
jej jeszcze nic powiedzieć.
-Nie przeszkadzam-wstaliśmy
oboje. Ja kierowałem się do wyjścia a ona stała oparta jedną ręką o dębową
komodę. Kiedy minąłem próg jej pokoju i znalazłem się w korytarzu, zatrzymałem
się. Przypomniały mi się wtedy słowa mojego taty. „Kiedy indziej, może nigdy
nie nadejść…”. Wspomniałem jak rodzice mi to powtarzali. Teraz dobrze
wiedziałem co mam zrobić. Pewnie, odwróciłem się i znów wszedłem przez otwarte
drzwi jej pokoju i gdy ujrzałem ją, stojącą przy drewnianym meblu, nawet nie
zatrzymując się podszedłem do niej bardzo blisko, chwyciłem jej twarz w swoje
dłonie, podniosłem do góry i od razu pocałowałem. Lena odwzajemniła ten
pocałunek. Z minuty na minutę, pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne,
a ona o dziwo, wszystko odwzajemniała. Zrobiło się gorąco. Zacząłem całować ją
po szyi, a ona lekko odchyliła głowę, w bok. Po chwili zsunąłem z jej ramion,
jedwabny sweter, który teraz leży już na panelach. Nie czekałem długo. Wręcz
zerwałem z niej koszulkę, z moim imieniem na plecach. Ona nie pozostała dłużna
i pozbyła się mojej koszulki. Przycisnąłem ją do ściany i złapałem ją za uda,
lekko unosząc do góry. Całowaliśmy się cały czas.
-Obiecuję Ci
wieczność i dzień dłużej-wyszeptałem pomiędzy pocałunkami, po czym oboje
wylądowaliśmy na łóżku, kompletnie zatracając się w sobie.
_____________________
No to jest! Oczekiwany rozdział z momentem namiętności ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba taki zwrot akcji. Tyle co do tego rozdziału :)
Na pewno każdy z was oglądał wczorajszy mecz i tą dramatyczną końcówkę. Jeju, płakałam, jak Real wbił nam drugiego gola i do końca meczu ryczałam. Potem to już ze szczęścia, że przeszliśmy do finału! Emocje nadal mi towarzyszą i mam nadzieje, że nie odbiło się to na jakości tego rozdziału. Do następnego ;*
_____________________
No to jest! Oczekiwany rozdział z momentem namiętności ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba taki zwrot akcji. Tyle co do tego rozdziału :)
Na pewno każdy z was oglądał wczorajszy mecz i tą dramatyczną końcówkę. Jeju, płakałam, jak Real wbił nam drugiego gola i do końca meczu ryczałam. Potem to już ze szczęścia, że przeszliśmy do finału! Emocje nadal mi towarzyszą i mam nadzieje, że nie odbiło się to na jakości tego rozdziału. Do następnego ;*
Rozdział jest świetny! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
A co do meczu... tego się nie da opisać! ten awans na finał to coś pięknego <3
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6.html mile widziany komentarz :>
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo ♥ !
UsuńLecę nadrobić jeden rozdział i czytać następne u Ciebie ;*
O Boże! Tego się nie spodziewałam! Jak Robert wyszedł z jej sypialni, to już taka zrezygnowana byłam i już wiedziałam, że napiszę coś w stylu "Jak mogłaś znowu nie dać im szansy?!", a tu taki zwrot akcji! Naprawdę się cieszę, że coś się między nimi wydarzyło. Cały ten rozdział trzymałaś w napięciu i to mi się podobało! Buźka :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńCieszę się, że się cieszysz ;) Haha.
''Obiecuję ci wieczność i jeden dzień dłużej''. Jakie to było cudowneeeee. Rozdział super i mam pytanko. Kiedy pojawi się następny? A co do meczu to pierwszy raz się cieszę wyniku 2:0 dla drużyny, której nie kibicuję, ale to tylko dlatego, że jesteśmy w finale i nie strzelili trzeciej. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńNastępny w niedziele (:
Boski, cudowny i nie wiem jak jeszcze go nazwać ten rozdział jak i cały twój blog jest świetny !!! A co do meczu cała się trzęsłam od 83' i myślałam że mi serce wyskoczy a potem ryczałam ze szczęścia. Czekam na kolejny i wiem że też będzie cudowny !! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńJa też na meczu to płakałam ale wierzyłam i modliłam się za Borussię, bo nikt na nich nie stawiał i nikt im nie dawał szansy nawet wyjścia z grupy, a oni zaszli tak daleko :)
jakie CUDO !! <3 to jest wspaniałe co piszesz !
OdpowiedzUsuńzapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ! ♥
UsuńCudowny!! Jesteś świetna w pisaniu opowiadań! I ta końcówka jest świetna
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ! ♥
UsuńTak, tak, tak!!! Wreszcie Robert zabrał się do sprawy jak trzeba i stało się na coś na co czekałam od kilku rozdziałów;)
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny!:)
Co do meczu to też tak miałam...ostatnie pięć minut stałam przed telewizorem, zaciskałam kciuki i zamykałam oczy...mega stres, ale najważniejsze, że mamy finał:)
Czekam na następny:)
Dziękuję bardzo ! ♥
UsuńMiałam tak samo na meczu. I się modliłam za BVB (;
Świetne opowiadanie :)) Naprawdę bardzo mi się podoba :) Wiedziałam, że jak Lenka wyjedzie z Lewym do Poznania to coś w nich pęknie i będą ze sobą na zawsze i na wieczność :D Z całego serducha przepraszam cię, że nie komentowałam twojego opowiadanka :) Pragnę to teraz nadrobić i być jego wierną fanką gdyż bardzo mi się podoba :)) Teraz tylko załączę je w moich ulubionych i z każdym nowym rozdziałem będę z tobą :** Pozdrawiam i przesyłam gorące buziaki :** <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥ !
UsuńWspaniały rozdział...Gratuluje talentu pisarskiego... Pozdrawiam i życzę wieeeeeelkiej weny. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥!
Usuńjejku końcówka najlepsza <3
OdpowiedzUsuńmasz mega talent do pisania ;*
a co do meczu, też płakałam a ostatnie minuty to były ogromne nerwy jednak potem to już tylko radość ;)
zapraszam do siebie ;)
http://livee-love-laaugh.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ♥
UsuńNa pewno zajrzę :)