Rozdział dedykuję Mai! Dziękuję Ci bardzo za wszystko!
WRZESIEŃ 2013, 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
-I jak się czujesz skarbie?-odezwał się widząc jak jego ukochana wierci się w łóżku o 1 w nocy.
-Nie wiem... Wszystko mnie boli...-jęknęła cicho i wytarła pot z czoła. Podparła się na łokciach i usiadła w pionie, opierając swoje barki na zimnej ścianie. Wzięła głęboki oddech i westchnęła głęboko, odwracając swój wzrok na zmartwionego Lewandowskiego, który przypatrywał się jej bardzo starannie. Kto wie, co takiego może się dziś przydarzyć, zważywszy na to, że Lena jest właśnie w 5 miesiącu ciąży. On też usiadł, pokręcił trochę głową i szybko wyszedł spod ciepłej kołdry, ubierając na siebie pierwsze lepsze ubrania, które wyciągnął z wielkiej szafy wbudowanej w północną ścianę ich domu. Tak, tak wiele się wydarzyło, że nawet nie wiecie o tym, że po bajkowych zaręczynach w Paryżu para wraz ze swoimi przyjaciółmi dojechali tym razem bardzo bezpiecznie do Kiszyniowa, gdzie zagrali mecz, który niestety zremisowali i niespodziewanie stracili punkty, a po zgrupowaniu narzeczeni wrócili do Polski, gdzie spędzili wspaniałe chwile na Mazurach, w miejscu gdzie się spotkali oraz następnie gościli u mamy Roberta, która na wieść, że zostanie babcią, ucieszyła się jak nigdy nie więcej i nawet już zaczęła snuć plany jak będzie wyglądało wspólne wesele Leny i Roberta. Po wspaniałych wakacjach tylko we dwoje, oboje polecieli do Londynu, pomóc w przeprowadzce Klaudii, która obecnie opuściła Dortmund i studiuje w stolicy Anglii, mieszkając u boku swojego najukochańszego chłopaka. No a po finalnym powrocie do Dortmundu, przyszli rodzice postanowili zamieszkać razem i od jakiegoś miesiąca panna Gilbert mieszka u Lewandowskiego.
-Połóż się. Ubiorę się i zabiorę Cię do szpitala!-powiedział kiedy był własnie w trakcie zakładania spodni.
-Nie! Zwariowałeś!! Nigdzie nie jadę!!! Zaraz przejdzie...-uśmiechnęła się blado w jego kierunku, po czym wzięła łyka wody mineralnej, stojącej na białej etażerce obok łóżka.
-Ty jak zwykle uparta!-krzyknął-Skąd wiesz, czy coś Ci się nie stanie?! Albo czy coś się nie dzieje z dzieckiem?!-rozłożył szeroko ręce i spojrzał na nią piorunującym wzrokiem. Emocje, w tym przede wszystkim złość, wzięła u niego górę.
-Daj spokój! To są zwyczajne skurcze, czy coś takiego!! Uspokój się!
-Wkurzasz mnie w tym momencie, wiesz?! Zawsze musisz sama decydować w takich kwestiach?! To jest NASZE dziecko! Podkreślam "NASZE"! Też mam prawo o nim/niej decydować, a w tym momencie nie wiem czy wszystko z nim w porządku i wolałbym to sprawdzić!
-Robert, nie dramatyzuj no! To normalne w tym miesiącu, chyba, nie... Przynieś po prostu jakąś tabletkę przeciwbólową i zaraz już się wszystko unormuje, ok?-spojrzała tym razem na niego łagodnie, chcąc uspokoić trochę atmosferę. On ponownie pokiwał głową, zrzucił teatralnie ręce i mrucząc coś pod nosem zszedł na dół i po kilku minutach powrócił z szklanką wody i kilkoma tabletkami. Usiadł wygodnie na łóżku i podał swojej narzeczonej to o co ona go prosiła. Brunetka posłała mu wdzięczne spojrzenie i połknęła owe pigułki, mocno zaciskając przy tym oczy. Nienawidziła tego robić, bo zawsze się tego bała... To dziwne, ale taka właśnie ona była. Robert odgarnął opadające na jej bladą twarz, kosmyki ciemnych włosów i założył je za ucho ukochanej. Złapał jej twarz w swoje dłonie i delikatnie musnął jej usta. Naprawdę delikatnie... Tak jakby bał się, że coś jej zrobi.
-Przepraszam kochanie...-ucałował ją w czoło i powoli patrzył jak ta zasypia, aż w końcu oboje odlecieli w krainę Morfeusza.
Obudziła go muzyka dochodząca z dołu. Na początku się zdziwił, ale kiedy spojrzał w swoją lewą stronę, nie dostrzegł tam swojej wybranki, tylko pogniecione prześcieradło, więc od razu skumał fakty i domyślił się, że Lena już krząta się po dole. Wyszedł z łóżka i spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej. Wskazywał on godzinę 9:16. No tak, ciąża ma swoje skutki uboczne, bo na przykład Lena-leniuch, która zawsze lubiła spać do późna, została znokautowana przez nową Lenę, która potrafi wstawać już nawet o 7 rano! Aczkolwiek został jej nawyk rozpoczynania dnia z radio, bądź muzyką, więc od rana w domu Lewandowskiego można było usłyszeć mocne brzmienia rockowe, albo po prostu jakieś popularne piosenki, które puszczane były w Dortmundzkim radio. Robert przeczesał ręką swoje niepoukładane włosy, czym jeszcze bardziej je rozczochrał i powoli schodził po schodach. Od razu kiedy tylko stanął w korytarzu i pokierował się do kuchni, zobaczył brunetkę, śmigającą bo pomieszczeniu w jego starej koszulce i króciutkich szortach. Uśmiechnął się na ten widok i podszedł do ukochanej, obejmując ją przy tym bardzo mocno.
-I co? Mówiłam Ci, że te całe 'bóle' to były tylko chwilowe! Widzisz, już mam się dobrze i jestem pełna pozytywnej energii na dzisiejszy dzień!-uśmiechnęła się i cmoknęła go w nos.
-Cieszę się!
-No, więc na drugi raz nie dramatyzuj tak Panie Lewandowski!-zaśmiała się, marszcząc przy tym swój nos, co bardzo podobało się Robertowi i zawsze lubił patrzeć na tak szczęśliwą Lenę!-Zrobiłam Ci śniadanie chodź!-posadziła go przy stole i po chwili przyniosła mu talerz z kanapkami z serkiem topionym, sałatą, papryką i wszystkim co jeszcze sobie ktoś mógł wymarzyć. Nachyliła się nad nim i cmoknęła w policzek, po czym szepnęła mu cichutko do ucha.-Kawy?-uśmiechnęła się.
-Bardzo chętnie...-odprowadził ją wzrokiem i sam do siebie wyszczerzył się najbardziej jak potrafił. Cieszył się, że oni oboje są szczęśliwi i codziennie rano spotykają go takie przyjemności jak dzisiaj!-A Ty nie jesz?!-krzyknął z jadalni, która nie znajdowała się jakoś specjalnie daleko od kuchni, więc Lena mogła go swobodnie usłyszeć.
-Jem, jem! Już idę!-po chwili wróciła z dwoma kubkami, z czego jeden postawiła przed Lewym, a drugi postawiła na przeciw ukochanego, siadając na krześle i łapiąc za kanapkę z jej ulubionym chlebem razowym, popijając przy tym malinową herbatkę.
-Jak miło patrzeć na Ciebie, kiedy jesteś taka uśmiechnięta!
-Bo jestem szczęśliwa!-odparła i wypuściła głośno powietrze z płuc-Wiesz... Po tej całej akcji z lotem do Kiszyniowa zrozumiałam, że trzeba korzystać z każdego kolejnego dnia i cieszyć się, że się żyje! Dlatego jestem teraz pełna wigoru i pozytywnej energii i pragnę wykorzystać każdy kolejny dzień na maksimum swoich możliwości, żeby potem niczego nie żałować! A tak, a pro po! Od października zaczynam praktyki w tej gazecie, więc będziemy się już rzadziej widywali, więc zależy mi na tym, byśmy teraz spędzili razem jak najwięcej czasu!-zakończyła swoją wypowiedź promienistym uśmiechem i wzięła kolejny łyk ciepłego napoju.-O której masz dziś trening?
-Zaczynam o 16:30.
-A jak długo?
-Dzisiaj dwie godziny, a co? Masz jakieś plany?-uśmiechnął się w jej stronę.
-Bo wiesz, myślałam, żebyśmy gdzieś dziś wyszli wieczorem! Dawno nigdzie razem nie byliśmy, ewentualnie na zakupach w supermarkecie-zaśmiała się, a on razem z nią.
-Dobry pomysł! Kino?
-Bardzo chętnie!
-W takim razie, idę kupić nam bilety na jakiś seans.-wstał od stołu, złapał za talerz i pusty już kubek kawy i przed wyjściem z jadalni pocałował jeszcze Lenę, dziękując przy tym za śniadanie, po czym udał się po schodach, z powrotem na górę, by zamówić obiecane bilety do kina.
Lena
Robert wyszedł kilka minut temu na swój trening, więc postanowiłam przeznaczyć te kilka godzin na siebie. Odpaliłam szybko laptopa i zalogowałam się na facebooka, gdzie czekała na mnie kilkanaście wiadomości od znajomych z Polski, którzy od jakiegoś czasu, naprawdę często do mnie piszą! Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od Klaudii, która podesłała mi zdjęcie z ukończonego remontu i ogólnej przeprowadzki, gdyż Wojtek kupił większe mieszkanie, by każde z nich miało trochę więcej miejsca i tym samym Dębkowska, lecąc do Londynu, była przygotowana na nowe urządzanie wnętrza w ich nowym, wspólnym mieszkanku. My z Robertem byliśmy jeszcze u nich w starym domu Szczęsnego, gdyż przeprowadzali się w sumie oni jakieś kilka tygodni temu. Przyznać trzeba szczerze, ze całe mieszkanie jest bardzo w ich stylu, bo oni boje są pozytywnymi ludźmi, którzy na cały ten nasz świat patrzą przez różowe okulary! Rzecz jasna, już mamy z Robertem zaproszenie do nich i mają nadzieje, że wpadniemy jak najszybciej, no ale cóż. Właśnie rozpoczęła się bundesliga, więc i treningów Robert ma troszkę więcej, a Borussia na całe szczęście rozpoczęła bardzo dobrą passę, gdyż wygrali już cztery mecze z rzędu i w sobotę, czyli za trzy dni, grają kolejny mecz, który mam nadzieje, że wygrają! Z resztą! Co ja gadam?! Jestem pewna, że wygrają!
Po sprawdzeniu poczty, facebooka, Skype'a i innych portali społecznościowych, wyłączyłam laptopa i udałam się na górę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór. Podeszłam do szafy no i jakoś dziwnie, ale jak nigdy nie miałam żadnego problemu w co się ubrać! Miałam wizję, jak chciałabym dziś wyglądać, no i bardzo szybko wybrałam odpowiedni zestaw. Postawiłam na coś bardzo spokojnego i zwyczajnego no i uznałam, że nie będę się rzucała nikomu w oczy! No! Mając jeszcze chwile wolnego czasu obejrzałam coś w telewizji i ogarnęłam trochę salon i kuchnię.
-Dzień Dobry! Wróciłem!!-usłyszałam Roberta, który żwawo krzyknął już owe słowa u progu mieszkania i rzucając swoją torbę treningową w przedpokoju, przywitał się ze mną chwytając mnie w mocne uściski.-Jak się moją moi kochani?-cmoknął mnie w usta i położył rękę na brzuchu, do którego zaczął coś gadać. Poczułam się trochę dziwnie i zaśmiała się, kręcąc przecząco głową, do tego co gadał Lewandowski.-Czemu nie poznamy płci dziecka już teraz? Byłoby mi łatwiej z nim/nią gadać.-puścił oczko i przeciągnął się idąc do salonu i kładąc się wygodnie na kanapie.
-Bo nie! A teraz won z tej kanapy, przed chwilą układałam te poduszki! Leć się przebierz, bo musimy zaraz wyjeżdżać leniuchu!-walnęłam go poduszką po dupie, co miało oznaczać, że ma się troszkę pospieszyć, no i podziałało!!
-Już biegnę, biegnę, Pani pedantko!-dostałam całusa w policzek i zaraz już Robert zniknął mi z pola widzenia.
Robert zaparkował swoje czarne auto na podziemnym parkingu tutejszego centrum handlowego i po tym jak pomógł mi wysiąść z auta, poprowadził mnie do windy. Weszliśmy do niej i Lewy wybrał ostatnie, drugie piętro, na którym znajdowało się kino. Winda ruszyła i kiedy dotarła do poziomu 0, gdzie wsiedli inni ludzie w drodze na pierwsze piętro... ZACIĘŁA SIĘ!! Boże, ona po prostu stanęła!! Ludzie zaczęli nerwowo spoglądać w dół i wokoło, gdyż cała była ona zbudowana ze szkła? Chyba... W każdym razie, widać było wszystko dookoła. Ja spojrzałam na Roberta, potem na jakąś kobietę, typową tzw. 'dziunię', która ewidentnie specjalnie wypinała swój szanowny tyłek w stronę mojego narzeczonego i po prostu wybuchłam śmiechem! Nawet nie robiło na mnie wrażenia to, że jakaś blondynka próbuje poderwać mi Roberta, ja po prostu się śmiałam!
-Lena? Wszystko ok?-spytał.
-Tak... Skarbie... Po prostu zobacz! Tylko nam przytrafiają się takie przygody! Haha! Czyż to nie zabawne?-położyłam swoją głowę na jego ramię i o dziwo wcale się nie stresowałam tym, że 'utknęliśmy w windzie'.
-Dobrze przynajmniej, że się nie denerwujesz.....-spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i sam się uśmiechnął.-Dobra, trzeba jakoś ogarnąć tę windę, tu pewnie jest jakieś wezwanie o pomoc czy coś...-podszedł do tych takich 'guziczków', no wiecie o co chodzi i powoli analizował każdy z nich, aż w końcu znalazł jakiś, dzięki któremu owe 'urządzenie' w cudowny sposób z powrotem ruszyło, lecz tym razem zamiast w górę to w dół! Ważne, że w ogóle ruszyło! No więc, wysiedliśmy z windy i Robert złapał mnie za rękę, po czym pokierowaliśmy się tym razem w stronę ruchomych schodów.
-Widzisz, jestem taka gruba i ciężka już, że nawet winda nie potrafi mnie 'uradzić', hahaha!-zażartowałam, co jakoś specjalnie Lewandowskiemu do gustu nie przypadło.-No dobra, dobra, już siedzę cicho!-zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek.
Robert odebrał bilety, kupił jakiś duży zestaw kinowy, w co wchodził duży karmelowy popcorn i dwa duże kubki napoju. Mi oczywiście wybrał Nestea, a sobie wziął pepsi czy colę, nie rozróżniam tego, bo dla mnie oba te napoje smakują identycznie, więc wsio rybka! Usiedliśmy przy stoliku i czekaliśmy, aż w końcu wpuszczą nas na seans, ale zanim to się stało, to podeszło do nas kilka dzieciaków, które poprosiły o zdjęcie z Robertem, więc uznawszy, że to słodkie, nawet ja robiłam mu zdjęcia z tymi dzieciakami! Tak, ewidentnie Robertowi pasuje dziecko i nie mogę się już doczekać jak zobaczę go z jego własnym dzieckiem!
-No, skarbie, a powiesz mi chociaż na co idziemy?-spojrzałam na niego pytająco.
-Oj, zobaczysz! Od razu mówię tylko, że nie jest to horror, bo nie chcę żebyś się bała i w ogóle...
-O Jezu, Lewandowski!! Znowu dramatyzujesz!!-zaśmiałam się i jeszcze trochę z nim pożartowałam.
_____________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!!
MOŻECIE MNIE TERAZ ZABIĆ, UGOTOWAĆ I POĆWIARTOWAĆ NA KAWAŁKI!!!
Wiem, że od bardzo, bardzo dawna nie dodawałam rozdziału, ani nie komentowałam u was, ale naprawdę z moją dyspozycją czasową jest to bardzo trudne! Ja nawet nie zaglądałam na bloga od jakiegoś czasu, bo po prostu było go bardzo malutko! Dopiero dziś przeczytałam te zarzucenia od anonimowego autora, że nie wywiązuje się z obietnic i chcę za to bardzo przeprosić. Ostatnio moje życie przechodzi przez wielkie zawirowanie, mam mnóstwo problemów osobistych, do tego dochodzą problemy znajomych i oczywiście, ta okropna NAUKA! Och, świat byłby bez niej piękniejszy!!! Nawet nie wiecie ile czasu poświęcam na naukę, z czego potem i tak nie ma rezultatów, tak jak na przykład ostatnio było na biologii! Wkuwałam a i tak dostałam tylko i aż 3 z najgorszego dla mnie przedmiotu w szkole! Przepraszam raz jeszcze, naprawdę ciężko mi się teraz tłumaczyć dla was!! Wiem, że was zawiodłam ale mam nadzieje, że mnie zrozumiecie!
Ok, teraz jeszcze jedno! Kolejny rozdział powinien (ale nie obiecuję, nie wiem jak będzie z czasem) w najbliższą sobotę. Trochę brakuje tego czasu jeszcze z powodu tego, że grupy taneczne w których tańczę, szykują się właśnie do turnieju ogólnopolskiego, więc mam ponad 6h tańca w tygodniu z chorymi kolanami, jest to cholernie trudne dla mnie! I nie, to nie jest powód do usprawiedliwienia! To tak tylko na marginesie!
PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE!!
PS. Biorę się za komentowanie i ewentualne nadrabianie rozdziałów u was!! PROSZĘ O CIERPLIWOŚĆ, KOCHANE:*
PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE!!
PS. Biorę się za komentowanie i ewentualne nadrabianie rozdziałów u was!! PROSZĘ O CIERPLIWOŚĆ, KOCHANE:*
Buziaki, Lena!!:*
Coś pięknego! *.* Kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma bardzo mało czasu. Ja również i mam tak samo jak ty. ;/
No, ale warto czekać na takie cudeńka! :D
Pozdrawiam ;*****
jejciu dziękuję bardzo <3
UsuńOjej *.*
OdpowiedzUsuńKochana!
Moim zdaniem nie masz za co przeprasza. Naprawdę! Każdy powinien zrozumieć to, że zaczęła się szkoła. Wszyscy mamy dużo obowiązków. Nie sądzę że ktoś się opitala :-D Z reszta. Ten kto nie rozumie z pewnością nie wie ile czasu zajmuje pisanie rozdziału. Rozdziału, który miałby jakikolwiek sens!!! Uszanujmy to, że ktoś ma mało czasu.. Nie bądźmy egoistyczni..
No ale cóż..
Kicia :-* <3
Sliczny rozdział :-* Zachwycił mnie.. Oni są cudowni :-) Robert jak się troszczy o Lene .. I bardzo dobrze. Ją to się nie mogę doczekać ich ślubu :-D hehhe
W sumie... Powinnam się uczyć historii i chemii.. Ale mi sie nie chce xD. Wolę przeczytać jeszcze raz ten cudny rozdział :-* <3
Wierzyłam się jak anonim napisał, że dziwi się że nie znalazłaś nawet 19 min na dodanie rozdziału... Ale najpierw musiałaś mieć ten rozdział napisany!!!! Nie rozumiem tych ludzi.
Pisz kochana. Trzymam za cb kciuki :-* Mam nadzieję że z twoim zdrowiem jest już troszeczkę lepiej :-* <3
KC!
Buziaczki :-*:-*:-*:-* Maja*.*
o jejusiu, dziękuję <3 za wszystko!!!
Usuńhaha, wiesz, że dokładnie z tych samych przedmiotów ja też powinnam się dziś uczyć, a zamiast tego siedzę na blogu i czytam opowiadania? haha!
Jeszcze raz dziękuję skarbie <3
Nie przepraszaj! Doskonale Cię rozumiem, sama mam nawał nauki i ciągle zmęczona jestem. -.-
OdpowiedzUsuńWarto było czekać! Rozdział jest super. Robert jaki troskliwy, aż za bardzo :) Lena jest farciarą, że ma kogoś takiego!
Czekam na kolejny! Buziaki kochana :***
Dziękuję, że rozumiesz! <3
Usuńja też mam ostatnio mało czasu i rozumiem co czujesz :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję , że dasz radę dodać rozdział w sobotę , a jeżeli nie to trudno , każdy ma jakieś swoje sprawy i problemy i nie na wszystko zawsze jest czas :)
mam nadzieję , że wszystko będzie dobrze z twoimi kolanami :)
a tak w ogóle to wspaniały rozdział ;*
pozdrawiam , kate : *
Dziękuję bardzo! ♥
UsuńMiło, że rozumiesz!
Przepraszam ,że Cię krytykuje czy coś ,ale raczej kobiety w ciąży nie powinny spożywać tabletek przeciwbólowych ,bo przez to dziecko może być upośledzone . No chyba ,że było to zamierzone . ^^
OdpowiedzUsuńW takich właśnie momentach mam ochotę zabić siebie za niedopracowanie rozdziału! Przepraszam bardzo i jednocześnie dziękuję!
UsuńGENIALNY <3
OdpowiedzUsuńZapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/
Dziękuję! Na pewno wpadnę!
UsuńŚwietny, czekam na nexta :) I zapraszam - http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńNiebawem nadrobię i skomentuję!♥