sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4

Lena

Kiedy złapał mnie za rękę nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Znam go od dziś a wydaje mi się jakbyśmy byli dobrymi znajomymi od lat. Nie wiedziałam co mam zrobić kiedy Robert chwycił moją dłoń i wyprowadził z pokoju. Szliśmy korytarzami, potem zeszliśmy po schodach i kiedy znaleźliśmy się w holu podbiegło do nas kilka dzieciaków, proszących o autografy. Nie przeszkadzało mi to. Przecież to normalne. Ja też zawsze chciałam mieć jego podpis. Po 10 minutach, może krócej byliśmy już na tej całej imprezie. Niby sanatorium, a napoi z procentami nie brakowało. Usiedliśmy na ławce z drewna i zaczęliśmy rozmawiać. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów, ale ludzi przybywało i nie powiem. Było coraz głośniej dlatego postanowiliśmy ulotnić się stamtąd. Robert zaproponował spacer. Nie miałam nic przeciwko. Z resztą jeszcze nigdy na takowym nie byłam. Zanim wyruszyliśmy Lewy podał mi plastikowy kubeczek wypełniony jakimś alkoholem. Zazwyczaj nie piję takich napojów, ale przecież bym mu o tym nie powiedziała. W końcu ruszyliśmy i gdy już trochę odeszliśmy od ośrodka zaczęliśmy rozmowę. 
-Do kiedy zostajecie tu z Klaudią?
-Do połowy lipca. Trochę odpoczniemy i musimy wybrać kierunek studiów. Ciężka praca przed nami jeszcze-uśmiechnęłam się
-A co dalej? Jaki kierunek?-zapytał ukazując przy tym swoje nieskazitelnie białe zęby
-Mam tyle pomysłów a mogę wybrać tylko jeden-westchnęłam-Myślałam o studiach tanecznych...
-O tak! Po tym co widziałem dziś w sypialni to stwierdzam, że na tancerkę to się nadajesz!-przerwał mi, śmiejąc się pod nosem. Ja lekko uderzyłam w jego bark swoim, a on odwzajemnił uderzenie. Potem zarzucił swoją rękę na moje ramię i pogłaskał je w celu zabawy.
-Dzięki-uśmiechnęłam się-chciałam też iść na studia dziennikarskie. Konkretnie na kierunek dziennikarstwa sportowego. 
-Ten pomysł też mi się podoba. Mogłabyś przeprowadzać ze mną wywiady! Z chęcią udzielałbym odpowiedzi takim czarującym dziewczynom jak ty!
-Oj, dzięki, dzięki ale do najładniejszych to ja nie należę-zaśmiałam się
-No na pewno! Piękne ciało, zgrabna, śliczna twarz, długie brązowe włosy a do tego twoje inteligentne cechy charakteru! Wcale nie jesteś ładna!
-Oj dobra, bo się zarumienię!-i rzeczywiście tak było. Na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Miło było usłyszeć takie komplementy od samego Roberta Lewandowskiego. 
-Lena-zawahał się na chwilę-...czy mógłbym Cię o coś zapytać?
Nagle przez moją głowę przebijały się tysiące myśli na minutę. O co on chce się zapytać? Mówił to tak jakby było to coś osobistego, prywatnego. Bałam się ale raz kozi śmierć. 
-Oczywiście. Pytaj!
-Bo wiesz... Jesteś taka skromna, zamknięta w sobie, cicha.... Pomyślałem, że może chciałabyś o tym porozmawiać. Nie wiem czy wszystko w porządku a chciałbym Ci w jakiś sposób pomóc. Przy mnie jesteś inna. Uśmiechasz się...-powiedział. Nie chciałam poruszać tego tematu, ale jak już go zaczął... Dobra! Powiem mu!
-Kilka lat temu... Był wypadek. Jechałam z moją przyjaciółką i jej mamą. Wracałyśmy wtedy z kina. Było ciemno... W pewnym momencie samochód mojej przyjaciółki zjechał z pasu, bo coś wyskoczyło nam na drogę. Wtedy auto zaczęło dachować. Ja siedziałam z tyłu i przeżyłam... Ale one nie-wzięłam głęboki oddech i powstrzymałam się od łez-Kiedy obudziłam się w szpitalu lekarze nie potrafili wyjaśnić mi to, że żyję. Nazwali to cudem...-odwróciłam się i stanęłam na moście wpatrując się w lustro wody pod nami. Robert wtedy podszedł do mnie, wziął moją twarz w dłonie i otarł łzę, spływającą po moim lewym policzku. 
-Złe czasy minęły, Lena. Już nic złego się nie wydarzy, obiecuję-powiedział to i przytulił mnie do siebie. Z początku wahałam się, ale w końcu odwzajemniłam jego uścisk. Staliśmy tak trochę czasu. Było mi dobrze. Ten ból, który skrywałam powiedziałam tylko mu i Klaudii. Odważyłam się i nie żałuję. 
-Chodź odprowadzę Cię do pokoju-uśmiechnął się do mnie a ja przytaknęłam. Wróciliśmy dość szybko z tej imprezy. Nie dużo czasu zajęło nam dojście do pokoju 309. Zaproponowałam mu wejście do środka. Zgodził się. Z resztą co by sam robił. Ani Wojtka, ani Klaudii jeszcze nie było. 
-Pójdę się tylko przebrać, ok? Poczekasz minutę?-spojrzałam na niego
-Oczywiście, ale odliczam! Po 60 sekundach wchodzę do łazienki-zagroził mi palcem i zaśmiał się.-Ja nie żartuję! 59,58,57, tik-tak Lena! 
Chwyciłam szybko za ubrania, które przygotowałam sobie przed wyjściem i pobiegłam do łazienki. Starałam się przebrać jak najszybciej ale w trakcie zaciął mi się zamek od spódnicy. Ja to jednak mam pecha. Słyszałam z pokoju kolejne liczby i śpieszyłam się coraz bardziej. 
-Robert nie odliczaj! Zaciął mi się zamek w spódnicy! Nie wyrobię się w 30 sekund. 
-Trzeba było nie mówić, że wracasz za minutkę-zaśmiał się-29,28... 
-Jeszcze się odegram!-krzyknęłam i w końcu udało mi się odpiąć tą cholerną spódnicę wtedy tylko założyłam szybko spodnie i kiedy wciągnęłam je na siebie Robert krzyknął, że wchodzi. Gdy drzwi się otworzyły ja stałam już całkowicie ubrana.
-No wiesz co? A miałem już nadzieję, że nie zdążysz-powiedział z wielkim zażenowaniem. Podeszłam do niego i klepnęłam go w ramię. 
-Najwidoczniej, masz pecha kochany!-puściłam mu oko. 
-Jeszcze zobaczymy-zaśmiał się po czym wyszliśmy z łazienki-Obejrzymy coś?-zaproponował
-Z chęcią! Może coś ciekawego znajdziemy w telewizji. 
Usiedliśmy na moim i Klaudii łóżku, które ostatniej nocy złączyłyśmy i zaczęliśmy skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Było gdzieś koło 1 w nocy, więc prawie na każdym kanale leciało to samo. Na szczęście znaleźliśmy jakiś horror i zaczęliśmy go oglądać. Nie wiem nawet kiedy ale oparłam swoją głowę na ramieniu Roberta a on delikatnie mnie objął. Byłam taka znużona i senna, że zasnęłam jak dziecko. 


Obudziłam się bardzo wypoczęta. Na stoliku znalazłam kartkę i od razu ją przeczytałam.

Poszłam z Wojtkiem na śniadanie. Jak się obudzisz, idź do Roberta. Czeka, aż wstaniesz. Inaczej nie idzie na stołówkę ;) 
Klaudia

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i ubrałam. Była 10:00, więc pomyślałam, że poświęcę jeszcze kilka chwil na zapisanie czegoś w pamiętniku. Wyjęłam mój notes w zielonej, aksamitnej oprawie, który chowałam pod materacem łóżka, usiadłam na parapecie i zaczęłam pisać.

Kochany Pamiętniku!
Wczoraj poznałam Roberta Lewandowskiego! Nie wierzę w to. Znamy się dopiero jeden dzień a jesteśmy dla siebie jak dobrzy znajomi. Powiedziałam mu nawet o Monice, jej mamie i naszym wypadku. Opowiedziałam mu o tym a on mnie pocieszył. Poczułam się dobrze. Pierwszy raz, od bardzo dawna-czuję się dobrze. Kiedy jestem z nim zapominam o wszystkim co się wokół mnie dzieje. Robert jest dobry, sympatyczny i taki troskliwy. A no i zabawny, oczywiście! 

Spojrzałam na zegarek i była właśnie 10:09. Chciałam go zobaczyć jak najszybciej tylko to możliwe, więc odłożyłam pamiętnik i wyszłam z pokoju. Chwilę potem stałam przed drzwiami jego pokoju. Zapukałam i usłyszałam serdeczne "proszę". Weszłam do ich sypialni a tam zostałam Roberta w samych bokerkach. Było mi głupio tak na niego patrzeć dlatego szybko się odwróciłam do niego tyłem. 
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nie wiedziałam! Usłyszałam proszę i...-nie skończyłam bo przerwało mi jego chichotanie. Podszedł i odwrócił mnie w swoją stronę. Lekko się uśmiechnęłam i otworzyłam oczy.
-Nie wygłupiaj się! Przecież powiedziałem 'proszę'-uśmiechnął się a ja stałam jak głupia. Próbowałam nie patrzeć na jego umięśniony tors ale to było po prostu nie możliwe. Jego klata jest jeszcze ładniejsza na żywo niż w internecie...-Zaczekaj chwilę. Ubiorę się i możemy schodzić na śniadanie-spojrzał na mnie a ja usiadłam na jego łóżku. Obok mnie leżał telefon Roberta, który niespodziewanie zaświecił się, bo dostał od kogoś wiadomość. Wtedy zobaczyłam jego tapetę. Na zdjęciu byłam.... JA?! Nie no, skąd on ma moje zdjęcie? 

____________________

No to mamy 4 rozdział! Zaraz lecę oglądać meczyk ♥ ! Już nie mogę się doczekać. Chcę podziękować za wszystkie miłe komentarze jakie od was dostaję (; To na prawdę motywuje! I jeszcze dziś z rana wchodzę a tu ponad 1000 wyświetleń! Kocham was i do następnego ! 

środa, 27 marca 2013

Rozdział 3

Lena

Siedzieliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam jak odpływam. Jego spojrzenie było zabójcze. On uśmiechnął się do mnie i podsunął się jeszcze bardziej. Byliśmy tak blisko siebie, jakbyśmy zaraz mieli się dotknąć. Hej! Lena! Pobudka! Przecież znacie się dopiero jeden niecały dzień-powtarzałam sobie w myślach, ale to wszystko było silniejsze ode mnie. 
-Ups! Widzę, że robi się tu bardziej gorąco niż przypuszczałem-krzyknął Wojtek wchodząc właśnie do sauny. Ja i Robert od razu się odsunęliśmy. Dziwne uczucie. Udawaliśmy jakby nic się nie stało. W prawdzie to nic się nie stało, ale kto wie co by było gdyby nasz znajomy nie wszedł. 
-Wybaczcie, że przerwałem wam te pierwsze namiętne chwile, ale...-nie dokończył, bo przerwał mu Robert.
-Wojtek! Wyluzuj i zapomnij. My tylko rozmawialiśmy...
-No tak, tak! Przecież widziałem jak na siebie patrzycie! Mnie nie oszukacie. Brat Wojtek wie wszystko!-usiadł teraz pomiędzy nami i objął nas rękoma-w sumie... Ładnie byście razem wyglądali-popatrzył się na nas i przycisnął do siebie. Zaśmiał się a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież Roberta znam dopiero od kilku godzin. Nie znam go jeszcze tak dobrze. Przez moment panowała niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać. 
-Gdzie zgubiłeś Klaudię?-zwróciłam swój wzrok na Wojtka
-Ech... Zapomniała, że ma jakiś zabieg na kolano. I niestety musiała już iść, dlatego przyszedł trochę wam podokuczać. 
-To może pójdziemy do nas? Znaczy do mojego pokoju. Klaudia ma pewnie laseroterapię, więc troszkę to potrwa-uśmiechnęłam się na co chłopcy odpowiedzieli tym samym. Oczywiście, zgodzili się i umówiliśmy się, że znów spotkamy się za kilkanaście minut. Tym razem u nas. Ja szybko ulotniłam się do szatni i nałożyłam sukienkę w której przyszłam. Pobiegłam schodami na górę i zaraz byłam już przed pokojem 309. Wparowałam dość szybko i od razu poleciałam wybierać jakieś ubrania. Długo stałam przed szafą ale w końcu wybrałam. Ubrałam się i umalowałam. Zrobiłam sobie kreski i poprawiłam rzęsy tuszem. Spojrzałam na zegarek. Była dokładnie 15:16. Z chłopakami umówiłam się na 30 po, więc teoretycznie miałam jeszcze trochę czasu. Włączyłam telewizję, przełączyłam na Eskę i akurat leciała piosenka Flo Ridy, która kojarzyła mi się z dobrą zabawą. Zrobiłam głośniej i od razu zaczęłam tańczyć. Nogi poniosły mnie nawet na łóżko, po którym skakałam i wywijałam. Uświadomiłam sobie jak bardzo moje życie się tu zmienia. Byłam taka szczęśliwa, że tu jestem. Czułam, że czasy smutku i mroku kończą się a ja wkraczam w okres szczęśliwego, beztroskiego życia. Kiedy skończyła się piosenka usłyszałam gwizdy i oklaski. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków. Muzyka była tak głośno, że nawet nie słyszałam jak weszli chłopcy. 


Robert

   Pukaliśmy przez chwilę do pokoju 309. Słyszeliśmy tylko głośną muzykę, więc Wojtek, jak to Wojtek nie czekał na zaproszenie tylko wparował do pokoju, wiedząc, że zobaczymy tam Lenę. Nie wiedział tylko w jakim stanie ją zastanie. Wszedłem za nim i zobaczyliśmy jak nasza nowa znajoma skacze po łóżku i tańczy. Wojtek nie pozwolił mi dać znaku życia, żeby dziewczyna nie dowiedziała się, że przyszliśmy. Patrzyliśmy na nią od tyłu. Świetnie tańczyła. Kiedy muzyka przestała grać, oboje byliśmy zachwyceni jej 'występem'. 
-No, no Lena! Wiedziałem, że tańczysz ale, że robisz to tak zachwycająco to nie miałem pojęcia-śmiał się Wojtek, a Lena zeskoczyła z łóżka i ściszyła muzykę. 
-Dzięki Wojtek! Nie wiesz, że się puka? Co by było gdybym latała tu w samym ręczniku?
-Byłoby bardziej zniewalająco-znów się zaśmiał na co ona tylko uśmiechnęła się i podeszła do nas. 
-Co powiecie na wspólny obiad?
-Ja jestem jak najbardziej za!-w końcu coś z siebie wydusiłem. Lena znów się uśmiechnęła. Tak słodko wygląda jak się cieszy!
-Więc chodźmy! Klaudia już na nas czeka w jadalni. Znaczy się, czeka bardziej na jedną osobę-popatrzyła na Wojtka po czym wyszliśmy całą trójką z sypialni. Szedłem obok Leny a mój przyjaciel był kilka kroków przed nami. Panowała cisza dopóki nie weszliśmy do wielkiego pomieszczenia gdzie od razu można było poczuć zapachy domowej kuchni. 
-Tu jestem!-usłyszeliśmy głos za plecami i szybko się odwróciliśmy. Klaudia zaprowadziła nas do stołu, który dla nas zajęła. Podczas obiadu Wojtek ciągle zarywał do przyjaciółki Leny. Prawił jej komplementy i używał tych swoich tekstów, którymi wyrywa prawie każdą laskę, która mu się spodoba. Myślałem czemu ja i moja nowa znajoma nie przyłączymy się do ich wspólnej rozmowy. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Dębkowskiej.
-Wy dopiero przyjechaliście, więc pewnie nie wiecie o dzisiejszym ognisku, co? Może przejdziecie się tam z nami? Robert, Lena, Wojtek? Idziecie? 
-Jeśli Lena idzie-odparłem i zwróciłem swój wzrok na mój obiekt westchnień. 
-Ja...-nie skończyła 
-Lena idzie!-odpowiedziała za nią jej przyjaciółka. Ucieszyłem się. Poznam ją lepiej. Bardzo tego chciałem. Już nie mogłem się doczekać. 

Kilka godzin później... 

Lena

Strasznie się stresowałam. Znów miałam dylemat w co się ubrać! Musiałam wyglądać przepięknie. Przecież idę tam z Robertem Lewandowskim. Bardzo długo myślałam nad tym co założę. W ostateczności założyłam coś mniej eleganckiego, bo przecież idę na imprezę pod gołym niebem, z ogniskiem i chmarą owadów. Byłam już gotowa kiedy do drzwi zapukali chłopcy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Roberta. Z początku popatrzył mi tylko w oczy, ale potem od góry do dołu objechał mnie wzrokiem. 
-Wyglądasz... Emmm...-nie mógł nic z siebie wykrztusić-Wyglądasz pięknie. 
Spojrzał mi w oczy i złapał za rękę. Zrobiło się niezręcznie i nie wiedziałam co poczynić. Po prostu spuściłam wzrok i wyszliśmy... 

__________________________

Ach, się rozpisałam! Chciałam coś dłuższego, więc teraz się pomęczycie! (; Mam nadzieje, że wam się spodoba i nie będziecie się przy czytaniu nudzić. Napiszcie co sądzicie i do następnego ♥ 

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 2

Robert

   Szczerze, kiedy Wojtek powiedział mi, że umówił nas z jakimiś dziewczynami, które tu przyjechały nie byłem zadowolony. Nie chciałem wychodzić z pokoju a tym bardziej nie z jakimiś dziewczynami. Jakoś ostatnio miałem pecha z tymi sercowymi sprawami. Od kiedy Anka mnie zdradziła nie miałem ochoty się z nikim wiązać. Do dziś...
    Poszliśmy z Wojtkiem na basen. Byliśmy pierwsi i dziewczyn jeszcze nie było. Mój przyjaciel kazał mi się rozejrzeć w ich poszukiwaniu ale kogo ja miałem szukać? Przecież nigdy ich nie widziałem na oczy. W pewnym momencie zobaczyłem dziewczynę, która potknęła się o coś i niefortunnie spadała na ziemię. Podbiegłem tak szybko jak tylko potrafiłem i udało mi się uchronić ją przed upadkiem. Kiedy spojrzałem w jej oczy, zaniemówiłem. Kiedy popatrzyła na mnie poczułem się jak dziecko, które dostało właśnie nową zabawkę. Byłem tak szczęśliwy jak nigdy. Jej brązowe oczy patrzyły na mnie z niedowierzaniem. Była śliczna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Patrzyliśmy się tak na siebie przez kilka chwil, aż w końcu przerwał nam Wojtek, który cichutko chichotał za moimi plecami.
-No widzę, że już poznałeś nasze nowe koleżanki. Ta, stojąca nad Tobą to Klaudia-przerwał na chwilę-a ta, którą trzymasz w ramionach to właśnie Lena.-zaśmiał się a ja tylko pomogłem wstać dziewczynie.
-Przepraszam. Jestem wielką niezdarą!-szepnęła
-Lena nie jest niezdarą. Ona po prostu ma dar wpadania na sławnych ludzi-zaśmiała się jej przyjaciółka
-Nic się nie stało. Miło mi Cię poznać. Jestem Robert.
    Na jej twarzy znów pojawił się ten piękny uśmiech. Myślałem, że nigdy więcej nie poznam osoby, która od razu mi się spodoba. Myliłem się. Lena wzbudziła we mnie zachwyt. Była niewysoką brunetką o brązowych oczach i bardzo zgrabnej sylwetce. Zastanawiałem się czy Lena nie uprawia jakiś sportów. Widać, że dba o swoją figurę, więc postanowiłem spytać ją o to.
-Uprawiasz jakiś sport?-spytałem nieśmiało idąc u jej boku w stronę basenu z letnią wodą.
-Jeśli taniec można zaliczyć do sportów to tak-uśmiechnęła się schodząc po schodach-Zimna woda!-krzyknęła wchodząc. Zaśmiałem się i wszedłem pierwszy. Popatrzyłem na nią i na mojej twarzy samowolnie pojawił się uśmiech.
-Oj nie przesadzaj! Ciepła! Choć pomogę Ci wejść, skoro sama nie potrafisz.
    I w tym momencie podszedłem do niej i przerzuciłem ją przez swój lewy bark. Przez śmiech mamrotała tylko prośby, żeby ją puścić. W końcu weszliśmy do basenu i postawiłem ją na jej własnych nogach.
-Dobrze, że to zrobiłeś bo by nigdy w życiu nie weszła do wody-zaśmiała się Klaudia podpływając do nas-Ona nie cierpi zimna.
-Dziękuję Robert ale z pewnością po pewnym czasie sama dałabym radę wejść do basenu-zaśmiała się-więc może opowiesz jak tam po Euro?
-A może opowiem Ci to w drodze do sauny, bo skoro nie lubisz zimna ani nic z tym związanego-puściłem oczko
-Z chęcią :)

Lena

    Robert pomógł mi wejść do basenu ale na moje szczęście zaproponował saunę. Kocham saunę! Tam jest tak ciepło!
Kiedy już szliśmy Lewy zaczął opowiadać mi o Euro.
-Trochę żałuję, że nie wyszliśmy z grupy. Mieliśmy doskonałe predyspozycje ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Z początku ciężko się było pogodzić ale z czasem się unormowało.
-Widziałam wasz smutek po meczu z Czechami. Miałam taką wielką ochotę was pocieszyć w tamtych momentach-nie skończyłam bo przerwał mi piłkarz
-Masz okazję pocieszyć mnie teraz!-zaśmiał się i otworzył mi drzwi do sauny. Weszliśmy i byliśmy zupełnie sami, ale to i dobrze. Będziemy mogli spokojnie pogadać. Może nawet lepiej się poznamy-pomyślałam i usiadłam na drewnianej kondygnacji.
-A jak Cię można pocieszyć teraz? Przecież powiedziałeś, że już wszystko u Ciebie gra-uśmiechnęłam się
-A skąd wiesz czy na przykład nie skłamałem?
-No wiesz, z reguły nie spotykam sławnych piłkarzy ale jak już tak się dzieje to wierzę we wszystko co mówią.
-Mniejsza z tym. Może w ramach rekompensaty za brak wyjścia Polski z grupy dasz się zaprosić na imprezę. W sobotę wieczorem przyjeżdżają Kuba z Łukaszem i urządzają tu imprezę.
-Tu?-spytałam zdziwiona
-Tak, tu! Piłkarze często mogą robić coś takiego w różnych ośrodkach. A będą to akurat urodziny Ewy, żony Łukasza. Sądzę, że chłopaki nie będą mieli nic przeciwko jak przyjdę z Tobą. Z resztą. Pewnie nie tylko ja przyszedłbym z kimś nowym. Wojtek na bank weźmie ze sobą Klaudię!
-Myślisz?
-Że Wojtek i Klaudia? Wojtek zarywa do twojej przyjaciółki. Przez cały czas w pokoju, przed wyjściem opowiadał jaka to ona jest śliczna-zaśmiał się
-No proszę! Klaudia zawsze marzyła o tym żeby go poznać!
-A ty?-nagle spytał mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przecież to oczywiste, że chciałam go poznać. Zawsze podobał mi się jako piłkarz i marzyłam, żeby go poznać.
-Zawsze chciałam Cię poznać-odważyłam się i uśmiechnęłam
-Ja też zawsze chciałem poznać kogoś tak pięknego jak ty...
   Nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu uśmiechnęłam się. Wtedy Robert przysunął się do mnie i patrzył mi w oczy. Ten niebieski kolor... Czułam jak zatracam się w jego wzroku...

_________________________________________
Ok, to mamy drugi rozdział! Wybaczcie za trochę melancholii i monotonii ale cóż. Nie mogę jeszcze dojść do siebie po wczorajszej porażce naszych Biało-czerwonych ;( Ale głowy do góry! We wtorek rozwalimy San Marino! ♥
Zapraszam do komentowania i do następnego kochani ♥!

środa, 20 marca 2013

Rozdział 1


 Lena
   Od lat piszę w pamiętniku dlatego jak zawsze po szkole usiadłam na parapecie mojego okna i chwyciłam za notes w aksamitnej oprawie po który zawsze sięgałam gdy tylko wracałam z lekcji. Nie miałam dużo czasu, bo zobaczyłam w oknie moją przyjaciółkę Klaudię, która biegła do mojego domu. Zdziwiłam się. Może coś się stało? Odłożyłam pamiętnik i zbiegłam po schodach, żeby otworzyć Klaudii. Przyjaciółka nie czekała na zaproszenie. Od razu wparowała do domu.
-Słyszałaś?!-spytała
-Ale o czym?
-Nasi rodzice wysyłają nas do sanatorium! Same! Będziemy tam całe wakacje. Twoja mama jeszcze ci nie mówiła?
-Mówisz poważnie?!  Mama jeszcze nie wróciła ze szkoły. Może jeszcze mi powie. Jak się cieszę. Nareszcie będziemy miały całe wakacje dla siebie!
    Potem jeszcze trochę rozmawiałyśmy o tych planach. Myślałam, że może nasi rodzice nas wkręcają, ale kiedy tata z mamą wrócili ze szkoły w której pracowali od razu potwierdzili tę wiadomość. Strasznie się cieszyłam. Wiedziałam, że czeka nas nie tylko odpoczynek. Obie tańczymy i mamy problemy z kontrolowaniem oddechu a do tego dochodzą jeszcze kolana. Już nie możemy doczekać się kiedy pojedziemy do ośrodka. Oczywiście, nie będziemy tylko leniuchować. Przecież musimy jeszcze wybrać kierunek studiów.

5 dni później

   -Zajmuję łóżko od okna!-krzyknęła Karolina wchodząc powoli do naszego pokoju w sanatorium. Weszłam i rozejrzałam się wokół. Było naprawdę ślicznie. Sypialnie były przestrzenne i takie ciepłe. Łazienki również zachwycały. Pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne.
-Jest telewizor? Musimy mieć jakiś dostęp do kablówki, żeby oglądać mecze na Euro!-odparłam i pobiegłam szukać jakiegoś odbiornika TV. Na moje szczęście znalazłam jakąś plazmówkę. Nie mogłam się już doczekać pierwszego meczu. Na szczęście czas szybko mija…

4 tygodnie później

   Kochany pamiętniku!
Dwa dni temu skończyło się Euro a ja z Klaudią nadal w sanatorium. Polska niestety nie wyszła nawet z grupy i bardzo mi przykro z tego powodu, aczkolwiek będę żyć. Hiszpania mistrzem Europy, więc nawet się cieszę.
   Klaudia powiedziała mi dziś, że spotkam w końcu kogoś nowego kogo pokocham ze wzajemnością. Z resztą, ona zawsze potrafiła przewidzieć ludziom przyszłość. Wątpię, żeby akurat to się spełniło, ale mam nadzieje. Chcę poznać kogoś nowego i ułożyć sobie jakoś życie.

Przerwałam pisanie bo dostałam smsa od Klaudii. Prosiła żebym zeszła do holu pomóc jej z zakupami, które przytargała. Założyłam, więc tylko bluzę i zbiegłam na dół. Jak na złość windy nie działały, więc musiałam iść schodami. Zapinając bluzę nie patrzyłam gdzie idę i oczywiście musiałam w kogoś uderzyć. Zderzyłam się z jakimś wysokim chłopakiem i upadłam na dywan. Chłopak otrząsnął się i pomógł mi wstać.
-Widzę zakręcona dama krąży po ośrodku.-odparł i spojrzał na mnie. Wtedy i ja podniosłam wzrok. Nie mogłam uwierzyć. Stał przede mną Wojtek Szczęsny. Tak ten, Wojtek Szczęsny. Bramkarz Reprezentacji Polski. Zamarłam kiedy spojrzałam na niego.
-Jej, wybacz. Nie chciałam. Zamyśliłam się po prostu i…-przerwał mi
-Spokojnie-uśmiechnął się-Jestem Wojtek!
-Wiem, Szczęsny-przytaknęłam-Jestem Lena i miło mi Cię poznać.
Spojrzałam na niego jeszcze raz ale potem na górę wtargała się moja kochana przyjaciółka. Nie mogła uwierzyć kogo widzi. Sama też w to nie wierzyłam. Wojtek spojrzał na nią i podszedł do niej. Zabrał od niej część zakupów i spytał:
-Nie masz nic przeciwko, że pomogę zanieść Ci te torby do twojego pokoju?
-Teoretycznie nie, ale ja właściwie już mam kogoś kto miał mi pomóc.-spojrzała na mnie i zaśmiała się
-Więc wy jesteście siostrami? Mieszkacie tu?
-Nie, nie! Jesteśmy przyjaciółkami i przyjechałyśmy tu na całe wakacje. Musimy trochę odpocząć-zaśmiała się Klaudia i zaczęliśmy wszyscy iść w stronę naszego pokoju. Kiedy już doszliśmy Wojtek zaproponował nam wyjście na basen.
-Wiecie co? Przyjechałem tu z moim przyjacielem Robertem Lewandowskim i właśnie wybieramy się na basen, tu w ośrodku. I pomyślałem, że może jeśli nie macie nic do roboty to pójdziecie z nami. Poznamy się wszyscy.
-Pewnie! Lena pewnie z chęcią pozna Roberta!-moja lokatorka nawet nie dała mi dojść do głosu. W efekcie końcowym i tak się zgodziłam, więc nie mam jej za  złe, że zadecydowała za mnie.
-To nie czekajcie na nas. Wy już idźcie a my się uszykujemy. Nam to dłużej zleci.-uśmiechnęła się. Pożegnałyśmy się z piłkarzem i odeszłyśmy.
    Obie zaczęłyśmy się droczyć, która pierwsza idzie do łazienki, ale w końcu odpuściłam. Trochę się guzdrałyśmy i co chwile denerwowałyśmy się, że będziemy spóźnione albo ich już nie będzie. W końcu ubrałam się. Byłam strasznie podekscytowana kiedy już miałyśmy wychodzić. Zaraz poznam Roberta Lewandowskiego! Moje marzenie się spełni i będę najszczęśliwszą osoba na świecie. Tak się zamyśliłam, że nawet nie skojarzyłam się kiedy Klaudia wypchnęła mnie za drzwi, wzięła pod rękę i prowadziła w stronę basenu. Nie długo nam zajęło dojście. Położyłyśmy ręczniki na jednym z leżaków i zaczęłyśmy oglądać się wokół w poszukiwaniu naszego nowego znajomego i jego przyjaciela. Basen był dość obszerny, więc lekkim krokiem odsunęłam się trochę do tyłu by mieć lepszą widoczność. Niestety moje szczęście jest takie, że potknęłam się o coś i omal nie upadłam. Kiedy byłam już w powietrzu lecąc w stronę zimnych kafelek poczułam czyjeś dłonie na moim ciele. Ktoś złapał mnie z tyłu i ochronił przed zbędnymi siniakami. Zamknęłam oczy ze strachu ale kiedy „ten ktoś” trzymał mnie w ramionach otworzyłam je i zobaczyłam go… Roberta…


________________________________

No dobra. Swój pierwszy rozdział mam za sobą. Odważyłam się i mam nadzieje, że komuś się spodobają moje opowiadania! Wybaczcie za to, że jest dość krótki ale dziś marnie się czuje bo zemdlałam w szkole i jakoś brakuje mi sił. Mimo wszystko, napisałam pierwszy rozdział!
Miłego czytania i do następnego :*