środa, 3 lipca 2013

Rozdział 21

            Lena



3 miesiące później... 


     Nigdy nie wiedziałam, że tak dalej potoczy się moje życie... Kto by pomyślał? Ja i Lewy? Cały czas myślę o tym co się między nami wydarzyło. To co razem przeżyliśmy... Nasze wspólne śniadania i kolacje, wylegiwanie się do późna w cieplutkim łóżku, wszystkie romantyczne noce, zakupy, oglądanie filmów, planowanie wspólnej przyszłości, dużego domu z gromadką dzieci i psem mojej ulubionej rasy... To wszystko sprawiało, że do moich oczu automatycznie napływały łzy. Nie wiem. Kocham go dalej czy nie? Tyle razem przeżyliśmy i tyle jeszcze było przed nami i jedna głupia, zarozumiała suka (za przeproszeniem) musiała to zniszczyć? Wszystko musiało runąć? Nawet nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zdołamy to odbudować. Nie rozmawialiśmy praktycznie wcale przez te 3 miesiące, które minęło od zdrady Roberta. On cały czas natarczywie próbował się do mnie dodzwonić na telefon komórkowi jak i stacjonarny. Ba... Nie raz przychodził do nas do domu i prosił, żebym z nim porozmawiała, żebym go wysłuchała ale na szczęście mam tą kochaną osóbkę Klaudię, która potrafiła mnie uratować przed widokiem mojego byłego (a może i nie...) ukochanego. Na szczęście w moim życiu pojawił się też Marco. Tak, ten blondyn, na którego nigdy nie zwracałam uwagi dziś jest moim przyjacielem. Świetnie się dogadujemy. To on mnie wspierał od początku sami wiecie czego. Zbliżyliśmy się do siebie bardzo. Nigdy nie przypuszczałam, że będzie mi on aż tak bliski. Tak właściwie to nawet dziś mieliśmy się spotkać. Obiecałam mu, że pójdę z nim na trening Borussi. Z początku odmawiałam i usiłowałam przekonać go, że to zły pomysł ze względu na to, że będzie tam również Lewandowski, ale w końcowym efekcie dałam się namówić blondynowi i dziś o 13 miał on po mnie przyjechać i wspólnie mieliśmy udać się na trening pszczółek, a po jego zakończeniu miałam pomóc Marco w malowaniu jego sypialni, bo od kilku dni panuje u niego wielki remont a Mario, który we wszystkim mu pomagał musiał pilnie załatwić jakieś sprawy po za miastem, dlatego to ja byłam jego ostatnią deską ratunku. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 11:30. No to znów sobie pospałam i ponownie zostawiłam wszystko na głowie mojej kochanej przyjaciółki. Poderwałam się na równe nogi i od razu udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Wysuszyłam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone, proste. Zbiegłam na dół i wbiegłam szybko do kuchni. Na krzesełku barowym przy blacie siedziała już moja ciemnowłosa przyjaciółka, która czytała jakiegoś niemieckiego brukowca. Przywitałam ją buziakiem w policzek i ukradłam jej jedną kanapkę z talerza, po czym upiłam jej jeszcze kilka łyków cieplutkiej herbaty malinowej. 
-Trzeba było wstać wcześniej i sobie samemu zrobić śniadanko, skarbie!-zaśmiała się. 
-A może tak "Dzień Dobry Lena! Jak się spało kochana?"-popatrzyłam na nią i na moje twarzy pojawił się uśmiech-A tak w ogóle to bardzo dobre Ci wyszły te kanapki!-pochwaliłam ją. 
-Oj dobra, już dobra, przestań bo nie mogę się na Ciebie gniewać a powinnam!-pomachała mi palcem przed nosem i wróciła do czytania jakiegoś magazynu plotkarskiego. Znudzona ciszą panującą od kilku minut zabrałam jej gazetę z rąk i przeczytałam nagłówek. 
-"Lewandowski partei in den Club und ertrinkt Kummer in Alkohol (tj. Lewandowski imprezuje w klubie i zatapia smutki w alkoholu)!"-zrobiłam duże oczy widząc zdjęcia pijanego Lewego, który zabawia się w najlepsze w znanych, dobrych klubach w których kiedyś bywaliśmy razem. 
-Minęły już prawie cztery miesiące od waszego rozstania a oni nadal o was piszą...-westchnęła Klaudia konsumując kolejną kanapkę z pomidorem. 
-Nie mają o czym pisać.-rzuciłam i wyszłam czym prędzej z kuchni i udając się do swojego pokoju. Kiedy już do niego wpadłam rzuciłam się na łóżko i przez pewien czas leżałam w bez ruchu, aż w końcu poderwałam się, usiadłam po turecku i wyjęłam z szufladki w szafce nocnej zdjęcie... Spojrzałam na nas... Tacy szczęśliwi, zakochani... Rozpłakałam się. Jak mogliśmy to wszystko zepsuć? To co nas łączyło tak po prostu zburzyliśmy... Przyjechałam palcem po zdjęciu i kiedy wszystkie wspomnienia wróciły zaczęłam szlochać ponownie. 
-Nie płacz...-podeszła i przytuliła mnie Klaudia, która właśnie wpadła do pokoju. Usiadła przede mną i objęła mnie-Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? 
-Nic nie będzie dobrze... Zepsuliśmy wszystko...To moja wina!-krzyknęłam. 
-To nie Twoja win...
-To wszystko moja wina! To nie dlatego, że obściskiwał się z Wiktorią i to nie dlatego, że w moim życiu pojawił się Marco... To wszystko przeze mnie! To ja go nie wysłuchałam!
-Nie mów tak! Jesteś wspaniałą osobą i pamiętaj o tym. Pogadajcie.
-Nie, nie, nie... Nie dam rady. Nie wybaczyłam mu. Może i go kocham. Może nawet bardzo go kocham, ale nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy...-nasze uściski przerwał dzwonek do drzwi-Boże, to pewnie Marco!-zaczęłam ocierać łzy i doprowadzać się do porządku. 
-Ty leć się ogarnij a ja go przytrzymam na dole-ciemnowłosa posłała mi uśmiech i wstała z łóżka, zbliżając się powoli do drzwi-I nie płakaj już!-krzyknęła z korytarza, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Ogarnęłam się i po 10 minutach byłam już na dole. 
-Gotowa?-spojrzał na mnie blondyn. 
-Tak, tak. Możemy jechać!















     Na Signal Iduna Park dojechaliśmy po jakiś 15-20 minutach. Marco, jak to Marco-otworzył mi drzwi i prowadził przez labirynt korytarzy. Nie wiem jak oni (tj. piłkarze, trenerzy i personel) wszyscy dają radę zapamiętać drogę na murawę i z powrotem. Nie jestem wstanie tego pojąć. Po krótkim krążeniu po kompleksie wyszliśmy przez duże drzwi na murawę (piłkarz zdążył już zajść po drodze do szatni i się przebrać), na której byli już chyba wszyscy. Rozejrzałam się i zwróciłam swój wzrok na wysokiego blondyna. 
-Idę na trybuny-oznajmiłam. 
-Trafisz?-uniósł swoje brwi i chyba udawał zdziwionego. 
-To było dobitnie śmieszne.-udałam podirytowaną-Trafię. 
-Nie ruszaj się stamtąd. Po zakończeniu treningu i przebraniu się pójdę tam po Ciebie, bo inaczej to mi się zgubisz-zaśmiał się. 
-Będę czekać!-na pożegnanie dostałam od niego buziaka w policzek. Kiedy się odwróciłam spostrzegłam, że Lewandowski nam się dziwnie przygląda. Był taki nieobecny ale i z drugiej strony czuć od niego było kipiącą złością. Zawsze krzyżował ręce na piersi kiedy go coś irytowało. Musiał być na coś wściekły. "Na coś"?! Boże, co ja mówię, przecież wiadomo, że chodziło o to cmoknięcie! Przeszłam obok wszystkich i pomachałam jeszcze ręką na pożegnanie, po czym udałam się do wyznaczonego sektora i zajęłam miejsce z numerem 9. Boże, czemu akurat tu usiadłam?! Nie czekałam długo na rozpoczęcie ćwiczeń. Na początek chłopcy biegali 4 okrążenia wokół boiska, po czym zaczęli się rozciągać. To była moja ulubiona część rozgrzewki dlatego też przyglądałam się chłopakom podczas ich zajęcia. Nie wiem czemu, ale spojrzałam się na Roberta i przypomniałam sobie jak kiedyś wspólnie się rozciągaliśmy. On pomagał mi pogłębiać szpagat albo wykonać piruety, a potem zakończyło się to czułymi pocałunkami z jego strony. Oprzytomniałam i zorientowałam się, że chłopcy właśnie zostali podzieleni na dwie drużyny i mieli rozegrać mini mecz. W jednym teamie znajdował się Robert, Kuba, Kevin, Ilkay, Hummels i Langerak a w przeciwnej Marco, Piszczu, Weidenfeller, Schmelzer, Subotić i Scheiber. Po kilku pierwszych minutach Robert trafił pierwszego gola dla swojej drużyny i z uśmiechem spojrzał na mnie. Ja szybko zgubiłam jego wzrok i powróciłam do śledzenia tego spotkania. Drużyna z Lewym prowadziła 1-0, aż w końcu doszło do starcia pomiędzy Lewandowskim i Marco. Robert sfaulował swojego dobrego znajomego i coś wykrzyczał mu w twarz. Sędzia (tj. trener Klopp) tego spotkania zakończył po tej "sprzeczce" mecz i chłopcy udali się do szatni przebrać. Ja czekałam na Marco, który zjawił się w ekspresowym tempie. Wyszliśmy ze stadionu i udaliśmy się do jego posiadłości.

















-Wiesz, że jesteś zmuszony pożyczyć mi jakąś bluzkę na przebranie, bo zapomniałam swojej. Mam tylko dresy.-uśmiechnęłam się w stronę blondyna, który właśnie wchodził do salonu i rzucał swoją torbę treningową w kąt pomieszczenia. 
-Jasne, poczekaj chwilkę!-puścił mi oczko i poleciał szybko schodami na górę. Wrócił po kilku minutach z koszulką meczową w ręce-Masz tą-podał mi ją i sam zdjął swoją koszulkę i zamierzał się chyba przebrać na moich oczach. Niezręczna sytuacja ale przyznać mu trzeba, że tę klatę to ma boską! 
-To koszulka meczowa...-pokazałam mu-Nie szkoda Ci, że się ubrudzi czy coś? 
-Coś Ty! Mam takich setki, jak nie tysiące-ponownie puścił mi oczko i przybliżył się do mnie kilka kroków. Staliśmy na tyle blisko, że czułam jego równomierny oddech i zapach powalających perfum. Zrobił kolejne kilka kroków i niemalże nasze ciała się dotykały. On bez koszulki, a ja bez żadnych pomysłów jak się zachować. W pewnym momencie jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam się w jego błękitno-lazurowe oczy i nawet nie drgnęłam. 
-Pójdę się przebrać...-rzuciłam i ominęłam blondyna szybkim ruchem, kierując się prosto do łazienki. Jezu, jaka ja jestem głupia! Pozwoliłam mu prawie się pocałować... A co by było gdybym się nie powstrzymała?! Może nawet skończylibyśmy w łóżku, Jezu! 
        Przebrałam się i wróciłam z powrotem do salonu już przebrana. W siwych szortach i koszulce Marco. No nieźle Lena! Jeszcze nie dawno paradowałaś porankami w koszulce z "Lewandowski" na plecach, a dziś malujesz pokój z jedenastką. Brawo!
-Ładnie Ci w tej koszulce! Pierwszy raz widzę Cię tak na sportowo ubraną. Zawsze tak ładnie i elegancko...
-Wiesz chyba nie będę malować pokoju w sukience i szpilkach-uśmiechnęłam się na co blondyn poderwał się z kanapy, chwycił mnie za rękę i pociągnął do swojej sypialni. Na środku stały wszystkie meble (tj. duże, dwuosobowe łózko, dwie etażerki i komoda) przykryte jakąś niebieskawą folią. Pod oknem stała drabina, pędzle i wielkie wiadro farby. Zabrałam się za malowanie wszystkich kątów i krawędzi w pokoju, bo wiedziałam, że do tego to się piłkarz nie nadaję, bo cierpliwy to Reus nie jest. Sporo rozmawialiśmy podczas tych czynności. Kiedy skończyłam swoje zadanie dynamicznie odwróciłam się i zupełnie przez przypadek maznęłam przyjaciela pędzlem po policzku i szyi. 
-No wiesz co!-zaśmiał się i zamoczył rękę w wiadrze z wrzosową mazią i odbił swoją dłoń na moim udzie a potem jeszcze przejechał ręką tak, że całe kolano miałam koloru jasnofioletowego.
-Marco! Przepraszam! Nie wiedziałam, że stoisz za mną!
-Jasne, jasne!-zaśmiał się i tym razem przejechał pędzlem po mojej ręce i koszulce, którą miałam na sobie. 
-Dobra, jak chcesz się bawić to w porządku!-chwyciłam za przyrząd malarski i maznęłam towarzysza po bluzce. On nie był mi długo wdzięczny i chwycił za kubek, stojący na parapecie, wypełnił go farbą i wylał mi na włosy. Ja zamoczyłam ręce w tej cieczy i zaczęłam mazać go całego. Nieźle się bawiliśmy przy tym. Jak dzieci... 
-Okej Lencia, trzeba się wykąpać teraz.-zaśmiał się. 
-To idź!-wzruszyłam ramionami i po chwili zostałam przerzucona przez ramię Marco, który powędrował ze mną do łazienki na górze, odkręcił wodę w wannie i potem wrzucił mnie do niej i sam przyłączył się do kąpieli. Tak... Nie ma to jak kąpiel w ubraniach! 







Robert


     Nie mogłem znieść widoku Leny z Marco. Jezu, byłem o nią zazdrosny? Wiem, że nie jesteśmy razem, ale nie mogłem na nich patrzeć. Tacy szczęśliwi. Jak kiedyś my. Po treningu umówiłem się z Kubą, który miał do mnie wpaść wieczorem. Pograć w fifę, pogadać, napić się czegoś i pewnie też dopilnować, żebym nie poszedł znowu do jakiegoś klubu i narąbał się w trzy dupy. Nienawidzę imprezować w samotności ale to jedyny sposób by nie myśleć o Lenie. Poszedłem na górę do sypialni i otworzyłem szafę, w której pozostawiłem swoją torbę treningową. Ukucnąłem i z najniższej półki wyciągnąłem bluzkę mojej byłej ukochanej. Nie zabrała jej wtedy, trzy miesiące temu. Musiała ją przeoczyć albo o niej zapomnieć i dzięki temu dziś to jedyny sposób, żeby poczuć jej zapach. Na samą myśl o tym, że wszystko spieprzyłem chce mi się rzucać wszystkim dookoła. Nienawidzę siebie za to! Jak mogłem dopuścić do czegoś takiego?! 
-To bluzka Leny...-usłyszałem głos należący do Kuby. Odwróciłem się i ujrzałem opierającego się o framugę drzwi Błaszczykowskiego-Ty nadal ją kochasz, stary... 
-Kocham ją jak nikogo innego...
-To walcz o nią! Czuj coś, nie poddawaj się, rób cokolwiek Robert, bo jeśli nie stracisz ją na zawsze... 
-Przecież widziałeś ją dziś z Marco...-powiedziałem łamiącym się głosem. Kuba wycofał się z pokoju i udał się na dół do salonu a ja szedłem zaraz za nim. 
-To co, że widzieliśmy ją z Marco. Oni są tylko przyjaciółmi! Lewy musisz się o nią postarać jeśli znów chcesz z nią być. 
-Skąd Ty to wszystko wiesz?!-spytałem zdziwiony. 
-Lena przyjaźni się z Agatą.-oznajmił. 
-Agata mówiła Ci coś!? 
-Tyle, że Lena jest załamana ale udaje, że jest ok. Skrzywdziłeś ją ale ona nadal coś do Ciebie czuje. Nie zapomniała o Tobie. Zbyt bardzo Cię kocha. 
-To po jakiego chuja Marco do niej zarywa? Przecież widzę jak on na nią patrzy!!-zdenerwowałem się. 
-Lewy, oni są przyjaciółmi, słyszysz? PRZYJACIÓŁMI!-powtórzył ostatnie słowo i ostro je zaakcentował. 
-My też byliśmy przyjaciółmi zanim zakochaliśmy się w sobie na zabój...-odparłem smutno. 
       

















     Gadaliśmy jeszcze razem z Kubą, potem pograliśmy w nogę na Playstation i Błaszczykowski oznajmił, że musi się zwijać, bo obiecał swojej żonie, że wróci o przestępnej godzinie. Koło 19:30 nie było go już u mnie.  Głód się nasilał, więc udałem się do kuchni i otworzyłem lodówkę z nadzieją, że znajdę tam coś z czego będę w stanie przygotować coś do jedzenia. Oczywiście niczego nie znalazłem, więc po prostu przekąsiłem jakieś jabłko i postanowiłem, że sobie pobiegam. Zawsze to robiłem kiedy chciałem jakoś odreagować stres, smutek czy problemy. Przebrałem się, założyłem swoje reeboki i nawet nie brałem MP3. Po prostu wybiegłem z domu i pobiegłem w stronę parku. Biegałem trochę, aż w końcu dobiegłem na jakieś osiedle. Okrążyłem je dwa razy i postanowiłem, że udam się już prosto do domu. Kiedy ponownie znalazłem się w parku zobaczyłem znajomą mi sylwetkę. Szczupła postura ciała, długie ciemne włosy, króciutkie szorty i jasna bluzka. No i te buty... Tak, to była Lena! Na 100 procent, byłem pewien, że to ona. Przystanąłem kiedy zobaczyłem, że dziewczyna biegnie w moją stronę i zupełnie nie patrzy przed siebie. W pewnym momencie wpadła na mnie i właśnie wtedy podniosła głowę. Znów miałem okazję spojrzeć w jej piękne oczy. Była taka zaskoczona jak mnie zobaczyła. 
-Przepraszam...-szepnęła po długim milczeniu i odwróciła się. Miała zamiar biec w drugą stronę ale ja złapałem ją za nadgarstek i w ostatniej chwili zatrzymałem. Odwróciłem ją w moją stronę i przyciągnąłem do siebie. 
-Musimy to robić skarbie?-zacząłem-Musimy się tak zachowywać? Porozmawiajmy... Wyjaśnimy sobie wszystko... Nie bądźmy jak dzieci... 
-Wiesz co ja o tym wszystkim myślę?-przełknęła ślinę i głęboko westchnęła. Wyrwała swoją rękę z mojego uścisku i stanęła przede mną-Myślę, że przechodzisz przez 6 stopni rozstania... Najpierw myślisz, że najgorsze to złamane serce, ale to co Cię zabije jest drugim etapem. A trzeci? Gdy Twój świat łamie się w pół. I czwarty... Gdy myślisz, że już Ci lepiej. Piąty, gdy zobaczysz ją z kimś innym i szósty jest gdy przyznasz, że może jednak trochę spieprzyłeś...-w jej oczach pojawiły się łzy a mnie totalnie zamurowało. Stałem jak posąg. Ona wykorzystała moment i przeszła obok mnie zapłakana, po czym pobiegła dalej w swoją stronę. 




_________________________

Kolejna smutna końcówka! Wybaczcie, że Lena nie chce go wysłuchać ale taki ma już charakter. Obiecuję, że już niebawem coś ruszy do przodu w ich relacjach! 
Dobra w końcu jeszcze podziękuję wszystkim, którzy odwiedzają i komentują tego bloga! Jest was coraz więcej kochane i jestem pod wrażeniem! Ostatnio nawet łezka mi poleciała jak zobaczyłam na liczniku 19 tys. wejść! Jesteście wspaniałe! Wszystkie! Nigdy się nie spodziewałam, że ktoś będzie chciał czytać te moje marne rozdziału a tu proszę! Kocham was moje kochane! ♥ 
Teraz jeszcze jedna sprawa. Kolejny rozdział jeśli mi się uda dodam w tę sobotę, gdyż w niedzielę wyjeżdżam do siostry do Warszawy i nie będzie mnie prawdopodobnie przez tydzień, więc nie dodam w środę. Gdy wrócę to nadrobię wszystko u was, więc nie bądźcie złe jeśli nie skomentuję u was nowych rozdziałów, czy coś :)! Buziaki kochane ;* 

30 komentarzy:

  1. Taka smutna ta końcóweczka.... Aż mi się płakać zachcialo :-( Przykro mi się zrobiło gdy Robert zatrzymał ją i nic.... Miałam nadzieję, że to właśnie przeznaczenie! Spotkali się w tak nietypowym miejscu i o tak nietypowej porze... Wydawałoby się, że to właśnie ten czas! A tu bummm i znów smutek, rozpacz...
    Bardzo podobała mi się scena z Marco w sypialni. Genialna!! Też bym chciała mieć takiego przyjaciela. Chociaż widać, że Marco nie zależy tylko i wyłącznie na przyjaźni z Leną . Chciałby cwaniak czegoś więcej:-P Mam nadzieję że Lena będzie na tyle rozsądna i nie da się wpłatać w bliższe relacje z Reusem ;-)
    Pomimo wszystko rozdział jest bardzo fajny i ciekawy. Z reszta jak każde w twoim wykonaniu:-* <3 Uwielbiam czytać tego bloga!! Fajnie, że dodasz rozdział wcześniej! ;-) Życzę ci udanego pobytu w Warszawie i miłego dzisiejszego dnia :-* <3
    Buziaki:-*:-*:-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję bardzo kochana! ;* Nie wiedziałam, że ta końcówka, aż tak kogoś poruszy! :)

      Usuń
  2. Dobrze, że Lena nie pocałowała Marco. Gdyby to zrobiła mogłaby poczuć jakby zdradziła Roberta, chociaż nie są razem. Mam nadzieję, że uda im się porozmawiać na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnią. Pasują do siebie i oboje nadal się kochają.
    Rozdział jak zawsze cudowny. Nie pozostaje mi nic więcej jak czekać na kolejny.
    Zapraszam do mnie - http://nie-takie-dziecinstwo.blogspot.com/
    Buziaki kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena wie jak czuła się gdy Robert całował się z Wiktorią, dlatego mimo wszystko, że nie są oni już razem ona wciąż go kocha i nie chciałaby, żeby Lewy cierpiał, gdyby się dowiedział, że Lena teraz zabawia się z jego najlepszym przyjacielem :) No! Na pewno zajrzę kochana! ;*

      Usuń
  3. o matko ! *_* ten rozdział to coś wspaniałego w Twoim wykonaniu. więc ja zacznę analizować sobie wszystko po kolei jeśli Ci to nie przeszkadza.
    1) scena w sypialni Marco, coś cudownego. słodko musiało to wszystko wyglądać, tacy cali w farbie a potem kąpiel w wannie w ubraniach, razem *_* świetne !
    2) ciekawi mnie ta cała ich ' znajomość '. no bo niby są przyjaciółmi, ale widocznie Marco pragnie czegoś więcej. a Lena ? sama przyznaje na początku że oboje się zbliżyli. pytanie co z tego wyjdzie ?
    3) Robert ma czego żałować i tyle ! niech się wścieka na widok Reusa z Leną. dobrze mu z tym ! trzeba było mysleć, anie teraz wyładowywać gniew na przyjacielu podczas gry!
    oczywiście od początku chciałam aby Lena była z Robertem i nadal tego chcę, ale Marco... no jak można go niechcieć ? no jak ? :D
    kochana, to ja Ciebie kocham za to opowiadanie ! to coś pięknego. brakuje mi słów aby to opisać. dziękuję <3
    już się nie mogę doczekać nowego rozdziału !
    pozdrawiam, Patrycja

    ps. zapraszam na nowy rozdział na blogu o Lewym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana! ;* Szczerze mówią sama jeszcze nie jestem pewna co wyniknie ze znajomości Marco-Lena. Sama mam dylemat z kim mam związać Lenę, haha :) ! Dzięki raz jeszcze za wszystko!

      Usuń
  4. O mamusiu *u*
    Niedawno trafiłam na tego bloga i narazie przeczytałam tylko ten rozdzial, ale tak mnie zaintrygował, że na pewno niedługo przebrnę przez pozostałe :)
    Bardzo podoba mi się charakter Leny, ale mam nadzieję, że naprawi jej związek z Lewandowskim.
    Ta sytuacja w sypialni... była taka... SŁODKA! ^^ Coś mi się wydaje, że Marco ewidentnie stara się o jej względy, takie dziecinne , ale urocze podchody. Uwielbiam to :)
    A Klaudia jest wspaniałą przyjaciółką, ten poranny dialog bardzo mi się podobal.
    Końcówka smutna nie powiem :( ale mam nadzieję, że niedlugo coś się zmieni!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek i biegusiem nadrabiam resztę.
    Ściskam ciebie gorąco i życzę dużo weny, a w wolnym czasie zapraszam do siebie:
    www.borussia-champions.blogspot.com
    Pozdrawiam, Sognante :-* :-* :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba i bardzo dziękuję za cały ten komentarz! Na pewno zajrzę do Ciebie! ;*

      Usuń
  5. Ech... mam nadzieję, że Lena i Robert będą dalej razem! Pasują do siebie, taka z nich słodka para.
    A ta sytuacja w sypialni, po prostu mega <3 Nie no, uwielbiam to <3
    Faktycznie, smutno w końcówce, ale mam nadzieję, że wszystko się niebawem ułoży ;)
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam i zapraszam na moje blogi ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze mam madzieję że Lena i Robert bedą razem.mimo wszystko w nich wierze.A ta koncówka już myślałam,że coś ruszy ale niestety nie wyszło :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda się ta wiara, bo oni chyba już oboje zwątpili w to, że jeszcze mogą być razem, haha! :) Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  7. A już myślałam, że w tym rozdziale się pogodzą..
    No niestety.. końcówka strasznie smutna :c
    Buziaki ;*
    http://marcoreusstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale cudo! Trochę smutna końcówka i w ogóle te ich relacje ; // mam nadzieję że wkrótce się polepszy ! ; ) pozdrawiam Gabi ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Liczę że Lena i Robert będą razem <3 Trochę smutno pod koniec się zrobiło, ale mam nadzieję że będzie coraz radośniej :> Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nonono! Znowu tak samo cudowny rozdział, jak i wszystkie inne! ♥
    Dziewczyno! Ja nie wiem, co Ty robisz, że piszesz takie rozdziały. Czy jest na to jakiś przepis? Jeżeli tak, to możesz mi go zdradzić? Chciałabym chociaż w połowie pisać tak jak Ty! Kochana, najwspanialsza! Jejku! Nie dość, ze uwielbiam Roberta, Lenę i całe to opowiadanie, to uwielbiam również autorkę tego opowiadania! MY LOVE! ♥
    A więc mam nadzieję, że Lena i Robert będą znowu razem, bo tworzyli taką idealną parę! ♥
    Szkoda, że życie nie jest takim opowiadaniem, bo chętnie pozmieniałabym kilka rzeczy.. Wtedy swoje życie oddałabym do redukcji Tobie, bo wiedziałabym, ze swoje dalsze losy oddaje w dobre ręce!
    Dobra, nie będę więcej już pisać, bo zapewne masz tony takich komentarzy, a więc jeszcze jedna informacja na koniec, a może nawet dwie.. UWIELBIAM TEGO BLOGA! ♥ CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY! ♥
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, kochana wzruszyłaś mnie tym komentarzem, naprawdę! Jestem zaskoczona, że naprawdę ktoś uważa, że mam aż takie zdolności pisarskie! Dziękuję, dziękuję bardzo! ♥ Tyle o mnie dobrych rzeczy napisałaś! Naprawdę dziękuję! ♥

      Usuń
    2. Napisałam całą prawdę, więc nawet nie masz za co dziękować, no ale proszę bardzo! :P ♥♥

      Usuń
  11. Jej szkoda że nie chciała go wysłuchać. Mam jednak nadzieję że w końcu się pogodzą a Marco...hmm mam nadzieję że nie namiesza za bardzo w życiu Leny. Całuję i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trud-wybor.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Pytania na marco-and-zuza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej, jak tu się pozmieniało.. W sumie nie ma się co dziwić, nie było mnie tu bardzo długo, stanowczo za bardzo.. Przepraszam Cię kochanie za to, naprawdę nie daję rady.. Ale nadrobiłam wszystko i mam nadzieję, że kiedy tylko dodasz, wieczorem uda mi się przeczytać i być na bieżąco. A naprawdę warto! Nawet nie wiesz jak bardzo jestem zachwycona Twoim pisaniem.. Po prostu wymiatasz dziewczyno, wymiatasz! Taki talent masz, że szok! <3 Mam nadzieję, że już niedługo przeczytam, że Lena zgodziła się porozmawiać z Robertem i to coś poskutkuje.. Oni są idealni razem, nie rozdzielaj ich! ;c :) Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic się nie stało kochana! ;* Sama borykam się z małą dyspozycją czasową, szczególnie teraz w wakacje, gdzie właśnie wróciłam z Warszawy i niedługo znów wyjeżdżam. Dziękuję za wszystko! ;*

      Usuń
  14. kiedy nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger http://tonieplakaty.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń