środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 25

      Jeśli macie ochotę, możecie włączyć tę piosenkę, przy której był tworzony poniższy rozdział. Miłego czytania!



       Blondyn w miarę szybko załatwił kupno ulubionego, czerwonego wina swojej ciemnowłosej przyjaciółki, którą darzył ogromną sympatią. Chciał ją uszczęśliwiać, być dla niej kimś bliskim, a zdecydowanie nie tylko przyjacielem. Ale cóż ten biedny chłopak może zrobić kiedy Lena pokochała Roberta, bo to on pojawił się w jej życiu, kiedy ona potrzebowała kogoś bliskiego. Tak, więc musiał nacieszyć się tylko i aż przyjaźnią z przyszłą dziennikarką. Delikatnie nacisnął na klamkę swojego mieszkania i już od progu przywitał swój dom i swoją towarzyszkę ciepłym uśmiechem i miłymi słowami.
-Lencia, wróciłem!! Kupiłem Twoje ulubione wino!-zaśmiał się i pokierował się do salonu, gdzie myślał, że zastanie swoją przyjaciółkę. Mylił się. Zajrzał jeszcze do jadalni i zapukał do łazienki, ale nigdzie jej nie było-LENA! GDZIE JESTEŚ?!-nogi poniosły go do kuchni, w której na zimnej, kafelkowej podłodze leżała ukochana jego najlepszego przyjaciela. Od razu podbiegł do niej i kucnął. Sprawdził tętno, które rzecz jasna było, ale nie tak silne jak u normalnego, zdrowego człowieka. Z jej nosa ciekła krew, dlatego nawet na jednym kaflu zrobiła się malutka kałuża z tej cieczy. Poklepał ją kilka razy po policzku, ale ta nadal 'spała' jak zabita. Nie reagowała na nic. Tak jakby nie kontaktowała... Wyglądała i zachowywała się jak nieżywa.  Marco w porę otrząsnął się z całej sytuacji i wyjął z kieszeni swojej ciemnej bluzy telefon i wykręcił prędko numer na pogotowie.-Mała no, otrząśnij się, błagam!! OBUDŹ SIĘ!!












      Pustka.... Ciemność i nic po za tym... W pewnym momencie urwał mi się film a teraz ponownie do niego powracam. Delikatnie unoszę swoje jakże ociężałe powieki i znów jestem w śród innych. Widzę Marco, kilku lekarzy i mnóstwo pielęgniarek, które latają wokół nas. Blondyn siedzi oparty łokciami o łóżko szpitalne i trzyma moją dłoń. Głowę ma spuszczoną i ciągle patrzy się na podłogę. Nikt przez to całe zamieszanie nawet nie zorientował się, że się wybudziłam. Nie mogłam nic powiedzieć... Jakby coś mnie blokowało. Kątem oka zauważyłam, że mężczyzna w białym fartuchu wychodzi z sali, a kobiety dalej krzątają się z jakimś lekarstwami i wózkami. W pewnym momencie ścisnęłam mocno dłoń Reusa na znak, że już jestem wśród żywych. On momentalnie podniósł głowę i znów byłam świadkiem jego jednego z najpiękniejszych uśmiechów, który kierował w moją stronę. Ja też się uśmiechnęłam i spojrzałam pytająco na niego. Chciałam, żeby wyjaśnił mi co się stało i dlaczego się tu, w szpitalu znalazłam. Nic nie pamiętam... Tylko tyle, że byłam u niego, jedliśmy wspólną kolację, a potem wstawiałam naczynia do zmywarki...
-Jesteś w szpitalu...-zaczął-zemdlałaś...
-M.. Marco...-szepnęłam-Co mi jest?-zapytałam z lekkim przerażeniem w oczach, które chyba zauważył i dostrzegł mój przyjaciel, bo ścisnął moją dłoń, a drugą ręką pogłaskał po ramieniu.
-Wszystko będzie dobrze. Ja nic nie wiem... Znalazłem Cię w kuchni... Potem przyjechała karetka i zabrała Cię tu, gdzie wykonali Ci wiele, wiele badań. Nic mi nie powiedzieli po za tym, że Twój stan jest stabilny.-dodał słowa otuchy i uniósł kąciki ust do góry.
-Marco, ja muszę zadzwonić do Klaudii i Roberta... Oni muszą się dowiedzieć, że jestem w szpitalu...
-Spokojnie, już to zrobiłem. Robert nie odbierał ode mnie telefonu, gdyż za pewne znów zapomniał go podładować, więc wysłałem mu smsa,  a Klaudię zobaczysz jeszcze dziś.
-Jeju, dziękuję Ci... Dziękuję.... Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła...-westchnęłam i zorientowałam się, że w sali nie została już ani jedna pielęgniarka, a w drzwiach stał właśnie pan doktor, który obserwował nas i skromnie się uśmiechał. Spojrzałam na niego, a on wtedy podszedł do łóżka i stanął przed nim. Wydawał się być bardzo sympatyczny. Emanował empatią... Serio. No a przynajmniej takie robił wrażenie...
-Pani Leno, jak się Pani czuje?
-Lepiej...Głowa mnie trochę boli i kręgosłup... Ale mam nadzieje, że to wróci do normy.-uśmiechnęłam się-Panie doktorze... Co mi dolega?
-Robiliśmy Pani badania i to śmieszne, że nie pomyślałem o tym wcześniej...-zaśmiał się pod nosem i spojrzał na naszą dwójkę, która patrzyła na niego wielkimi, zdziwionymi oczami. Marco też był ciekawy i też się martwił, to zrozumiałe...-Spokojnie! Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Plecy pobolą kilka dni, ale się poprawi, a głowa, jak głowa. Zasłabła Pani. Za mało snu zapewne!-skarcił mnie-Musi Pani o siebie teraz dbać.
-Nadal nic nie rozumiem...-spojrzałam na lekarza i w głowie analizowałam to co mi powiedział. Jezu, o co chodzi? Co mi jest?!
-Mam dobrą wiadomość...-jego wzrok wylądował teraz na Marco, a potem na mnie-Jest Pani w pierwszym miesiącu ciąży... Będą Państwo rodzicami...-skończył i opuścił pokój, w którym oboje siedzieliśmy. Zostawił nas samych w takim osłupieniu...
-No ja chyba nie...-odezwał się blondyn po chwili ciszy między nami. Ja nadal nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa. Jak to? Boże... Jak to w ogóle możliwe? Bez zwątpienia to dziecko Roberta no ale... Czemu akurat teraz? Czemu to stało się wtedy kiedy oboje, ja i on nie mamy najlepszych relacji między sobą. Dlaczego akurat teraz, kiedy częściej się kłócimy i nie potrafimy dojść do porozumienia... A może to wszystko jest zrobione celowo. Może Bóg tak chce. Może jesteśmy sobie pisani i dziecko ma nam to tylko uświadomić i połączyć ponownie... Siedziałam na tym łóżku i nie wiedziałam czy mam płakać czy się cieszyć...
-Gratulacje!-odezwał się.
-Marco ja...-nie dokończyłam, bo usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. A to nie był nikt inny jak moja przyjaciółka. Tak, Klaudia wręcz wbiegła na salę kiedy zobaczyła mnie, podpiętą do jakiś urządzeń i z wenflonem na ręce. Podbiegła  do mnie i mocno ścisnęła. Odwzajemniłam jej uścisk i z oczu poleciały mi łzy. Tak, to wszystko to były przeprosiny za tę kłótnię  w domu. Ona nie musi nic mówić, żebym ja zrozumiała co jest na rzeczy. Mimo wszystko między łzami (tak, bo ona też się popłakała) szepnęła mi krótkie, ale jakże ważne i ciepłe "Przepraszam za wszystko". W końcu odkleiłyśmy się od siebie i spojrzałyśmy sobie w oczy. Od razu poprawił mi się humor. Tak, zdecydowanie się pogodziłyśmy. Teraz szkoda mi było tylko Marco, bo biedak siedział teraz tak zdezorientowany. Chyba nie wiedział co ma zrobić.
-To ja sobie pójdę, bo wy pewnie musicie wszystko sobie wyjaśnić.-uśmiechnął się w naszą stronę i ustąpił miejsca na szpitalnym taborecie Klaudii. Pomachał nam ręką na pożegnanie i pocałował nas obie w policzek. Tym razem to ja do ucha szepnęłam mu "Dziękuję" i w taki właśnie sposób się pożegnaliśmy.
-Jak się czujesz?! W ogóle! Co się stało? Dlaczego tu jesteś? Co jest grane? Nic nie rozumiem... Wyjaśnij mi wszystko! NATYCHMIAST!!-no tak.. Cała ona. Gadatliwa i roztrzepana Dębkowska! No ale to dlatego ją kocham. I to prawda, że przeciwieństwa się przyciągają. Ja jestem ta spokojna, ułożona i cicha, a ona to wielki wulkan energii, zapominalska i czasem bywa nawet wredna, no ale w taki sposób się dopełniamy i dlatego tak świetnie się rozumiemy.
-Spokojnie, nic mi nie jest... Jestem tylko w ciąży.-uśmiechnęłam się.
-CO?!! CZY JA DOBRZE SŁYSZAŁAM!?-otworzyła, aż usta z wrażenia, ale potem zatkała je swoją dłonią i nieustannie kręciła przecząco głową-NIE WIERZĘ!! O JEZU! PANNA GILBERT MATKĄ!!!
-O Jezu! Panna Dębkowska ciotką!-zaśmiałyśmy się obie, ale potem ponownie znalazłyśmy się w swoich objęciach. Mocno się ściskałyśmy. Jakbyśmy się nie widziały całe lata, a przecież minęło chyba z 2 godziny od naszej domowej kłótni.
-Kochanie, gratulację! Nie wierzę!! Który miesiąc?-ochłonęła troszkę i już zachowywała się miarę normalnie.
-Pierwszy. I, ja też nie wierzę. Znaczy, powoli dociera to do mnie....
-Robcio wie?
-No coś Ty! Kiedy miałam mu powiedzieć? Po za tym... My...-spuściłam głowę w dół i z zażenowaniem wróciłam do naszej (tj. mojej i Roberta) rozmowy u niego w domu. Rozmowy... Właściwie to kłótni, przez jaką przeszliśmy oboje.
-Co wy?! Weź mnie nie denerwuj... Lencia, co jest!?
-Pokłóciliśmy się...
-Jeju, o co poszło?!-gestykulowała cały czas rękoma, w końcu ona zawsze tak robiła...
-Nie powiedział mi, że Kucharski namawia go na transfer do Bayernu, a on w sumie nie ma nic przeciwko...Kurde, Klaudia! Myślałam, że mu dobrze w tej Borussi! Przecież tu ma przyjaciół, nie? Marco, Kubuś, Łukasz, Mats, Roman, Ilkay... Kurde, no wszyscy! Cała reszta chłopaków. Oni są jak jedna, wielka rodzina, no!! Dogadują się idealnie! Nie dość, że w życiu osobistym to jeszcze na boisku idealnie ze sobą współpracują. Po za tym! Robert lubi trenera, trener lubi Roberta... Co mu strzeliło do głowy?! Tu jesteś Ty... Jestem ja... Chodzi o kasę?! Chce więcej zarabiać?!
-Nie, Lenuś to na pewno nie tak jak myślisz. Rozmawiałaś z nim? Dałaś mu chociaż dojść do słowa?-przy tym ostatnim pytaniu Klaudia zaśmiała się w moją stronę i mrugnęła kilka razy.
-Klaudia, Ty mnie znasz i dobrze wiesz, że jak coś mnie dotkliwie skrzywdzi to będę czuła się obrażona i nie będę chciała niczego ani nikogo słuchać.No i Ty to znosisz, a Lewy... On tak w sumie nie wie o mnie, aż tak wiele...
-Ułoży wam się. Obiecuję Ci...
-Klaudia jeszcze jest jeden problem... Kocham Roberta, ale Marco... On też nie jest mi obojętny. To mój przyjaciel, ale on chciałby być kimś więcej dla mnie, a ja...
-A Ty nie wiesz co robić...-uśmiechnęła się do mnie i dokończyła to zdanie za mnie. Tak... Miała kompletną rację. Nie wiem co czułam. Z jednej strony kocham Roberta nad życie i nie widzę po za nim świata, ale ostatnio coraz częściej się kłócimy no i.. No i wtedy pojawia się wybawca Marco, który nigdy mnie nie zostawił. Zawsze mi pomaga. Wiem, że mogę się do niego przytulić i już zaczynam wierzyć w to, że będzie dobrze. Moje serce jest rozdarte... Serio. Po raz kolejny stoję pod znakiem zapytania... Doszłam do drogi bez wyjścia, bo jeśli wybiorę jednego mogę stracić drugiego... Tak... Oficjalnie rzecz biorąc jestem w kropce.-Kochasz Roberta?
-Tak...
-A Marco?
-Też, ale... Ale bardziej jak brata, albo przyjaciela... No wiesz. Tak jak kocham Ciebie tak kocham i Marco.
-Więc masz odpowiedź słońce! Pan z 11 był, jest i najprawdopodobniej będzie Twoim najlepszym przyjacielem!
-A Robert? Czy on nie będzie zły jeśli Reus będzie moim bliskim przyjacielem?-spytałam, podciągając kolana pod brodę. Tak, panna Gilbert już się zadomowiła w tym szpitalu! ;)
-Oj, no na pewno z początku będzie zazdrosny i może zrobi Ci jakąś lekką kłótnię, przez to, że się z nim przyjaźnisz bo będzie się bał, że Cię straci, ale...
-Ale?-przerwałam jej.
-To szalone, bądź nie, ale taki rodzaj miłości nigdy nie umiera... On kocha Cię zbyt bardzo. Ty kochasz go zbyt bardzo...-zszokowały mnie te słowa, serio... Praktycznie nigdy Klaudia nie mówiła tak mądrych rzeczy.. A to... Miała rację. Uświadomiła mi, że to Lewandowskiego darzę największą miłością na świecie. Nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo jak niego. To on jest tym jedynym. I nie ważne jest to ile razy jeszcze się pokłócimy, albo ile razy będziemy przez siebie płakać... Ważne jest to ile razy się z powrotem pogodzimy... Ile czasu spędzimy ze sobą, ile razy jeszcze będziemy się całować, spędzać wspólnych nocy... Ile będziemy dzieci i ile razy będziemy powtarzać sobie, że kochamy się nad życie...








     Robert



      Po wczorajszej kłótni z Leną zasnąłem w łóżku z kimś innym... Z nadmiarem alkoholu w organizmie. Serio... Ostatni raz to upiłem się tak chyba jak była ta cała akcja ze zdradą i tak dalej... Nie mam ochoty do tego wracać. Ona ma rację. Jestem cholernym dupkiem, który nie może ogarnąć tak prostych spraw. W ogóle czemu ja myślę o transferze. Powinienem skupić się teraz na obecnym sezonie, na Borussi no i przede wszystkim na Lenie. Nie mogę jej po raz kolejny stracić. Nie przeżyłbym tego. Ona jest moim uzależnieniem. Od naszego pierwszego spotkania stała się nałogiem. Cały czas myślę o niej. Nawet na boisku, w trakcie meczu analizuję jak i ile razy trafić do bramki, żeby zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Chcę żeby ona była ze mną do końca mojego życia. Chcę widzieć jak powoli się starzejmy, a jak nasze wspólne dzieci dorastają i idą w nasze ślady. Nie widzę swojej przyszłości bez niej. Jeśli nie ma jej, nie ma też mnie. Jeśli się nie pogodzimy to i w przyszłym finale na Wembley nie dam z siebie tak naprawdę niczego. Nie będę w stanie grać. Wiadomo jest, że jeśli masz kłopoty w życiu prywatnym to masz i je na boisku. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Dobrze, wracając do sedna sprawy... KAC! Jeden wielki kac... Prawda, za dużo wypiłem i moja ukochana na pewno z tego faktu zadowolona by nie była. Ba, ona by mi nawet nie pozwoliła do czegoś takiego dopuścić. No ale dupa... Zraniłem ją wczoraj i szczerze, ma prawo być na mnie zła. Ale teraz myślę tylko o tym by ją przeprosić. Dlatego, więc mimo okropnego bólu głowy, zwlokłem się z kanapy (tak, spałem na sofie w salonie) i powędrowałem do kuchni. Wziąłem szklankę wody i połknąłem jakieś cudne tabletki na ból głowy. Nie byłem nawet głodny, więc odpuściłem sobie śniadanie. Wiem, nie powinienem, zważając na to, że jestem piłkarzem i na każdym kroku powinienem myśleć o zdrowym trybie życia, ale jednak, raz na jakiś czas ten wielki Lewandowski, może sobie takową dietę odpuścić. Podreptałem do łazienki, w której wziąłem orzeźwiający prysznic. Po kilku minutowej kąpieli owinąłem się w ręcznik i podszedłem do lustra. Przetarłem je dłonią, aby ujrzeć swoje odbicie. Wyglądałem marnie... Wręcz fatalnie. Szybko nałożyłem jakiś krem pod oczy, który prawowicie należy do mojej lubej, no ale chyba nie pogniewa się na mnie, że podkradłem jej owy krem. Ok, nie będzie aż tak źle, jak uczeszę się i jakoś schludnie ubiorę. No właśnie. Wbiegłem po schodach i szybko znalazłem się w mojej sypialni. Porozrzucane poduszki, niepościelone łóżko i wymięta kołdra... Ehe, nasz namiętny seks z Leną i brak czasu na ogarnięcie tego. To potrafi tylko Lewandowski! Zostawiłem to tak jak jest i podszedłem do szafy, z której wyjąłem jeansy ,zwykły t-shirt i moją niebieską, a wręcz granatową bluzę. Nałożyłem na siebie owe ciuchy i spojrzałem w lustro, które jak znalazło się w mojej sypialni to za cholerę nie pamiętam, ale za pewne to sprawka Leny, która bez lustra to by nie przeżyła. Zszedłem na dół i chwyciłem telefon z blatu kuchennego, po czym bez żadnego sprawdzania włożyłem do kieszeni bluzy. Spojrzałem na termometr w kuchni, który wskazywał ponad 18 stopni. Nieźle jak na maj. Coraz cieplej w tym Dortmundzie. W każdym razie. Wpadłem szybko do korytarza i ubrałem swoje białe Nike. Zamknąłem dom na klucz, wsiadłem do swojego sportowego auta i ruszyłem w stronę domu Leny i Klaudii. Było koło godziny 10:30, więc kto wie... Może Lena już nie śpi, choć znając ją, po całym tygodniu harówki na uczelni, kiedy w końcu nadeszła sobota to za pewne jeszcze słodko śpi, myśląc, że jest środek nocy. Wjechałem na ulice miasta i włączyłem radio, w którym akurat leciała piosenka Audio Bullys-Only Man. Zacząłem sobie podśpiewywać trochę i wyobrażałem sobie dokładnie jak śpiewam to Lenie. W sumie to ta piosenka naprawdę pasuje do niej i do mnie. Jeszcze zanim pojadę do niej muszę kupić jej kwiaty. Lena uwielbia tulipany, więc kiedy tylko wkroczyłem do kwiaciarni, wybrałem jej bukiet najpiękniejszych, kolorowych kwiatów. Zapłaciłem i wróciłem do auta. Wtedy już prosto do niej. Po kilkunastu minutach byłem na miejscu, Zaparkowałem samochód na podjeździe i wysiadłem z niego. Podbiegłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi... Klaudia? 
-Robert!-zdziwiła się. 
-Klaudia! Mi też miło Cię widzieć. Jest Lena?
-To Ty nic nie wiesz?-spytała i spojrzała się na mnie z wielkim zdziwieniem. O co chodzi? 
-O czym mam wiedzieć. 
-Lena leży w szpitalu.
-CO?! Jak to?! Dlaczego? 
-Spokojnie...-zaśmiała się-Ma się dobrze. To nic poważnego. 
-Ale dlaczego ona tam jest? Co się stało? 
-Ja Ci tego nie powiem... Sam musisz się tego dowiedzieć.-uśmiechnęła się w moją stronę. 
-W którym szpitalu ona leży?
-Na Kampstrasse. 
-Ok, dzięki Klauduś! Jadę do niej!-pocałowałem ją w policzek i szybko pobiegłem w stronę samochodu.
-Robert!-odwróciłem się, gdy usłyszałem głos brunetki-Powodzenia!-uśmiechnęła się w moją stronę, a ja odwzajemniłem ten gest. Ona od razu wiedziała, że chcę ją przeprosić... Cała Klaudia... 



    Wbiegłem do szpitala i podszedłem z kwiatami w ręce do recepcji. Czekałem chwilę, bo nikogo nie było za biurkiem, aż w końcu postanowiłem, że spytam kogoś przechodniego. Zaczepiłem jakąś pielęgniarkę i od razu przeszedłem do sedna. 
-Przepraszam, gdzie leży Lena Gilbert?-spytałem.
-Pan z rodziny?
-Jestem jej partnerem...
-No dobrze, w takim razie trzecie piętro, drzwi po lewej, sala numer 103. 
-Dziękuję bardzo!-spojrzałem przyjaźnię na pielęgniarkę i odszedłem. Pojechałem windą na trzecie piętro i pokierowałem się do wskazanych wcześniej przez kobietę drzwi. Chwyciłem za klamkę i przeszedłem przez próg. Doszedłem do końca korytarza i znalazłem się przed pokojem 103. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem, po czym delikatnie otworzyłem drzwi. Przecisnąłem się i stałem właśnie w sali, na której leżała moja ukochana. 
-Robert...-zaczęła. Podparła się na łokciach i zmieniła swoją pozycję z leżącej na siedzącą. 
-Lena...-podszedłem do niej i od razu ją pocałowałem. Namiętnie, czule, ale subtelnie... Stałem tak nachylony nad nią, ona zarzuciła swoje ręce na moją szyję, a ja odłożyłem kwiaty na etażerkę przy łóżku i chwyciłem jej twarz w swoje dłonie. 
-Tęskniłam...-szepnęła, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
-Ja też... Bardzo.-uśmiechnąłem się w jej stronę i usiadłem na taborecie. 
-Przyniosłeś kwiaty...-powiedziała radośnie-Moje ulubione...
-Wiem, że je uwielbiasz dlatego. 
-Wstawisz je do tej szklanki?-wskazała mi palcem na długą, podłużną szklankę stojącą na parapecie. Wziąłem ją, podszedłem do zlewu i wypełniłem ją wodą, po czym wstawiłem do niej kwiaty i postawiłem na szafce nocnej.
-Jak się czujesz? 
-Lepiej. Już dziś o wiele lepiej. 
-A co się stało, że tu trafiłaś? Nikt mi nic nie powiedział, że jesteś w szpitalu. Przyjechałbym wcześniej...-odparłem z zażenowaniem. 
-Marco wysłał Ci wczoraj smsa...-właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że w ogólnie nie sprawdzałem komórki. Wyjąłem ją z kieszeni bluzy i nacisnąłem środkowy przycisk, ale telefon pozostał taki jak był. Zero reakcji... 
-Rozładowany...-westchnąłem.-Przepraszam.-pocałowałem ją w policzek. 
-Nic się nie stało.-pokazała swój rząd białych zębów przy uśmiechu.
-No więc... Co Ci dolega? 
-Nic mi nie dolega...-odpowiedziała i cały czas się uśmiechała, tak jakby cieszyła się z tej mojej wielkiej niewiedzy i jeszcze większej ciekawości o co w tym wszystkim chodzi...
-Jak to? To czemu tu jesteś?-nic nie rozumiałem... 
-Bo będziemy mieli dziecko, skarbie...-uśmiechnęła się a ja nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Z wrażenia, aż wstałem z miejsca i zacząłem chodzić po sali.-...Nie cieszysz się?-spytała po chwili, a ja cały w skowronkach podszedłem do jej łóżka, znów nachyliłem się nad nią i złożyłem na jej ustach soczysty pocałunek. Potem zrobiłem to drugi, trzeci, dziesiąty raz... Byłem, aż przepełniony radością! Zawsze marzyłem o dziecku. Nie wiedziałem, że to stanie się już teraz, ale wiedziałem, że to Lena będzie matką moich dzieci, no i dziś... Wszystko się rozwiązało!
-Nie cieszę się?! Ja jestem... Najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, teraz!!-wręcz krzyknąłem i rozłożyłem ręce szeroko wzdłuż.-BĘDĘ OJCEM!!-wrzasnąłem pełen dumy i radości. Nigdy się chyba tak nie czułem... 
-Uspokój się już, wariacie!-zaśmiała się wraz ze mną. Znów przysiadłem przy niej, na krzesełku i położyłem rękę na jej brzuchu, który wyglądał normalnie. Tak jak zawsze. Szczupły, chudy, lekko umięśniony. 
-To dopiero pierwszy miesiąc...-uśmiechnęła się i ponownie dostała ode mnie namiętnego buziaka prosto w usta. Gdybym tylko mógł, w ogóle nie przerywałbym tej chwili... 



__________________________

     Kochane, wybaczcie, że ten rozdział nie jest tak długi jak poprzedni! W ogóle, chciałabym was przeprosić za wszystko. Poczynając od tego nie zbyt dobrego rozdziału, kończąc na braku nominacji do Liebster Award i innych. Naprawdę nie mam czasu, a na dodatek przechodzę teraz przez jakiś straszny okres czasu! Te wakacje w ogóle nie są dla mnie udane... Całymi dniami siedzę w pokoju i nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Wszystkie problemy osobiste zaczęły się tylko nasilać i nasilać. Nie wiem co mam robić... Coraz ciężej mi się funkcjonuje... Przepraszam, ale musiałam to w końcu komuś "powiedzieć". To i tak nie wszystko, ale te blog to nie czas na moje problemy osobiste... 
     A teraz jeszcze troszkę was pomęczę. Chciałabym się kogoś poradzić, a nie mam kogo, a myślę, że może wy mnie zrozumiecie... W marcu wykryto u mnie chorobę kolan chondromalację. To jest, zanikanie chrząstki podrzepkowej. Brzmi strasznie, nie? Ortopeda kazał mi odstawić sport, bo inaczej skończę na wózku... To na tyle poważne, że muszę zrezygnować ze sportu... To jeszcze straszniejsze niż nazwa tej choroby! Zimą zrezygnowałam ze sztuk walki co było dla mnie niezłym krokiem na przód. Jednak z tańca nie zrezygnowałam. Bo tańczę od 6 roku życia i ciężko było mi  z tego zrezygnować. Ale kiedy problemy osobiste się nasiliły w te wakacje, zaczęłam uświadamiać sobie, że tańce to był tylko pretekst, żeby nie siedzieć całe dnie w domu. Bo ja nie jestem osobą, która lubi wychodzić z domu... Zawsze wmawiałam sobie, że uwielbiam to robić, ale prawda jest taka, że nie do końca tak jest. Chciałabym od września pograć trochę bardziej profesjonalnie w nogę i mam plany, żeby zapisać się do tutejszego klubu, ale jest strach, że moje kolana tego nie wytrzymają. Rodzice powtarzają, że będę kaleką jeśli z czegoś nie zrezygnuję... No i dla mnie to piłka jest ważniejsza, dlatego zaczęłam na poważnie myśleć od wypisania się z zajęć. Kilkakrotnie dziewczyny z teamu, dały mi we znaki, że mnie nie lubią i ogólnie chyba nie jestem tam lubiana... ale kiedy ktoś dowiedział się, że chcę zrezygnować z tańca dla nogi zaczął po mnie jeździć w tą i z powrotem. Zaczęto wyzywać mnie od zdrajczyń, suk i szmat... Co powinnam zrobić? To tylko mały, błahy problem w porównaniu z tym co dzieje się w moim życiu od kilku lat, ale nawet z tym sobie nie daję rady sama poradzić.... Przepraszam, że to napisałam i dziękuję jeśli ktoś to przeczyta! 
A teraz wracam do rzeczywistości. Buziaki kochane ;* 

35 komentarzy:

  1. Rozdział świetny.Na początku bałam się że Lewy nie będzie zadowolony z faktu iż będzie ojcem,ale na szczęście tak nie jest.
    Co do twojej notki pod rozdziałem.Nie ogarniam dlaczego zaczęto cię tak nazywać?To są twoje decyzję i ktoś powinien je uszanować.Jeśli dobrze zrozumiałam tekst to inni nie akceptują tego że grasz w nożną i dziewczyny cię z teamu nie lubią.Nie wiesz czemu?Może coś się stało takiego co zezłościło je?Postaraj się z nimi pogadać.A no i jeśli to ma być zagrożenie dla ciebie to może po prostu nie graj może będzie tak lepiej??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Nie zrozumiałyśmy się. Źle sformułowałam ten tekst. Dziewczyny z piłki mnie lubią, dziewczyny z tańców nie... Mimo wszystko dziękuję ♥

      Usuń
  2. Krótki rozdział, ale na temat xd
    Nie martw się ja cię lubię, olej dzifki :)
    Mam podobny problem jak ty, tyle że z kręgosłupem.. Musiałam zrezygnować z siatkówki, potem się zaczęłam załamywać, codzienne ćwiczenia itd. Wszyscy zaczęli mnie wytykać palcami, przezywali mnie.. I wtedy postanowiłam się poddać, nigdy nie zagrałam w siatkówkę, ale zaraz znalazłam kolejną miłość piłkę nożną i pisanie opowiadań, tam pisałam co czułam. Wzięłam się w garść i zaczęłam walczyć.
    Ktoś mi napisał że nie zawsze świat jest kolorowy, ale trzeba znaleźć kredki żeby go pomalować. Życzę ci żebyś znalazła te kredki i zdrowiała nam w oczach :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję! Piękne słowa! Bardzo, bardzo dziękuję z całego serca, za wszystko! ♥

      Usuń
  3. Rozdział cudowny jak zwykle <3 Ale fajnie, że Lena i Robert będą mieli dziecko :) Dobrze, że Robert się ucieszył. Najlepiej będzie jak Marco będzie dla Leny takim najlepszym przyjacielem, który będzie jej pomagał, ale nic więcej. Co do twojej notki pod rozdziałem to nie rozumiem tych dziewczyn z twojej drużyny. Ja na twoim miejscu zrezygnowałabym z zajęć piłki nożnej. Bałabym się o moje kolana, o to, że mogę zostać kaleką do końca życia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi tak zależy na nodze. Od dziecka byłam wychowywana na sporcie i dlatego ciężko mi się z tym wszystkim pogodzić.
      Dziękuję bardzo za wszystko! ♥

      Usuń
  4. od czego by tu zacząć ? pewnie od początku, bo jak to ja, zapewne się rozpiszę w komentarzu. moim skromnym zdaniem rozdział jest FENOMENALNY. ha ! coś czułam że Lena jest w ciąży. no i jest ! cudownie...chyba. fajnie że pogodziła się z Klaudią i Robertem...ale, o matko ! tak bardzo szkoda mi Marco. ja lekarz skierował się do nich że zostaną rodzicami, to Marco musiał się poczuć okropnie. mógł się jeszcze łudzić że może Lena zobaczy w nim kogoś więcej niż przyjaciela, a tu proszę. zostanie matką, a ojcem jego klubowy kolega. jego świat zapewne się zawalił. nawet nie wiesz, jak mi go szkoda ;/ mam jednak nadzieję że jakoś się otrząśnie i spotka kogoś z kim będzie bardzo szczęśliwy bo zasługuje na to. no i że on i Lena będą przyjaciółmi, a Lewandowski nie będzie miał nic przeciwko! to ja się już nie rozżalam nad biednym Reusem, a przechodzę do kolejnej sprawy.
    kochana...doskonale Cię rozumiem. czytasz mego bloga, więc wiesz że ja też musiałam zrezygnować z marzeń, pasji i wszelkich zainteresowań. nie znam Cię, ale czytając Twoje opowiadanie po kroku poznaję Twoją osobę. i wiesz...czuję że jesteś wyjątkową, wspaniałą a w dodatku utalentowaną nastolatką. zapewne tak jak bohaterka opowiadania, jesteś silna, wytrwała i zawzięta. czasami jednak trzeba z czegoś zrezygnować, ale nie ze wszystkiego ! kochasz piłkę- więc trenuj. zawsze znajdzie się ktoś kto będzie kładł Ci kłody pod nogi, będzie Ci ubliżał i w ogóle, ale...nie warto się przejmować. często ludzie tak się zachowują bo widzą że obok nich pojawia się ktoś zdecydowanie lepszy, a co za tym idzie- pewne zagrożenie. jeśli masz ochotę, zapisz się do klubu. w końcu nikt nie każe Ci spędzać z tymi dziewczynami wolnego czasu, tylko ten na treningach, tak ? a z czasem może przekonają się do Ciebie, a Ty do nich.
    życie...to taki obóz przetrwania. często coś się psuje, idzie nie po naszej myśli. wiem to.
    nie poddawaj się na starcie ! ale też musisz uważać na siebie ze względu na swój stan zdrowia. wierzę w Ciebie i wiem że spełnisz swoje marzenia odnośnie sportu i wyzdrowiejesz.
    gdybyś kiedyś chciała pogadać, wyżalić się albo doradzić to na mnie możesz ZAWSZE liczyć. mój nr gg znajdziesz u mnie na blogu :)
    trzymaj się !
    pozdrawiam, Pyśka

    ale się rozpisałam o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też bardzo szkoda Marco! Uwielbiam go tak samo jak Lewego, ale mam nadzieje, że znajdzie szczęście (:
      Dziewczyny z piłki nic do mnie nie mają. Większość znam i lubimy się. To dziewczyny z zajęć tanecznych nie darzą mnie sympatią.. DZIĘKUJĘ BARDZO kochana!! ♥

      Usuń
  5. Rozdział jest cudowny! Strasznie się cieszę, że Lenka i Robert się pogodzili i będą mieli dziecko a fo tego co pod rozdziałem to przedewszystkim strasznie ci współczuję. Sama mam problemy z kolanami ale nie aż tak poważne, więc wyobrażam sobie co czujesz. Ck do wyboru piłka vs taniec to moim zdaniem jest twoja sprawa. Jeżeli musisz wybrać jedno to kieruj się sercem. Jurgen Klopp powiedział kiedyś coś w stylu, (nie zacytuję ci dokładnie bo nie pamiętam xD ) że bez kłopotów i przeciwności nie ma sukcesu :) Jestem pewna, że dokonasz właściwego wyboru i kiedyś będziesz się z tego śmiała. Zobaczysz ;) Trzymaj się i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Zdecydowanie Jurgen to bardzo mądra osoba i gada same mądre rzeczy! ;) Dziękuję bardzo!! ♥

      Usuń
  6. Cudowny rozdział. ;)
    Zapraszam na blog http://i-will-be-bla-bla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W wolnej chwili na pewno zajrzę.

      Usuń
  7. Uwielbiam piosenki Ellie .. Kocham je wszystkie razem wzięte! Ale ostatnio namiętnie słucham ,, The writer". Jest swietna. :-*
    Będę pisała wszystko po kolei. Zaczęłam od piosenki. Teraz czas na rozdział.
    Nie pisz takich głupot, że rozdział ci nie wyszedł. Kochana!!!! Twoje rozdziały zawsze ci wychodzą. Napisałaś u mnie na blogu, że jest świetny.. Ale prawda jest taka, że moje opowiadanie się przy twoim chowa!!! Jesteś genialna pisarka ! Ja kocham to opowiadanie i jestem od niego uzależniona! Ono jest jak narkotyki... Jak raz sprobujesz chcesz jeszcze więcej ;-)
    Teraz kolej na bohaterów :-D
    Klaudia, Klaudia, Klaudia... Moim zdaniem to ideał przyjaciółki.. Fajnie, że pomaga Lenie :-D Ucieszyła się również że kibicuje jej i Robertowi. A no właśnie... Ten to jest dopiero... Cicha woda :-D Bardzo go lubie... Wręcz uwielbiam tego człowieka :-D On potrafi tak zaskoczyć :-). A Lenka .. Lena wydaje mi się być bardzo podobna do mojej Mai ;-) Coś je że sobą łączy.. Za to Marco to mój Wojtek.. Hahahha... Uwielbiam ich wszystkich <3
    No i na sam koniec...
    Kochana moja ! :-*
    Jeżeli mialaś problem to dlaczego do mnie nie napisałaś ... Takich rzeczy nie można dusić w sobie. Wiem to z własnego doświadczenia. Lepiej jest pogadać z kimś kogo się nie zna, uwierzył mi.. Ja wiem co mówię :-* No ewidentnie masz ciężki orzech do zgryzienia. Ale ja chce ci pomoc! Chce cie wesprzeć. I udowodnić ci, że ja cie kocham!! NIE JESTEŚ SAMA I NIE BĘDZIESZ! MASZ MNIE I INNE CZYTELNICZKI!! :-* Proszę cie. Napisz do mnie. Na moim blogu jest zakładka ,kontakt ze mną'. Później ci podam mojego prywatnego fb i numer gg. Nie poddawaj się! Ale błagam! Napisz do mnie :-* Ja będę czekała na twoja wiadomość dniami i nocami <3
    KC skarbie!!! <3 :-*
    BUZIAKI :-*:-*:-*:-*:-*:-* Maja ;-)
    Ps: przepraszam za ewentualne błędy, ale pisałam na telefonie :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja chciałabym pisać tak jak Ty! Jesteś świetna w tym co robisz i koniec kropka! :) No tak, nasi bohaterowie muszą być w jakiś sposób powiązani, bo rzeczywiście mają kilka wspólnych cech.
      Na pewno napiszę kochanie! Jeju, wzruszyłam się! Dziękuję za to co robisz!! ♥

      Usuń
    2. Kochana!
      To jest mój numer GG: 28745838 :))
      Pisz ! :** Ja czekam ! :D

      Usuń
  8. Rozdział cudowny jak zawsze! Lena w ciąży, więc teraz będą z Robertem rodziną... jednak szkoda mi Marco. Na pewno czuje się strasznie. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś i również będzie szczęśliwy.
    Czekam na nn <3

    Bardzo Ci współczuję, i wiem, co to za uczucie być tak wyzywanym, bo nie raz sama tego doświadczyłam.
    Dobrze, że się wyżaliłaś, zawsze lepiej się wygadać niż tłamsić wszystko w sobie.
    Moje wakacje wyglądają podobnie - siedzę całymi dniami w domu przed laptopem albo TV.
    Jeżeli pragniesz grać w piłkę, nie poddawaj się, jednak też uważaj na siebie i swoje zdrowie. Co do tych dziewczyn - możliwe, że jeszcze się przekonają do Ciebie, a Ty do nich. Wierzę, że jeszcze wszystko Ci się ułoży :) Mam nadzieję, że Ty też uwierzysz.
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieje, że Marco będzie w stanie zakochać się w kimś innym! :)
      Dziewczyny z nogi nic do mnie nie mają. To na tańcach nie jestem lubiana.
      Dziękuję! ♥

      Usuń
  9. Hejka ! Rozdział jest świetny. Jak inne dziewczyny, trochę się bałam, że Robert nie będzie zadowolony.. Jednak szkoda mi też Marco :c Na tym blogu jestem pierwszy raz, ale on ma to coś w sobie. Strasznie mi się podoba ! :)

    No a co do notki. To trochę nie sprawiedliwe. Rozumiem co czujesz. Uwielbiam grać w nogę i nie wiem co bym zrobiła, gdybym musiała zrezygnować. :C Tyle, że wolałabym zrezygnować z tańca. Tańczysz od 6 roku życia, ale musisz na spokojnie przemyśleć, co jest dla ciebie ważne. Może po prostu odpuść sobie nogę i tańcz ? No bo, jak byś miała grać, to drużyna powinna się jednak dogadywać.. Bez tego, jakby wszystko runie. A może jednak się dogadasz jakoś z nimi ? Spytaj, o co im tak właściwie chodzi. Trzymam za ciebie kciuki ! Wierzę, że ci się uda :)

    ps. Zapraszam również do mnie ! :) Mam nadzieję, że się spodoba http://reusowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że się podoba! :)
      Jak tańczę to nie czerpię z tego przyjemności. Już nie... Dlatego zastanawiam się nad zrezygnowaniem z tańców... No ale pojawiły się hejterki, którym nie podoba się to. A dziewczyny z piłki nożnej są w porządku. To na tańcach nie jestem lubiana. Źle sie wyraziłam.. Wybacz.
      Dziękuję bardzo raz jeszcze! ♥
      PS. Na pewno wpadnę!

      Usuń
  10. Rozdział cudowny jak każdy poprzedni. Cieszę się, że Lenka i Robert będą szczęśliwymi rodzicami. Jestem pewna, że stworzą idealną rodzinę. Mam nadzieję, że Marco znajdzie sobie dziewczynę, którą będzie darzył większą miłością niż Lenę, że zakocha się jeszcze bardziej i odnadzie miłość swojego życia. Kocham twoje opowiadanie i w jaki sposób piszesz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Co do twojej choroby, od jakiegoś czasu też mam problemy z kolanami, a dokładniej po każdym wysiłku odczuwam bóle stawów w okolicach kolan. Byłam na badaniach, dostałam wyniki, ale nic z tego nie rozumiem. Dowiem się jak pójdę na wizytę. Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego. U mnie dochodzi jeszcze alergia z którą zmagam się od dziecka. W ogóle jestem strasznie chorowita. Tak jak ty kiedyś tańczyłam w zespole, ale musiałam z tego zrezygnować z powodu braku czasu. Kocham taniec, ale nie chodzę już na zajęcia, tańczę w domu dla przyjemności, jednak kiedy przestaję moje kolana dają o sobie znać. Chodziłam też na zawody w biegach i nie spałam po nocach, tylko zwijałam się z bólu. Zdrowie jest najważniejsze i musimy o nie dbać, nawet rezygnując z planów, które sprawiają nam szczęście. Ale czasem warto zaryzykować, żeby poczuć się szczęśliwym. Co do dziewczyn z drużyny nie wiadomo co jest przyczyną ich zachowań. Może po prostu boją się konkurencji. Jestem jednak przekonana, że kiedy poznają cię bliżej, z pewnością cię polubią. Jeśli kochasz to co robisz, spełniaj swoje marzenia. Oby tylko z umiarem, żeby z twoim zdrowiem było wszystko w porządku, czego życzę ci z całego serca. To ty podejmiesz ostateczną decyzję, bo doskonale wiesz co będzie dla ciebie najlepsze. Obyś podjęła słuszną decyzję. Przepraszam, że się tak rozpisałam. Pozdrawiam cię serdecznie. Buziaki :*
    Gdybyś chciała pogadać to jest moje gg 26175999

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też trzymam kciuki za Marco! :) Dziękuję za te miłe słowa kochana!
      Co do kolan... Powinnaś natychmiast iść do lekarza. Ja sobie lekceważyłam ten ból a teraz jest tylko gorzej. Najlepiej, żebyś wybrała się do dobrego ortopedy. Ale z resztą! Wyjaśnię Ci wszystko jak założę sobie gg. Na pewno się odezwę!
      PS. Dziewczyny z nogi nic do mnie nie mają. To na tańcach nie jestem mile widziana. Źle się wyraziłam, przepraszam.

      Usuń
  11. Jejku jacy oni szcześliwi <3 mam nadzieje ze teraz bd juz wszystko dobrze :-D


    KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj kochana...
    Może najpierw o rozdziale. Jest jak zawsze świetny! Cieszę się, że Lenka i Robert będą mieli dziecko. Może teraz mniej będą się kłócić.
    Jednak szkoda mi Marco. Mam nadzieję, że znajdzie dziewczynę, którą pokocha bardziej niż Lenę i będzie również szczęśliwy.

    Co do tego co napisałaś o swoich problemach to rozumiem Cię doskonalę. Wiem jak to jest gdy ktoś Cię wyzywa, bo sama nie raz tego doświadczałam.Czytając to opowiadanie wydaje mi się, że poznaję Twoją osobę. To trochę głupie, ale tak jest. A co do piłki to nie możesz rezygnować z marzeń jednak musisz uważać na swoje zdrowie.
    Jeśli chciałabyś pogadań napisz GG:37856302. Będę czekać ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też trzymam kciuki za Marco ;)
      Dziękuję bardzo! ♥

      Usuń
  13. Świetny rozdział, naprawdę!
    Fajnie, że Robert i Lena będą mieli dziecko, ale Marco... szkoda mi go. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś i będzie również szczęśliwy.
    Czekam na nn! <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie! http://milosc-z-psychiatryka.blogspot.com/p/bohaterowie.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Do 2 w nocy czytałam twoje opowiadanie i szczerze? Nie żałuję niewyspania rano! :) Było warto męczyć oczy, bo rozdziały są cudowne! Nadrabiałam jeden po drugim i teraz mi mało! Dziewczyno, to jest genialne! Masz niesamowity talent!
    Bardzo podobało mi się zapoznanie Leny i Roberta. To było takie słodkie, jaką krępację wywoływał u dziewczyny jego głos i spojrzenie.
    A Klaudia to świetna przyjaciółka. Zachowała się bardzo fajnie, nie pozwalając Lenie zostawić Lewego, więc w sumie to jej zasługa, że są ze sobą. Ona jak widać dobrze sobie poczyna z przystojnym bramkarzem, którego teksty są powalające! :D To taki na emanowany pozytywną energią człowiek! Uwielbiam go w opowiadaniach, zawsze ma rolę takiego krejzola i szaleńca.
    Co do zdrady pana z numerem 9 ...
    Lena troszkę głupio się zachowała nie dając mu dojść do słowa. On był pijany, nie świadomy swoich czynów. Fakt, faktem zdradził Gilbertową, ale ta moim zdaniem powinna wysłuchać co ten ma do powiedzenia. Wiktoria to przecież paskudna suka, więc złośliwość z jej była do przewidzenia. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło i para znów jest szczęśliwa.
    Zauważyłam, że w życiu bohaterki pojawił się również mój ulubieniec - Marcooo <333
    W rzeczywistości jest to mój ulubiony i najpiękniejszy piłkarz, którego supprotuję z całych sił.
    Tutaj też by tak było, gdyby Lena i Robert nie tworzyli tak wspaniałego teamu! :D Mam nadzieję, że Reus przystopuje i poczeka ze swoimi zamiarami.
    To chyba wszystko co w skrócie chciałam powiedzieć o fantastycznych rozdziałach.
    Teraz coś do tego, napisanego pod nim.
    Jak napisałaś w komentarzu na moim blogu, mamy podobną sytuację :(
    Według mnie musisz pokierować się sercem. Brzmi tanio i głupio, ale taka prawda. Jeśli twoje serducho bije dla footballu masz jednoznaczną odpowiedź. Nie możesz rezygnować z marzeń...
    Wiem co to znaczy, być obgadywanym i obarczany pobłażliwym spojrzeniem -.- Też nie mogłam od tego uciec i czułam się nieswojo. Musisz pomyśleć... Co jest dla ciebie ważniejsze? Taniec czy noga? Rozumiem doskonale fakt, że ciężko ci jest wypisać się z zajęć tanecznych, bo pewnie długo trenujesz...
    Ja też przez 6 lat tłukłam sztuki walki i wydawało mi się, że spełniam w tym siebie. Niestety, bądź stety myliłam się. Pokochałam klonie i jazdę konną, a na treningi sztuk walki zaczęłam chodzić mniej. Rok temu doszła ta ogromna miłość do piłki i sztuki walki zostawiłam.
    Wybory dla człowieka są ciężka sprawą,ale wierzę, że wybierzesz słusznie. Nie bój się realizować marzeń, bo komuś się to nie podoba.
    Pozdrawiam cię mooooooooooooocno i dziękuję za komentarze u siebie. O nowym rozdziale niedługo poinformuję w spamie, a tymczasem czekam na 26 u ciebie kochanie :* Buziaki, Sognante :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej!! Tak wspaniale czyta się takie komentarze jak Twój!! Jej, po prostu łezka się w oku kręci, że ktoś chce to czytać i siedzi do 2 w nocy! Dziękuję!
      Ja też uprawiałam sztuki walki ale musiałam zrezygnować przez kolana... ;c
      Dziękuję bardzo za wszystko ♥

      Usuń
  15. Świetny rozdział, jak dobrze, że się pogodzili. No i ta ciąża, słodko < 3 Mega mi się podoba jak piszesz, uzależniona od tego opowiadania totalnie jestem : D Mam nadzieję, że Marco też uda się kogoś znaleźć, bo jest biedny pokrzywdzony ; < Ale taki kochany, że aż ma się go ochotę przytulić :) Pisz jak najszybciej kolejny rozdział :)

    A co do twoich problemów, to przede wszystkim nie przejmuj się opinią i wyzwiskami innych. Ludzie często "obrabiają" innym tyłek tylko dlatego, że są o coś zazdrośni. Widocznie masz naprawdę spory talent taneczny a je zżera przez to od środka. Doskonale wiem co czujesz, bo sama niejednokrotnie padłam ofiara "wielkich koleżanek i przyjaciółek" które kiedy przyszło co do czego wbiły nóż w plecy. Ale pamiętaj, że nie jesteś sama. Społeczność bloggerska jest jak jedna wielka rodzina i jak sama widzisz, możesz na nas w każdej chwili liczyć. Jeśli potrzebujesz wsparcia i kogoś kto wysłucha i pomoże w każdej kwestii to pisz na mój e-mail : bonbonfraise19@gmail.com . Jestem dla Ciebie dostępna o każdej porze dnia i nocy. A teraz kwestia piłki nożnej. To bzdura, że dziewczyny nie powinny tego robić, że to nam nie przystoi itp., ktoś, to to szykanuje jest po prostu krótko mówiąc idiotą. Jedno jest pewne, walcz o marzenia. Martwi mnie tylko kwestia kolana, mam nadzieję, że nie będzie to jakoś postępować a ty będziesz mogła trenować. Kto wie, może to Ciebie wkrótce będziemy oglądać w naszej ostatnio wysławionej, żeńskiej kadrze piłkarskiej. Życzę Ci tego z całego serca, podobnie jak dokonywania samych słusznych wyborów. I nie patrz na innych, rób to co dla Ciebie ważne i to co Ty a nie inni uważają za słuszne. To Twoje życie i nikt go za Ciebie nie przeżyje. Walcz o siebie, marzenia i wszystko to, czego pragniesz. Ps. zazdroszczę tak wielu talentów ! :) Pozdrawiam mega ciepło, trzymaj się i głowa do góry ! : ) : *


    U mnie na : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/ nowy rozdział, w trochę żartobliwej formie, więc mam nadzieję, że akurat na poprawę humoru. 3m się < 3 : * Buziaki : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej!! Aż łzy w oczach mam! Nigdy nie sądziłam, że mogę być dla kogoś tak ważna jak tu na blogu! Dziękuję bardzo! Kiedy będę potrzebowała pomocy na pewno się odezwę, dziękuję bardzo, bardzo!!
      Na pewno przeczytam u Ciebie! Buziaki ;**

      Usuń
  16. Lenka w ciąży ! Lenka w ciąży ! Wiedziałam, że zaciąży !
    Ha ! A u mnie trojaczki i co ?
    Zapraszam na nowy rozdział do Just tonight oraz na nowego bloga o piłce : nożnej, siatkowej, ręcznej; tenisie, f1 !
    http://oczy-sa-tajemnica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dziękuję bardzo!! ♥
      na pewno wpadnę!

      Usuń
  17. Dziękuję bardzo, za wszystko! ♥

    OdpowiedzUsuń